Blog

Zamknięte strofy

Niedawno ukończyłam kolejny tomik, poddałam go przyjacielskiej i spostrzegawczej korekcie, a teraz oddałam do profesjonalnej oceny. I drżę niczym piórko na wietrze (wagi ciężkiej) czekając na słów kilka, ważnych i jak zawsze cennych. A jakie będą… któż to wie… mam nadzieję, że na tyle pozytywne bym tomik do druku dać mogła.

Pamiętam gdy pierwszy raz oddałam tomik do oceny, to aż mi się dłonie trzęsły. Kolejne odsłony wcale nie są łatwiejsze.

Nie wiem czy teraz nie jest nawet trudniej, bo z każdą stroną pisania świadomość wzrasta, i chciałoby się być lepszym… nie z zarozumialstwa, ale z pracy nad samym sobą i swoimi myślami.

Najbardziej po zamknięciu stron doskwiera niepewność, czy ktoś zechce sięgnąć po tomik wypełniony codziennością. Sami wiecie jak dzisiaj jest trudno zainteresować nas i zaskoczyć.

A ja chciałabym zaskoczyć, tak chociaż odrobinkę, ukazując że codzienność też może być niepowtarzalna…  trzymajcie za mnie kciuki, ot tak po prostu z serca!