-
Kreator życia
Minęła właśnie 7.58, za oknem mrok zaczyna rozjaśniać poranne zawierzenie.
Zimowy poranek i ponowne spojrzenie na samochodowy zegar uświadamia mi, że nie zmieniłam czasu. I teraz letnie godziny poranka przenikają wszystkie odcienie szarości. Ten ostatni dzień kolejnego roku mojego życia siąpi łzawym wspomnieniem, a wycieraczki zabierają w przeszłość okruchy minionego roku. Kardynał Stefan Wyszyński powiedział kiedyś, że „Nie to jest ważne, by krytykować przeszłość, lecz aby swój własny wysiłek włożyć w lepszą przyszłość”. To dobre motto, takie pobudzające do snucia planów i rozwijania marzeń. A jednak pogoda ostatniego dnia grudnia nie skłania do optymistycznych planów. Jej depresyjny nastrój udziela się od świtu, późnego, pomimo wydłużającego się dnia. Ruch na ulicy prawie niewidoczny, pojedyncze auta suną przed siebie rozbłyskając mlecznym spojrzeniem. Jest jeszcze leniwie, ale gdy zacznie zbliżać się znowu ciemność, werwy nabierze nadchodzący wieczór. Rok 2021 nieuchronnie odchodzi do historii.
W pamięci z czasem zatrą się wspomnienia, błahe wyblakną szybciej, te zwyczajne zawisną na dłużej, a te często niespodziewane zostawią w sercu radość lub smutek. Niektóre z nich uniosą nas pod niebo, a inne wdepczą w ziemię lub rozbiją nasze serce niczym kryształ na miliony kawałków. Kolejny rok zatoczył pełny krąg. Już jutro będę starsza o kolejną datę.Nieubłagalny upływ czasu (to prawda, że z wiekiem przyśpiesza) rzuca kolejne wyzwanie. Powściągliwość krytyki i tradycyjne przemyślenia na Nowy Rok. A może całkiem nowe szlaki podróży w przyszłość?
Ta niepewność jutra mobilizuje wszystkie myśli. W sumie dlaczego nie, przecież snucie marzeń i planów na przyszłość leży w mojej naturze. Energia kosmosu przenika poprzez zachmurzone niebo dając sygnał, przecież trwa Era Wodnika, czas dla odważnych, twórczych, idealistów nie bojących się wyzwań. Docierają do mnie sygnały wpadające przez uchylone okno. I ta nieodmienna wiara, nadzieja i miłość do świata zaczyna się budzić z porannego letargu.
Tak, dualistyczne podejście do życia, gdy psychika zmusza ciało do działania, a duch bojowy prostuje plecy na przekór aurze… kocham takie wyzwania, najtrudniejsze gdy walka toczy się wewnątrz ciebie samego.
Jednak jutro będzie nowy dzień, który być może przyniesie słońce i spełnienie tego najważniejszego z marzeń!
Tego życzę Wam i sobie, a tuż po północy oczywiście niech zabrzmi tradycyjne „Do siego roku!”.
-
Narodziny
„Homo sum et nil humanum, a me alienum esse puto”
Związana pępowiną,
pod sercem rodzicielki
było ciepło i bezpiecznie.
Narodzin nie pamiętam,
nie czułam bólu tylko pieszczotę,
muśnięcie warg i ciepło matczynej piersi.
Tak sobie wyobrażałam
tę miłość przelewaną
przez lata, aż do jej śmierci.
Związane pępowiną
pod moim sercem
dzieci miłości.
Narodziły się w bólu,
słyszę ich krzyk!
A potem dałam im ciepło
własnej piersi i muśnięcie warg,
pieszczotę szczęścia.
Przez całe życie
pielęgnuję tę miłość…
I tak każdego dnia, aż do śmierci!