-
Zamknięte strofy
Niedawno ukończyłam kolejny tomik, poddałam go przyjacielskiej i spostrzegawczej korekcie, a teraz oddałam do profesjonalnej oceny. I drżę niczym piórko na wietrze (wagi ciężkiej) czekając na słów kilka, ważnych i jak zawsze cennych. A jakie będą… któż to wie… mam nadzieję, że na tyle pozytywne bym tomik do druku dać mogła.
Pamiętam gdy pierwszy raz oddałam tomik do oceny, to aż mi się dłonie trzęsły. Kolejne odsłony wcale nie są łatwiejsze.
Nie wiem czy teraz nie jest nawet trudniej, bo z każdą stroną pisania świadomość wzrasta, i chciałoby się być lepszym… nie z zarozumialstwa, ale z pracy nad samym sobą i swoimi myślami.
Najbardziej po zamknięciu stron doskwiera niepewność, czy ktoś zechce sięgnąć po tomik wypełniony codziennością. Sami wiecie jak dzisiaj jest trudno zainteresować nas i zaskoczyć.
A ja chciałabym zaskoczyć, tak chociaż odrobinkę, ukazując że codzienność też może być niepowtarzalna… trzymajcie za mnie kciuki, ot tak po prostu z serca!
-
Odcienie nadziei
Kolory nieba i wody, splecione żywioły wraz z ogniem i ziemią tworzą mieszankę niepowtarzalną, dając życie i uchylając rąbka tajemnicy istnienia poza granicami naszej sfery. Tak wiele i zaraz mikrony kosmosu w naszej wyobraźni.
Ale czy faktycznie musimy wszystkiego dotknąć?
Myślę, że wystarczy skrawek… choćby odrobina błękitu lub modre spojrzenie okiem wodnistym lub dyskretny płomień iskry, by wyzwolić w nas to co cenne, uwolnić niepowtarzalne pokłady dobrej woli i serdeczności. Ja mam szczęście, na mojej drodze, nieustanie, od lat pojawiają się ludzie niosący ze sobą szmaragdowy dar.
Każdy z nich ma ręce, głowę lub serce, a czasami każdy żywy organ wypełniony życzliwością, radością, chęcią dzielenia się, podarunkami nieba, ziemi, ognia i wody. Żywioły, które w realnym świecie przyjmują postać rzeczy lub kreślą obraz emocji, uczuć lub doświadczenia są dla nas, a na pewno dla mnie bezcenne.
Życie toczy się, ziemia obraca, a księżyc spogląda na nas w odbiciu słońca, wiara w bajkowe zakończenia miesza się z rzeczywistością. Chwile szczęścia przeplatają się z kolorami nadziei. Czasami dopada nas szarość melancholii i cień czarnego zwątpienia.
Dobrze wtedy mieć wokół siebie ludzi, którzy otoczeni aurą żywiołów pomogą nam odnaleźć pozytywne kolory nadziei lub chociaż na chwilę pozwolimy myślom poszybować w otoczeniu matki natury, popłynąć w prawdopodobne przestworza otaczającej nas przygody. Tego życzę Tobie i sobie, jej i jemu, im także, a oni niech przekażą te pozytywne wibracji dalej, jak kręgi na wodzie niech płyną wraz z falą dobrych myśli, dla każdego kto ich dzisiaj potrzebuje i na dobry dzień jutra!
-
Imiennik
Zostałam zaproszona do almanachu poetyckiego o imionach. Cieszę się, że gdzieś, komuś podobają się moje pisane twory na tyle, że chce je opublikować. Ostatnio zajęło mnie mnóstwo spraw zawodowych i społecznych, jednak tęsknota za wierszowym pisaniem regularnie dopada mnie niczym słoneczny brak wody na pustyni.
A ugasić je może przecież łyk i to nie musi być duży haust, a wręcz przeciwnie czasami wystarczy kilka kropli, by zaspokoić pragnienie.
I tak od czasu do czasu muszę sobie golnąć kilka kropli lub liter!Jak kto woli 🙂
Tym razem są to słowa bliskie mojemu sercu, bo dostałam 10 stronic na 10 wierszy o imionach i tak sobie myślę, że w moim przypadku będzie to drzewo, na razie gruby pień mocno zakorzeniony i konary, które wypuszczają gałęzie. Może się uda, że w przyszłości będzie to drzewo pełne aromatu i barwy nieprzewidywalnej w swej skończoności dobrych wspomnień i myśli.
Bo cóż może być piękniejszego od imion, które otaczają Cię swoją życzliwością i napełniają karmą po kropli, dla każdego niosąc dar wiary w ludzi. Ja swój imiennik przemyślałam, i chociaż wszyscy są dla mnie ważni to jednak korzenie, które zarysowały mój charakter są bezcenne i bez nich cały porządek rzeczy nie miałby racji bytu. Nie mogę sięgnąć pamięcią w nieskończoność, a nawet nie chcę, wystarczą mi realne wspomnienia i to co wydarzyło się przedwczoraj i trwa, aż do dzisiaj, jutro zostawiam sobie na potem, bo jutro może przynieść wiele, ważne by były to myśli i słowa pelne aprobaty i pewności prawdy, bo akceptacja jest potrzebna każdemu z nas, ale nie oznacza bezkrytycznego słodu przelewającego się z dzbana do słoika i odwrotnie z weka do kieliszka po kropli miodu z odrobiną soli tej ziemi.
A tak wracając do imiennika, to myślę, a wręcz jestem pewna, że zacznę od A!
a skończę kiedy się uda 🙂
P.S.
Może trafi się też ktoś kto zechce taki imiennik przeczytać, a jeszcze będzie lepiej jak się jakiś imieninowy wiersz spodoba. Zobaczymy co przyniesie ślepy los i umiejętność postrzegania… 🙂
-
Życzenia z okazji…!
W tle płynie romantyczna piosenka, nikt nie śpiewa sto lat, bo siedzę sama i przeglądam na komputerze dokumenty mniej lub bardziej ważne. Plik za plikiem otwierany i segregowany przesuwa sprawy mniej ważne do kufra na potem. I nagle wpada mi w ręce fotografia.
Kolejna sentymentalna podróż, kilka kroków wstecz, a jednak wraca myśl, że miała być tłem, a właściwie flagą sztandarowych życzeń z okazji Dnia Dziecka, lecz oczywiście z przyczyn obiektywnych przesunięta na później, przegapiła 1 czerwca w przepastnych pamięciach komputera.
Tak jak w życiu, to co mniej istotne czasami robimy w pierwszej kolejności, a to co ważne odkładamy, a nawet zapominamy. Na moje szczęście, nie zakopałam pamięci w dołku niebytu wakacyjnego i wspomnienie wędrowało za mną już dłuższy czas, więc pewnego dnia skumulowało się na maxa. Niestety, w takiej sytuacji nie ma wyjścia i trzeba uwolnić to co spęczniało do granic niewyobrażalnej… matczynej miłości.
I nagle mnie oświeciło, że życzenia można złożyć z okazji, która jest dla nas najważniejsza, bez względu na czas i miejsce, ważne są intencje, a nie okoliczności 🙂
Kiedyś uczyłam tego moje dzieci, dzisiaj z dumą mogę pozować pośród nich, bo właśnie one pamiętają o życzeniach z okazji zawsze!
Wyspecjalizowały się w kamuflażu niepamięci, beztroski chwili i nonszalancji braku zainteresowania skutecznie wprowadzając otoczenie w błąd, wyprowadzając w pole wszystkich, a najbardziej zainteresowanego w efekcie końcowym zawsze przeprowadzają dynamiczną, niespodziewaną i nieprzewidywalną akcję z okazji…, a wraz z nią w efekcie końcowym płyną życzenia z okazji… i oczywiście łza rozrzewnienia !!!! !!! !!!
Całkiem niedawno, po raz kolejny sama dałam się nabrać na niebyt zainteresowania, ale za to potem wzruszenie odebrało mi glos. Tego co wymyśliły ostatnio nie da się streścić w trzech zdaniach, ale myślę, że wykorzystam tę sytuację niebawem. Dzisiaj mogę tylko podziękować Duśkowi, Dudziakowi, Moni i drugim przyszłym, lecz już ulubionym Kasi i Łukaszowi.
Wiem, że mając taką jedyną w swoim rodzaju gromadę, nigdy nie będę samotna. Tego życzę każdemu, a moim Dzieciakom z okazji Dnia Dziecka, tego co ważne teraz i tego co dobre na jutro, a pojutrze oczekuję na spotkanie, kolejną niespodziewaną niespodziankę!
-
Pocałunek Judasza
Jestem uparta, jestem bezpośrednia i prostolinijna, nie znoszę hipokryzji, mówię co myślę, nie jestem tolerancyjna (chociaż wydawało mi się że jestem), jestem jędzą chociaż nie jestem chuda, a na dodatek zawsze mam coś do powiedzenia. To ja w całej odsłonie, okropna kobieta, która ma w zanadrzu jeszcze kilka wad. Jednak najgorsze we mnie jest to, że nie umiem udawać i gdy dotyka mnie obślizła obłuda to mam dreszcze i robi mi się niedobrze!
Mój mąż mówi, ze w takiej sytuacji najlepiej się…
A jak się nie da?
No właśnie, i tutaj zaczynają się schody życia codziennego, które na pewno stanęły przed niejednym z nas, a w perspektywie tych schodów już widać początek ściany. I nie jest istotne, jaką wizualizację ta ściana przybierze… drewno, cegła czy pustak, będą w rezultacie efektu zetknięcia za każdym razem tak samo twarde, a siła odbicia będzie zależeć tylko od szybkości zderzenia!
Niech pierwszy palec do góry podniesie, kto ściany nie dotknął w życia szale, kto nie posmakował bólu i guza nie widział w lustra spojrzeniu. Ściana to z perspektywy doświadczenia codzienna nauka, i wyzwanie dla graczy wytrwanych, którzy nauczeni doświadczeniem na kanty ściany mają baczenie.
Gorzej gdy za rogiem, zamiast przestrogi lub spowolnienia pędu, a może popędu sławy i nauki, spotkamy twarz zjawy, która jeszcze dni kilka do tyłu, jak rak czerwony na wspak szła, zaparła się ludzi, nie znała ciebie, albo znać nie chciała, i nagle do życia się budzi… zza węgła ta gęba niemiła, ręce w geście objęcia rozłożyła, swój dziubek do pocałunku nadstawia, a Ty…?
Nie wiem, jak Ty, ale ja wówczas zamieram, po prostu drętwieję, rozglądam się na boki, chętnie wykonam nawet skoki (w prawo lub w lewo zwrot), albo się potknę o schodów rant, byle uniknąć tego dzioba kant.
Brrrrrrrrrrr!
Na samą myśl mam dreszcze, gdy ten judaszowski pocałunek w słowie nawet piszę, a wyobraźnia ten dziubek mi podsuwa pod nos.
Koniec i basta, nie pomoże nawet szczęścia los, bo znowu mdłości dostałam, gdy o bezwstydnym ślinieniu wspomniałam, dlatego myślę, że następnym razem napiszę o gumowym przemyśle, albo o śniadaniu na trawie, taki temat będzie miał zarys w szlachetnej oprawie.
A dzisiaj, życzę każdemu i sobie, by nie musiał uciekać przed judaszowym pocałunkiem lub wzrokiem!
Już lepsze ze ścianą zderzenie, przynajmniej przybędzie nam doświadczenia 🙂
Fot. Andrzej Haligowski
-
Szczęśliwa trzynastka!
Są takie chwile w życiu kobiety, których żaden mężczyzna nie jest w stanie zrozumieć, a próbując spełnić życzenia wpada w tarapaty, zaplątując się w sieć własnych, prostych wyobrażeń. Nawet złota rybka złapana w te oka, spełniając trzy życzenia, woli zbudować autostradę do nieba, bo rozwikłać kobiecej natury też nijak nie umie!
Tak było od zarania dziejów i zostanie zapewne do końca świata, i jeden dzień dłużej, bo w głębi męskiej logiki pojedynczych działań, umiejętność koncentracji w kilku aspektach jednocześnie, a do tego pewność intuicji jest bezwymiarowym obrazem kosmicznego chaosu.
I nie chodzi tutaj o żadne przytyki, aluzje i inne inwektywy, po prostu jesteśmy inne, a do tego każda z nas jest jeszcze jedynym w swoim rodzaju niepowtarzalnym efektem niewyobrażalnych dla mężczyzny emocji, podświadomości wrażeń i plątaniną uczuć, które potrafią wybuchnąć niczym gejzer.
Niezaprzeczalna kompilacja archetypu Ewy z Raju.
Spytacie do czego piję?
No cóż, zwyczajowo z okazji imienin św. Floriana temat kreuje się sam, dzisiaj w nawiązaniu do Ewy z rajskiego ogrodu na czoło wysunął się wąż, jednak tym razem jest to wąż strażacki!
A wąż ten dla 13 następczyń pramatki jest dzisiaj wyjątkowy. Dziewczyny z całej Polski, w tym Agnieszka, dwie Anie, Dorotka, Ewa, Ilona, Iwona, dwie Kasie, Kinga, Ola, Renata oraz Ula obchodzą swoje święto nad wyraz pracowicie. Od rana w szpilkach, skupione maszerują w szyku, krokiem defiladowym, z głową odchyloną w prawo, z przytupem na lewą nogę, zmęczone lecz z łagodnym uśmiechem czekając na znak. Ćwiczyły już szyk, a teraz szlifują elegancję i powagę uroczystości nadania pierwszego stopnia oficerskiego.
Ten wyjątkowy dzień nastąpi jutro, 5 maja 2018 r. początek mieć będzie w samo południe na placu Piłsudskiego w Warszawie, a potem po uroczystej promocji nastąpi przemarsz kilkudziesięciu pododdziałów ulicami miasta. Wtedy będziemy już w pełni uradowane, tę chwilę mając w pamięci na zawsze, i z radością przyjmiemy serdeczne życzenia, a dzisiaj…
to my, szczęśliwa trzynastka kobiet, strażaków z całej Polski przesyła Wszystkim, zaangażowanym w działania ratowniczo-gaśnicze i niesienie pomocy drugiemu człowiekowi, życzenia pomyślności i spełnienia marzeń z okazji Dnia św. Floriana!
P.S. Jutro trzymajcie za nas kciuki, bo szpilki potrafią być uszczypliwe 🙂
Z pozdrowieniem strażackim
w imieniu wszystkich wspaniałych Dziewczyn
dzisiaj jeszcze
asp. Urszula Rędziniak
-
Jeden z trzystu!
Ta opowieść nie będzie historią sprzed wieków, o bitwie pod Termopilami rozegranej w 480 r.p.n.e., ani o kontrowersyjnym aczkolwiek ciekawym filmie, gdzie 300-tu Spartan pod wodzą króla Leonidasa I stawiło w owym przesmyku zacięty opór przed 100-tysięczną armią dowodzoną przez perskiego króla Kserksesa.
A jednak, ten jeden, wybraniec tłumu, tak jak w historii Spratan zdradził swoich…
Chwilą refleksji napełnił mi się serca skrawek, gdy tuż przed tygodniowym odpoczynkiem dla wielu, albo niewielu, musiałam być świadkiem „heroizmu” jednego człowieka ukrytego w tłumie trzystu. Wówczas spacerując pośród chmur i promieni słońca nasunął mi się wniosek, który potwierdził wieloletnie przypuszczenia, że prawdziwi bohaterowie to perły, które we współczesnym świecie zanikają jak białe kruki.
Za to dzielni i bezczelni „herosi” współczesności, to jednostki ukryte w tłumie, bez twarzy i wyrazu, bez godności i honoru…, którym wydaje się, że anonimowość zapewnia im bezkarność, a wielość uśmiechów zamazuje wyraz czynu.
Nic bardziej mylnego, dzisiaj nikt nie jest anonimowy, a wbrew pozorom tylko odrobina cierpliwości i konsekwencji doprowadza do identyfikacji osobnika, który przyczajony w tłuszczy roześmianej, chowa się tchórzliwie za plecami innych.
Zawsze zadziwiało mnie takie „bohaterstwo” przeciętności, które w tle tłumu zakrywając twarz zgrywa zucha, a w realnym świecie, w obliczu wyzwania prawdy jest czerwonym, pełnym niepewności insektem.
No cóż, takie jest życie, jedni podpisują się imieniem i nazwiskiem, a drudzy chichotem zza szybki… chociaż czasami tylko do czasu, a potem… śmiech zamiera wraz z konsekwencjami.
Obyśmy nigdy nie byli narażeni na chichot losu i zemstę konsekwencji!
-
Scenariusz nieprzewidziany
„Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski przybytek obciąża lotny umysł. Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką, a któż wyśledzi to, co jest na niebie?”
(Mdr 9, 13-18b)
Dzisiaj pozwoliłam sobie na refleksję, trudną, często niezrozumiałą i niesprawiedliwą, gdy dotyka nas bezpośrednio krzywda, przykrość lub nieszczęście. Ciężko jest nam pogodzić się ze stratą, zrozumieć porażkę lub ironię losu, który z nas zadrwił.A przecież, nigdy tak naprawdę nic nie wiadomo, bo życie pisze scenariusze dla każdego z nas, na bieżąco układając kolejne ścieżki, którymi będziemy wędrować. I chociaż wydaje nam się, że zaplanowane życie kroczy wraz z nami do przodu, to nigdy nie wiemy…
Jak długo?
Któż to wie… przecież za rogiem czai się drugi człowiek i jego ścieżka, która może przetnie nam drogę, a może połączy nas na zawsze, lub na chwilę, albo może to droga odrębnych światów i nigdy nie dojdzie do spotkania.
Jak uwolnić umysł i serce, by wpuścić do głowy inny obraz rzeczywistości widzianej z perspektywy pełnej nieskończoności? Trudność, która wymaga ode mnie spojrzenia na siebie i swoje plany oczami niezaangażowanymi emocjonalnie wydaje się niemożliwa. Ona chyba jest niemożliwa, bo natura zawsze w podświadomości będzie bronić swoich racji, patrząc na mój umysł jak na intruza, który próbuje wedrzeć się do wnętrza własnego ja i obedrzeć go ze swojej tożsamości.
I tak, w trakcie rozważań wpadł mi w oko, rękę i zawładnął umysłem cytat z Księgi Mądrości. Jedno zdanie i wysnute na jego podstawie pytanie, starożytna mądrość, która została powielona wielokrotnie przez życiowe doświadczenie, chociażby w naszych polskich przysłowiach, że zacytuję najbardziej znane
Człowiek myśli, Pan Bóg kreśli
oraz
Człowiek uczy się całe życie, a głupi umiera.
Więcej cytatów i przysłów staropolskich mądrości, które same wpadają w ręce o człowieczej ścieżce życia można znaleźć wszędzie. Wszystkie mają moc sprawczą wiekowego doświadczenia i zawartą mądrość pokoleń. Każdy odnajdzie w sobie sam, jeżeli będzie miał na to ochotę, czas i ciekawość bytu, pokłady tej prostej i jednocześnie trudnej myśli filozoficznej, religijnej świadomości bezmiaru rzeczy niepojętych.
A może życie napisze w międzyczasie kolejny plan, który zdyskredytuje moje wyobrażenia i skieruje spojrzenie na inną drogę?
Nigdy nie wiadomo, kiedy, gdzie i kto, staram się o tym pamiętać, a jednak, mimo wszystko to życie pisze scenariusze i już kolejna ścieżka za zakrętem może przybrać niespodziewany zwrot, na chwilę szczęścia lub łzy wspomnienia.
A tak na marginesie, prawdopodobnie, z tego co mi napatoczyło się w dłonie, zacytowany tutaj fragment niedzielnego czytania z Księgi Mądrości będziemy mogli usłyszeć już 8 września 2019 r. podczas 23 niedzieli zwykłej.
P.S.
Przemyślałam sprawę i myślę, że jednak mamy wpływ pewien na kształt tej drogi i jej obraz zamknięty poza chmurami, nie do końca wszystko się dzieje poza nami, mamy przecież wolną wolę, a ona może stać się drogą poza światem. W sumie, to chyba można snuć rozważania i … nie zdążyć dojść do żadnej konkluzji…
-
Kosz spełnionych życzeń!
Świąteczny czas zawsze nastraja do refleksji. Co prawda nie wiem czy wszystkich, ale mnie na pewno pobudza do głębszego spojrzenia w siebie, dookoła siebie i za siebie. Przecież nigdy nie wiadomo, kto czai się za plecami…
I tak pomiędzy drogą do pracy, a pieczeniem babek świątecznych, i chwilą skupienia tuż przed dniem Zmartwychwstania Pańskiego warto znaleźć czas, by myśli uwolnione zrobiły mały rekonesans w świecie nieokiełznanym żadnymi granicami.
Szczególnie gdy życie wspina się z człowiekiem po schodach drogi krzyżowej, słuchając ciężkich oddechów współtowarzyszy wędrówki i słowa głoszonego z przesłaniem dobra, a po chwili słyszy triumfalny chichot z góry kuszenia.
Nie zawsze jest się czym dzielić, szczególnie gdy wiesz, że dla wielu przełamanie się jajkiem i życzenia to slogany bez pokrycia. Przykre, ale prawdziwe!
Myślę, że nie wszyscy są świadomi, że życzenia mają zazwyczaj dar spełnienia. Warto przesyłając kosz pełen życzeń, zastanowić się co one mają drugiemu człowiekowi dać.
Dobro i chwilę szczęścia w przyszłości, czy blaszany kosz śmieci różnej wielkości.
Uczono mnie, skutecznie, bo pamiętam zawsze, że to co dajesz wraca… chlebem albo kamieniem…
Ja w przededniu wielkiego święta przesyłam Wam kosze pełne życzeń miłości i dobrego słowa, niech się spełnią do czasu kolejnych życzeń z okazji…
Każda okazja jest dobra, by podzielić się dobrym słowem, dzisiaj niech się spełni to co ważne, a jutro popłyną kolejne życzenia pełne słońca!
Wolę chleb i nie umiem żyć bez ludzi, dlatego Wszystkim życzę radosnych, pełnych wiary i miłości dni nie tylko podczas Świąt Wielkanocnych.
I do następnych życzeń… niech ten kosz zawsze pachnie różami!
-
Dary losu
Snuje mi się już od dawna myśl w głowie, aby podzielić się pewną refleksją, która z biegiem lat coraz mocniej zakorzenia się we mnie. I tak noszę tę myśl i zastanawiam się jak ją ubrać w słowa, by nie spłoszyć tego daru, którym los obdarza mnie łaskawie przez całe moje życie.
Dzisiaj, jestem bogatsza, wiekiem i doświadczeniem, ale już w młodym wieku wiedziałam, że mam opiekuna, Anioła Stróża, który czuwa bym na drodze życia znajdowała podarunki.
I nie jest to szczęście, bo ono jest chwilą euforii, trwa moment, a potem znika, tak byśmy mogli go docenić, uszanować tę chwilę i wspominać.
Długo zastanawiałam się nad sprecyzowaniem tego odkrywania podarunków. Niespodziewanie w sobotni wieczór, pośród muzyki i dziecięcego szczebiotu padło znamienne słowo „Los”. Tego mi było trzeba, impulsu, który uwolni i sprecyzuje natłok myśli, którymi chciałabym się podzielić.
Żadne głębokie przestrogi, czy też filozoficzne rozważania, a wręcz przeciwnie, zwykła mądrość ludowa zagięła pazur i odsłaniając swoje odwieczne atuty sformalizowała temat.
To Anioł Stróż czuwa od lat by na mojej drodze ścieliło się bogactwo, którego nie sposób przeoczyć, nie można pominąć, ani nie da się go podważyć. To fortuna, za którą jestem wdzięczna od młodych lat, to ludzie, których los stawia na mojej drodze!
Los, z którego nigdy bym nie zadrwiła, któremu w podzięce kłaniam się w pas, od zawsze pozwala mi natknąć się na ludzi wielkiego serca, pełnych humoru i wrażliwych, którym nieobce są problemy i trudności życia, ale mają twarz, tworzą niebanalny obraz Człowieka. Na mojej drodze spotykam ludzi serdecznych, ludzi… po prostu Ludzi, z którymi mogę „konie kraść”!
Niczym wędrowiec z opowieści sprzed lat, siwy, z długą brodą wędruje obok mnie, za mną, a czasami krok przed, a ja z pewną dozą nieśmiałości, rozglądając się w życia tafli, widzę spojrzenia przepełnione ciepłem, serdeczne uśmiechy oraz gesty życzliwych dłoni, a przede wszystkim twarze, które nie muszą być ze mną cały czas. Wystarczy gdy są wtedy, kiedy potrzeba lub gdy mają taką ochotę.
Dary Losu, od lat niezmiennie wzbogacają moje życie. Mam nadzieję, że nie zapeszyłam i nadal na swojej drodze będę znajdowała podarunki, Ludzi, którzy poznając mnie, zechcą się uśmiechnąć lub wyciągnąć dłoń, a ja dzisiaj, w pełni świadoma, mogę tylko podziękować, za wszystkie Dary Losu, który stanęły na mojej drodze
Fot. archiwum domowe… może mnie nie zabiją :o)