Sięgnąć gwiazd!
Kto z nas nie marzył w dzieciństwie spoglądając nocą w rozgwieżdżone niebo, by dotknąć tego, co kryje w sobie niezbadany kosmos. Udać się w podróż do nieznanych krain i zbadać to, co jeszcze niepoznane. I te spadające gwiazdy, które mają spełnić życzenie!
Ach, jak mi zapachniało świeżym powietrzem czystej nocy, która rozświetlona marzeniami zapala po kolei nocne latarnie nieba. One mrugają, do mnie zawsze mrugają, to znak porozumienia, że można znaleźć to, co wydaje się nieosiągalne. A może bardziej taki uśmiech, z przymrużeniem oka, że wraz z pewnością wiary można nie tylko przesuwać góry…
A góry rosną, i pną się do nieba samotne w swej nagości, niedostępne, a jednak piękne. Kuszą swoją surowością. Zachwycają wyzwaniem, zapraszają szelestem wiatru, który muska je pieszczotliwie. On czuje pod swoimi skrzydłami ich wrażliwość, głębię, która wybucha niczym głos dzwonu niosąc się echem samotności, do czasu aż pierwszy promień rozgrzeje jej serce.
Serce, zakołatało z wysiłku uderzając niezbyt miarowo. Emocje wzięły górę nad rozsądkiem wspinając się po łańcuchach marzeń. Coraz wyżej i wyżej! Aż zabrakło tchu. Odgłos dzwonu dudni rozkołysany w głowie, a fantazja zawisła nad piekielną czeluścią zamazując czerwień przeznaczenia.
Narodzenie, pierwszy krzyk i łza, cud istnienia zamknięty w małej piąstce, ukołysany miłością zaczął zapadać w krótki sen, chwila życia zatoczyła pierwszy krąg. Czerwona róża na szczęście, znak nowego życia, które rozkwita…
Miliony lat świetlnych i ta noc zimowa, skuta więzami pokoleń zabarwiła nieba granat pełnią księżycowego pyłu.
A tam w oddali, widzisz?
Przeznaczenie zapala gwiazdy, jedna za drugą rodzą się na nieboskłonie, złotem mrugając dla Ciebie i dla mnie. Na pewno, przyjdzie taki wieczór, gdy jedna z nich spadając spełni nasze marzenie!