Blog

Słowem – odwaga!

 

Dzisiaj chciałabym się podzielić emocjami jakie mogą towarzyszyć gdy strona za stroną wczytasz się w słowa antologii, tomiku który właśnie trzymasz w dłoniach, ale tak to już jest z poetami, że wena przewrotną bywa, więc ja też przeplatać będę myśli – słowem i wierszem, bo jest o czym wspominać i co opowiadać…

Wieczór nadchodził gwieździsty i czystością zachodzącego dnia pachniało wokoło, gdy tylko sobie znanymi sposobami grono utalentowanych osób stanęło w szranki o laur zwycięstwa w konkursie „Jednym słowem – poezja” zrealizowanym przez Bibliotekę Publiczną Gminy Wiśniowa.

I już pomysł goni zamiar, a jest się czym dzielić, bo pisać każdy może, trochę lepiej lub gorzej, szczególnie dzisiaj gdy dostępność środków masowego przekazu jest nieograniczona i tylko odwagi potrzeba by zamieścić swoją twórczość tak, by publiczność mogła ją zobaczyć, dotknąć poczytać, poczuć i pokochać. I tylko dziw bierze, że o Gminie Wiśniowa tak cicho wierszowanym słowem było do dzisiaj.

Miałam przyjemność trzymać w dłoniach wszystkie stronice wierszy jako jedna z pierwszych. Ciekawa lektura, a po niej chwila zamyślenia, jedno spojrzenie w twórczość poetycką i już autorom, wszystkim, i każdemu z osobna można powiedzieć wiele, ważne by z umiarem ważyć słowa, bo to początek pisarski i zrazić uczuć niczyich nie można. Dlatego warto podkreślić, że mamy tutaj debiut pisarski ośmiu osób, które różnią się od siebie pod każdym względem, ale zostały połączone miłością do słowa i odwagą, aby pokazać swoje wiersze szerszemu gronu.

Dla wielu twórców w takiej sytuacji zaczynają się schody, bo wiersz wyciągnięty z zakamarków szuflady nabiera życia. Pisarz miał swój zamysł, stworzył własne „dzieło” i  w zasadzie z pietyzmem pielęgnuje go jak „dziecko”. I nagle zderza się z szarą rzeczywistością, odbiorem indywidualnym każdego słowa, z krytyką, uwagami i pochlebstwami, wzruszeniem i smutkiem, radością i łzą, cukierkową słodyczą i cytrynowym smakiem recenzji. 

Przed takimi dylematami staną wszyscy autorzy niniejszego tomiku, bo odważyli się na publikację swoich wierszy, oni pierwsi po słowach gratulacji zderzą się ze ścianą sławy. Jednak świadomość potrzeby tworzenia powinna zrównoważyć wagę dobrego słowa z krytyką, dopuścić do siebie możliwość indywidualnego postrzegania liryki, a przede wszystkim pozwolić uwolnić się emocjom i wykorzystać je do kolejnego wiersza, do tworzenia nowych obrazów, do malowania innej rzeczywistości, do kreowania mody na poezję, po prostu tak by umilać chwile słowem pisanym, idąc krok za krokiem własnych refleksji, dokładając do tego wiedzę i szlif literacki.

Otwartość poezji polega właśnie na jej niepowtarzalności. Jak już nadmieniłam, nie da się mówić o poezji bez strof ulotnych, bez ich metafor i meandrów niepewności. To jak narkotyk, wciąga, pochłania i nie pozwala odejść w nieznane. Dlatego grupa wiśniowieckich autorów miała szczęście, gdyż ktoś postanowił ich twórczość wyciągnąć z zakamarków szuflad. Pomysł zacny, a co najważniejsze udało się go przerodzić w czyn. Cieszę, że Biblioteka zrealizowała swój pomysł, bowiem… tutaj pozwolę sobie na symboliczną metaforę  ekspresji i  zacytuję fragment wiersza Agnieszki Zamorskiej ***(Na grobie nieznanego poety)

„Grób nieznanego poety

Pęka w szwach

Od nie zapisanych słów

Nie utrwalonych gestów

Natchnień

I pustki”

Konkurs „Jednym słowem – poezja” przyczynił się do odkrycia kilku wrażliwych osób, które odważyły się wyciągnąć swoje wiersze z szuflady.  Jak już wspomniałam, czytając po kolei wszystkich autorów doznałam wielu przyjemnych odczuć, tym bardziej, że zamieszczone wiersze są różnorodne zarówno co do treści jak i co do formy, a to oznacza, że ich autorzy na etapie tworzenia nadają przemyślany kształt swoim słowom. Ciekawość życia, zatroskanie nad niepewnością i wiara spełnienia, my dzisiaj możemy zaczytać się w ciszy zamierzonego wytchnienia w strofy twórców, którzy podzielili się z nami wrażliwością jak choćby Monika Urbanek w swoim wierszu:

„Zagubiony w labiryncie mego serca

W otchłani błądzących dusz

W świecie zła i samozniszczenia

Szukasz mnie jak pocieszenia”

Ulotność uczuć znana jest każdemu, a jednak ubrana w metaforę potrafi zmienić świat i jego postrzeganie. Zdołać złapać marzenie i utrzymać iskrę nadziei w sercu, tak wiele i tak nie dużo, gdy tylko zechcemy pozwolić myślom szybować bezkarnie, tak aby powtarzając strofy za Martą Ciosek z wiersza Zielony sweter pamiętać o każdej chwili radości i zadowolenia, o istocie bycia z drugim człowiekiem, bo przecież

„(…) Takie ręce mogłyby objąć cały świat

gdyby im na to pozwolił

(…)czasem do szczęścia potrzeba nam tak niewiele”

 Jak już wyżej wspomniałam, wiersze w tomiku wyróżnia wielobarwność poruszanej tematyki, każdy z nich jest inny, tak jak osoby które je tworzyły. Stąd mamy możliwość nie tylko poznać twórczość, ale także spojrzeć innym okiem na ich twórców, bo przecież musisz zostawić cząstkę siebie w wierszu tak, by on ożył, by odnalazł swoją drogę do innego serca, by trafił na swoją bratnią duszę. Taka rozmaitość emocji i wrażeń pozwala czytelnikowi bez znużenia podążać śladem twórcy, i chociaż zmienia się klimat poszukujemy nadal, jak choćby w wierszu Zuzanny Jaskółki Szukam;

„(…) na zakurzonym skrzyżowaniu

pośród babiego lata nad drogą

szukam Cię (…)”

by po chwili słowami Janiny Jałowiec Przy stole znaleźć ukojenie i odpoczynek, jak to się nam zdarza prawie codziennie, lecz z reguły bezwiednie, a tutaj czarno na białym, zmienia się nastrój, zmienia się krajobraz, a mimo to słowa skreślone przenośni odcieniem przykuwają uwagę czytelnika:

„(…) zaparzę ci wspomnienia

w imbryku zapomnianej rozmowy

pij póki gorące

(…)aby każda cząstka życia

była tak samo słodka”

 Prawda, że słowa tu płyną razem z zapachem kawy poddając pod rozwagę codzienność, tak by nie zapomnieć o radości dnia każdego, bo przecież życie nam ucieka, a my czasami powinniśmy choćby na chwilę przystanąć, na przykład na odrobinę poezji Roberta Jurasza, a może też spotkamy swojego Anioła Stróża, który odpoczywa jak w wierszu Frasobliwy Anioł Stróż

(…)Strażnik domowego ogniska

Frasobliwie siedzi na kamieniu

I nie wie jak to się stało,

że aż tak bardzo się zagapił.

 I tak od miłosnych uniesień poprzez smak domowego ogniska zbliżyliśmy się do istoty wiary by po chwili zmienić rytm i podążyć romantycznym tonem Żywiołów Agaty Książek, która z wielką pasją przenosi nas w prawo buntu i pewność zwycięstwa podszytą romantyzmem i marzeniami. To młodość, ona rządzi się własnymi prawami:

„(…) Iść mi trzeba,

Póki ciało żyje

Z twarzą wygiętą do nieba

Gdzie smutek mój i ogień się skryje”

Tak w życiu bywa, kończąc opowieść o twórcach, zatrzymam się na chwilę przy strofach czerwienią skropionych, patriotyzmem osnutych na jawie, a może tylko we śnie, dla odmiany fragment wiersza Andrzeja Gugały Jawa/sen, który nadal podkreśla istotę miłości do ojczyzny, zakorzenioną w każdym z nas od urodzenia:

„(…) poprzez mgłę kończącej się wizji

jeszcze zdążyłem zauważyć

na każdym z nich biało-czerwona

kokarda mimo-wszystko…”

Jak widać mamy tutaj niebagatelną wielorakość doznań i emocji, a przecież to zaledwie fragment, tego co kryje w sobie antologia, na której stronice serdecznie zapraszam, bo moja opowieść już dobiega końca…

W Prima Aprilis, choć to nie był żart odbyło się spotkanie zorganizowane przez Bibliotekę, na które przybyło wiele zacnych osobistości i oczywiście laureaci wydanego tomiku. Sala pękała w szwach od tłumu gości i wspaniałej atmosfery podczas całego wieczorku poetyckiego. Efektem końcowym było wręczenie uczestnikom 10 pamiątkowych tomików antologii „Wiśniowa z poezją w tle”.

Mnie jako przewodniczącej komisji konkursowej przypadł w udziale zaszczyt ogłoszenia wszystkich zwycięzców. Ponadto wśród ośmiu laureatów tomiku jury wyróżniło Martę Ciosek jako autora najlepszego zestawu wierszy oraz Roberta Jurasza jako autora najlepszego wiersza pt.  Frasobliwy Anioł Stróż.

Wszystkim nagrodzonym życzę dalszych sukcesów, wielu spotkań z czytelnikami, Bibliotece kolejnych ciekawych projektów, Wam zaglądającym na strony antologii odpoczynku wśród strof pełnych metaforycznych uniesień i poetyckich wzlotów, a sobie udziału w kolejnym takim przedsięwzięciu pełnym emocji i wzruszeń, tam gdzie można pozwolić refleksjom poszybować wraz ze strofami w nieznaną przyszłość, do innego wymiaru, gdzie słowo jest lekiem na całe zło.

Fot. Grzegorz Tomaszewski

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.