• Wiersze

    Warkocz niepamięci

     

    nie jestem piękną Julią

    na balkonie we włoskiej Weronie

     

    może to i dobrze

    gdy dramat zamienia się w szarość

    codziennej nostalgii

     

    i chociaż podświadomość

    rwie się do raju miłosnych igraszek

    to jednak kości rzucone w grze życia

    w rachunku prawdopodobieństwa

    nie wypadły w parze

    przeważając szalę naszego współistnienia

     

    tak jak długie włosy zaplecione w warkocz

    które z wiekiem odeszły w niepamięć

    pozostawiając zadrę przemijania

    i album starych fotografii

  • Wiersze

    Pisanie wierszy jest jak

     

    refleksja powagi sytuacji

    zmroziła krew w żyłach

    przyśpieszając paradoksalnie

    szybsze bicie serca

    gdy pióro zamoczone

    w prastarym inkauście

    zawarło pierwsze myśli

    na pergaminie

     

    droższe od pieniędzy słowa

    stworzyły dzieło

    nie marnując nawet skrawka

    drogocennej skóry

     

    współczesne pisanie wierszy

    na skrawku białego papieru

    wydaje się nieistotne

    gdy na wiosennej łące

    pasie się stado baranów

  • Wiersze

    Moje tęsknoty

     

    zaszyte pod łatą wspomnień

    utkane z nici zdarzeń

    niczym dym z papierosa

    suną nieprzerwaną smugą

    w stronę uchylonego okna

    wymykając się dyskretnie

    w granatowej czerni

    wyciągają ramiona

    czekają na spełnienie

     

    a milion gwiazd

    na niebie tylko lśni

    takie moje małe tęsknoty

  • Wiersze

    Pinokio

     

    Wspomnienia baśniowej krainy,

    w twardej oprawie dzieciństwa

    objawiły się błękitem ścian domu Dżepetta

    i malunkiem drewnianego chłopca,

    którego twarz zaburzała harmonię uroku

    w obrazie szpiczastego nosa.

    Historia opleciona barwą

    fantastyki i okrucieństwa

    jak większość opowieści z dzieciństwa

    miała szczęśliwe zakończenie

    przesiąknięte morałem

    pozytywnego bytu,

     

    a dzisiaj prosto, szybko i krótko

    toczą się bajkowe opowiadania,

    w pędzie współczesności

    karykaturą dobroci

    kusząc dziecięce wyobrażenie

    nadchodzącej dorosłości.

     

    Gdzie się podziały baśnie

    ze szlachetnym zakończeniem

    zwycięstwa dobra nad złem?

  • Wiersze

    Wiersz pozytywnie zakręcony

     

    łaskawym okiem rankiem spojrzałam

    na filiżankę pełną kakao

    z uznaniem w głosie bijąc ci brawo

    śniadanie chwaląc ruszyłam żwawo

     

    i powiem szczerze to nie są żarty

    gdy człowiek rusza z domu nażarty

    do tego jeszcze w dobrym humorze

    czego chcieć więcej mój dobry Boże

     

    lecz nagle kamień na drodze stanął

    wbity głęboko nie czmychnął zając

    więc ja koziołki trzy wykręciłam

    i jak padalec wężem ruszyłam

    tocząc się z górki głośno krzyknęłam

    i dobrą passę z lekka przeklęłam

     

    na dole górki już lepiej było

    optymizm wrócił śmiało się ryło

    bo przecież dzisiaj dzień zakręcony

    wiją się wszędzie świńskie ogony

     

    nie dam się zmamić złym prognostykom

    rozgonię smutki choć zegar tyka

    i czas do pracy spóźnieniem grozi

    pójdę się przebrać nie będę razić

    i piorunami nie będę biła

    pozytyw kręci więc będę miła!

  • Wiersze

    Karciane serce

     

    Walet kier wyprostowany
    przepowiedział miłość
    gdy stanął majestatycznie
    po lewej stronie mojej karty

    wróżba rozłożonego tarota
    stała się przepowiednią
    kiedy smutek zapukał
    do drzwi domorosłej wróżki
    z nadzieją udanego jutra

    tak to już jest w życiu
    gdy samotne serce
    w swojej naiwności
    próbuje znaleźć miłość
    za wszelką cenę!

  • Wiersze

    Rachunki

     

    po jedzeniu

    sytość umysłu

    doskwiera

    a senność łamie

    każdą kosteczkę

     

    do czasu

    aż oko rzuci cień na stos

    papierów

    z terminem płatności

     

    wahadło zmęczenia

    zamiera wówczas

    na chwilę

    gdy liczydło

    dodaje w skrytości

    bajońskie sumy

    codziennej rozpusty

     

    gaz

    prąd

    woda

    śmieci

     

    jak dobrze

    że dorosły nam

    już dzieci

  • Wiersze

    Równonoc jesienna

     

    Tej nocy obudziłam się nim wskazówki zegara

    wybiły godzinę 03:04. To dobry czas,

    ostatnie tchnienie lata wpadło przez uchylone okno

    i zamarło…

     

    Jakby chciało mi powiedzieć:

    – Do zobaczenia wkrótce!

     

    Poryw świeżości i tęsknota zawisły w pokoju czekając

    na moją reakcję. Jednak pełnia nocy nie nastraja

    do gwałtownych zrywów i porywów chwili.

     

    Leniwie przeciągnęłam ramiona i poprawiłam poduszkę

    wyrzucając z siebie westchnienie przeszłości.

    Lato właśnie minęło, a jesienna szarówka na dobre

    zagości w mym sercu nim poranek rozświetli

    zachmurzone drzwi do raju.

     

    Kolejny dzień życia, w nowej odsłonie…

    lubię tę porę roku, las góry i źródła bicie

    w odcieniach rudozłotych, lecz w tych kolorach

    wyjątkowo mi nie do twarzy!

  • Wiersze

    Bezsenność

     

    Jesienne barwy zaczęły już rozpychać się łokciami,

    choć liście spragnione wody nie chcą jeszcze umierać.

    Błogosławieństwo deszczu zmyło kurz i napoiło drzewa,

    gdy kropla za kroplą ożywiło wyschniętą ziemię,

    najpierw delikatnie gładząc spragnioną glebę,

    by nim nadszedł mrok zabębnić z rozmachem w taflę szyby.

     

    Sen zauroczony melodią podszedł do okna

    zabierając upragniony czas, zamknięty

    w ziarnach zabytkowej klepsydry.

     

    Przewracając się z boku na bok

    nie mogłam uwolnić refleksji od łez nieba,

    które rozbudzając mroczną fantazję

    zakłóciły rytm wyciszonej nocy.

     

    Zegar przesuwał wskazówki nieubłagalnie

    zbliżając się do świtu jutra, a ja

    w rozpaczy niewyspania zaklęłam w duchu

    i skierowałam swoje myśli ku liczeniu baranów!

  • Wiersze

    Peregrynacja

     

    Las o świcie pachniał ciszą

    milczące ptaki

    w oczekiwaniu promienia słońca

    zaszyły się w jeszcze zielonych liściach

     

    ożywczy zapach deszczowej aury

    westchnął niespodzianie

    szelestem wiatru pośród konarów

     

    chmury sunąc nisko

    zahaczały niefrasobliwie

    rozrywając skłębione poszycie

    na szczycie góry

     

    ten dzień z przymrużeniem oka

    niepodobny do innych

    rozpoczął się wędrówką

     

    życie budziło się leniwie

    wystukując bezgłośny marsz

    rosnących kamieni

     

    swoisty szczyt możliwości