W lustrze przeznaczenia
jedno krótkie mrugnięcie powiek
zamazało wyrazistość spojrzenia
w tafli lustra korygując mgnienie czasu
paradoks bycia sobą
w odwróconym obrazie
zawirował w migoczących promieniach
odchodzącego dnia
które przeniknęło szybę
milionem refleksji
przecież jest nas dwie
krzywe zwierciadło zachichotało
drwiąc sobie z minionych lat
monolog zamarł na wargach
szyderczego uśmiechu
gdy oczy z powagą zatrzymały
pogłębiającą się rysę
prostując mimiczną zmarszczkę
przeszłych zdarzeń
być może już jutro będzie to perora
zawieszona w kroplach deszczowej nuty
i zmieni narrację odbitego wyrazu