-
Efekt Pigmaliona
Rozgrzał dłońmi serce marmurowe,próbując tchnąć w nie życie gorące,
z myślą, że obudzi zimny kamień
bezdusznego uosobienia.
Zakochany, bez prawa wyboru,
zamknął w garści pęk złudnie zwiewnych loków,
na wysublimowanej głowie posągu,
i zapłakał, gdy ideał milczał uparcie.
Czy ożywił te usta wyblakłe
i spojrzał prawdzie w oczy?
Efekt wyrafinowanej dumy,
połączony z egoizmem
wytworu wyobraźni artysty,
może zawieść.
Powierzchowny blichtr
z wiekiem zmatowieje,
a kurz z upływem czasu
przysłoni urody niespotykanej blask.
A może, to nie mit,
i łza skruszyła twardości smak,
razem z rajskim jabłkiem,
otwierając wrota rzęs zdumione.
On uwierzył i otrzymał, razem z kroplą winy,
słony skały smak, pośród kropel tęczy.
-
Czekanie
szum samochodów
za oknem
i bicie tętnic
tęsknota
milczeniem
przetykana
rozbrzmiewa
wraz z wyczekiwaniem
tony głośniej zagrały
a minuta za minutą
jak w niemym kinie
zwalniają zaskakująco
i tylko głos serca
mknie w oddali
aż w końcu zamilknie
z tomiku „Jej imię… Kobieta„
-
Nim zabłyśnie pierwsza gwiazda
czy Judasz już się narodził
aby po latach zdradzić
a może żył i nie przypuszczał
że przeleje krew niewinną
przeszłość niewątpliwa
chociaż na początku drogi
los nie był przesądzony
tak wiele niewiadomych
gdy mija rok po roku
w nocy mroku snując
ścieżki przeznaczenia
zamierzony krok
w przyszłości mgnieniu
może zranić przyjaciela
wspomnień drżąca struna
i świadome wybory
zaplatają pajęczą nić
tworząc sieć życia
rachunek sumienia
mieniący się błysk
nim znów złożymy
świąteczne życzenia
-
Jestem jaka jestem
twarda jak skała czy krucha jak lód
ogółem mówiąc to zawierucha
żywioły cztery wszystkiego w bród
ogień i woda
ziemi przestroga staję na drodze
i wiatru trud
smugami szepcze w chwili zwątpienia
a ziemia płacze jak nazwać ten cud
nieokiełznany
ja sama nie wiem wiedzieć nie muszę
eklektyczny głód
bywać wśród ludzi z pasji poznania
wyruszyć muszę choć za oknem chłód
w kolejną drogę ku przeznaczeniu
-
Przyciąganie
zarażona wirusem miłości
kichnęłam trzy razy
na zdrowie
na katar
a może na grypę
ta influenca
przykleiła się do mnie
i trwa złośliwe drążąc
moje ja
na przekór
medycznym zapewnieniom
rozgrzewających mikstur
wierci od lat
w nosie mam reklamy błysk
gdy z gardła świst
drżące vibrato
pulsuje zmiennością
natężenia wiecznej miłości
mój byt
w chusteczkowy flirt
codzienności zamienia
na przekór wspomnieniom!
-
Złudzenie
zostałam dla ciebie
rysą minionych lat
spadającą feerią gwiazd
w mrocznej smudze
nocy
zagubiony warkocz doznań
podmuchu szlochem
rozwiał rudozłote liście
owoce tęsknoty
dojrzałej jesieni
mgła utuliła żal
i zamarła w bezruchu
niczym kamienny sarkofag
zamknięte w kadrze
odbicie eterycznych nici
ukryło lico przeszłości
jutro
krople babiego lata
zmrozi puchowy szal
i pęknie kroplista sieć
zatrzymując struny puls
skryte okruchy pamięci
-
W przenośni
za małojest milczenia
w naszych rozmowach
za dużo ciszy
w spotkaniu dwojga
każdy krok w mroku
jak stukot bezcenny
może wystarczy
zamknąć wrota rzęs
byś został
źrenicą pamięci
-
Po burzy
szalona noc odchodzi w niepamięć
chociaż spiżowy dzwon dudni w głowie
rozkołysany wiatrem emocji
jeszcze ostatni piorun
błyskiem rozświetlił czerń
wyniosłym zygzakiem oddzielając północ
od szarości nadchodzącego świtu
ucieczka podszytych zgrozą wspomnień
zastygła w bezruchu słów
poeta nasycony balsamem
świeżego oddechu wiosny
zafascynował się tęczową
poświatą nadchodzącego poranka
bogini zmysłów
wyniosłym ruchem dłoni
zakończyła senną kropką
niedopowiedziany wiersz
nim nastał pierwszomajowy poranek
-
Zezowate szczęście
przewrotność ironiizakpiła z wydumanych marzeń
gdy sprawca
popełnionego właśnie wiersza
nonszalancko złożył na pół
skreślone świeżym, atramentem
słowa na śnieżnobiałej kartce
duma napisanej
z patosem ballady
w stylu mickiewiczowskim
przysłoniła logikę rozsądku
świeżość pigmentu
spłatała figla
z rymowanej opowieści
przesiąkniętej romantycznym
spojrzeniem kochanków
pozostało tylko wspomnienie
w zamazanej rzeczywistości
rozlanego inkaustu!
-
Współczesny kopciuszek
tacy jak ty
zawsze zdobywają
wymarzoną dziewczynę
a ja
bordowa szpilka
zgubiona o północy
rozmazana szminka
i gorycz w kąciku oka
zbyt rzadko
urządzają bale
bym mogła
znów ciebie spotkać
bodaj w stukocie zelówek