-
Karciane serce
Walet kier wyprostowany
przepowiedział miłość
gdy stanął majestatycznie
po lewej stronie mojej kartywróżba rozłożonego tarota
stała się przepowiednią
kiedy smutek zapukał
do drzwi domorosłej wróżki
z nadzieją udanego jutratak to już jest w życiu
gdy samotne serce
w swojej naiwności
próbuje znaleźć miłość
za wszelką cenę! -
Rachunki
po jedzeniu
sytość umysłu
doskwiera
a senność łamie
każdą kosteczkę
do czasu
aż oko rzuci cień na stos
papierów
z terminem płatności
wahadło zmęczenia
zamiera wówczas
na chwilę
gdy liczydło
dodaje w skrytości
bajońskie sumy
codziennej rozpusty
gaz
prąd
woda
śmieci
jak dobrze
że dorosły nam
już dzieci
-
Równonoc jesienna
Tej nocy obudziłam się nim wskazówki zegara
wybiły godzinę 03:04. To dobry czas,
ostatnie tchnienie lata wpadło przez uchylone okno
i zamarło…
Jakby chciało mi powiedzieć:
– Do zobaczenia wkrótce!
Poryw świeżości i tęsknota zawisły w pokoju czekając
na moją reakcję. Jednak pełnia nocy nie nastraja
do gwałtownych zrywów i porywów chwili.
Leniwie przeciągnęłam ramiona i poprawiłam poduszkę
wyrzucając z siebie westchnienie przeszłości.
Lato właśnie minęło, a jesienna szarówka na dobre
zagości w mym sercu nim poranek rozświetli
zachmurzone drzwi do raju.
Kolejny dzień życia, w nowej odsłonie…
lubię tę porę roku, las góry i źródła bicie
w odcieniach rudozłotych, lecz w tych kolorach
wyjątkowo mi nie do twarzy!
-
Bezsenność
Jesienne barwy zaczęły już rozpychać się łokciami,
choć liście spragnione wody nie chcą jeszcze umierać.
Błogosławieństwo deszczu zmyło kurz i napoiło drzewa,
gdy kropla za kroplą ożywiło wyschniętą ziemię,
najpierw delikatnie gładząc spragnioną glebę,
by nim nadszedł mrok zabębnić z rozmachem w taflę szyby.
Sen zauroczony melodią podszedł do okna
zabierając upragniony czas, zamknięty
w ziarnach zabytkowej klepsydry.
Przewracając się z boku na bok
nie mogłam uwolnić refleksji od łez nieba,
które rozbudzając mroczną fantazję
zakłóciły rytm wyciszonej nocy.
Zegar przesuwał wskazówki nieubłagalnie
zbliżając się do świtu jutra, a ja
w rozpaczy niewyspania zaklęłam w duchu
i skierowałam swoje myśli ku liczeniu baranów!
-
Peregrynacja
Las o świcie pachniał ciszą
milczące ptaki
w oczekiwaniu promienia słońca
zaszyły się w jeszcze zielonych liściach
ożywczy zapach deszczowej aury
westchnął niespodzianie
szelestem wiatru pośród konarów
chmury sunąc nisko
zahaczały niefrasobliwie
rozrywając skłębione poszycie
na szczycie góry
ten dzień z przymrużeniem oka
niepodobny do innych
rozpoczął się wędrówką
życie budziło się leniwie
wystukując bezgłośny marsz
rosnących kamieni
swoisty szczyt możliwości
-
Wiosenna impresja
Kolory soczystej zieleni
wtopiły się pazurami w ziemię.
Skropione czystą kropli rosy
nasyciły spojrzenie swoją głębią.
Spokój odchodzącego zmierzchu
zakłóciło pierwsze pianie koguta,
niesione wiatrem z oddali,
obudziło pisklęta w gniazdach.
Trele wiosenne narzucają
rytmiczny poranek dnia,
a snujące się zapachy
wielobarwnych kwiatów,
aromatem pobudzają
wyobraźnię.
Wiosenna impresja
namalowała kolejny dobry dzień,
otulając szalem z różaneczników
ulotną chwilę poranka.
Uroczy landszafcik
w regionalnym wydaniu.
-
Bez
Bez pośpiechu
leniwy dzień snuje się od świtu
przetykany śpiewem ptaków
i pianiem niecierpliwego kogutaBez słońca
nie byłby taki energetycznie radosnyBez sensu
że muszę znowu iść do pracy
tracąc cenne godzinny
majowego zauroczeniaBez falstartu
wyścig każdego dnia rozpoczętyBez pachnie
kojąca woń zniewala sennie
narzucając spokój i gwarancję
nieustającej pogody duchaW odcieniach fioletu można się zatopić
bez reszty -
Chichot losu
Abażur lampy gdzieś przekrzywiony,
w pokoju smutek, płacz samotności…
Krzesło i biurko znów zakurzone,
nie ma już bieli w sześcianie kości.
Spoglądam smutno na nocy gwiazdy,
dym z papierosa łkaniem rozczula,
wspomnienie błysło miłości cieniem
i zgasło! Tępa nienawiść, córa
rozrzutności, śmiech losu chichocze.
Za dnia przeminie? Błyskiem ogrzany
promień nadziei, smak naiwności,
oddech przyszłości jeszcze nieznany.
Pokój w półmroku, myśli spowite,
reminiscencja zdarzeń zamglona.
Trzy zwrotki wiersza, wersy z rymami
echem odbite… gra słów skończona!
-
Dłonie
Lotem błyskawicy wróciły wspomnienia,
przeszłość miłosnych igraszek,
dwa żółwie bez intymności,
i ich żywiołowy seks, bez skrępowania.
Przymykam powieki i widzę twoje dłonie,
ich sekret, powolny, żółwi dotyk przepełniony
ekspresją bliskości dwóch warstw.
Istota niemożliwego w półśnie wyobrażeń
zatrzymała się w oddechu miłości
przechylając szalę samotności.
Twoje dłonie na mym ciele,
przełamują barierę dwóch skorup,
zwierzęcy instynkt zamknięty
w uścisku dwojga.
-
Siedem grzechów głównych
Pycha z uległością
w konfrontacji racji stanu
pochyliły się nad chciwością.
Jej rządza zawładnęła duchową
stroną życia. Nieczysta myśl
zazdrośnie zajrzała
przez okno przyszłości.
Głód czystej miłości zamarł…
By być jak inni,
przemknęło lotem błyskawicy
nad bufetem pełnym jadła,
gdy wina zalega w dacie
przesadnego lenistwa.
Z przewróconego kielicha
wypłynął nektar,
rozlewając się morzem
po stole rozpusty.
Kropla winnej latorośli
stoczyła się głucho,
spadając w ziemi ramiona,
i z pokorą zniknęła w przebłysku
wiosennego pojednania.