Relaksacje i masażyki dla dzieci, czyli spotkanie z Anną Sową
Pewnego lipcowego popołudnia 2021 roku umówiłam się na spotkanie z Anią. Znałam jej twórczość artystyczną z fb, a ona chciała mi pokazać swoje pierwsze osiągnięcie literackie, które właśnie ukazało się na rynku. Spotkanie było bardzo energetyczne i roześmiane, pełne optymizmu i wesołych opowieści, przepełnione marzeniami i pomysłami. Pierwsze wrażenie było zachwycające, bo Ania rozkwitała radością z każdym słowem, a w oczach błyskały jej figlarne ogniki. Te iskierki w trakcie naszej rozmowy zapłonęły żarem prawdziwej pasji, a my spędziłyśmy bardzo czarujące popołudnie. Zaciekawiła mnie jej żarliwość i stwierdziłam, że to może być bardzo interesujące doświadczenie, spotkanie w formie wywiadu, przerodziło się w serdeczną rozmowę, a moja intuicja mnie zawiodła, to właśnie o takich ludziach z pasją lubię pisać. A kim jest Anna, co ją zaciekawia, i czym się pasjonuje?
Zapraszam na wywiad z Anną Sową, która wydała książeczkę pt. „Relaksacje i masażyki dla dzieci”.
Urszula Rędziniak: Kim jest Anna Sowa?
Anna Sowa: Jestem strzyżowianką, matką uroczego, choć dorosłego syna, a na co dzień pracuję, jako nauczyciel wychowania przedszkolnego, oligofrenopedagog, instruktor tańca, animator, i kocham pracę z dziećmi.
U.R.: Czyli praca z dziećmi determinuje twoje życie?
A.S.: Tak, praca z dziećmi to moja radość, a gdy się robi to, co lubi, to człowiek się otwiera na więcej. Ja jestem w sumie bardzo nieśmiałą osobą, spokojną i zrównoważoną, ale w pracy z dziećmi stać mnie w zasadzie na bardzo wiele i dla nich jestem gotowa przeistoczyć się zarówno w królewnę jak i w czarownicę, czy chociażby królika. Gdy dzieci podążają za moimi pomysłami, to ja się otwieram i one też są wtedy bardziej kreatywne.
U.R.: Wspomniałaś, że od kilkunastu lat pracujesz, jako przedszkolanka w Gogołowie, to dość daleko od Strzyżowa.
A.S.: Tak, to prawda, ale kiedyś przez kilka lat mieszkałam we Frysztaku, potem moje życie się skomplikowało, zostałam sama z synem i postanowiłam znowu wrócić w rodzinne strony. Jednak uważam, że dorosły człowiek powinien być samodzielny, więc nie chciałam mieszkać z rodzicami, dlatego wzięłam kredyt, kupiłam mieszkanie, i mam nadzieję, że w tym roku wreszcie go spłacę (śmiech).
U.R.: Każdy z nas ma jakieś życiowe zawirowania, a jak Ty sobie z nimi radzisz?
A.S.: Od wielu lat staram się nie poddawać, mam marzenia, dążę do ich realizacji, uśmiecham się do ludzi i co najważniejsze oddzielam sprawy osobiste od życiowych.
U.R.: To trudna sztuka Aniu, tak się odciąć od tego, co nas gnębi i rzucić się w wir pracy. Jak sobie z tym radzisz?
A.S.: To prawda, łatwo nie jest, ale dużo pracuję nad sobą, nie tylko kształcę się zawodowo, ale także pracuję nad swoim rozwojem duchowym i interesuję się psychologią, która ułatwia rozwój osobisty. Myślę, a nawet jestem pewna, że z każdym rokiem jest coraz lepiej, a dawne zmartwienia odchodzą w zapomnienie.
U.R.: Wróćmy do Twoich pasji, bo wiem, że masz ich wiele, uchyl rąbka tajemnicy o nich.
A.S.: Muzyka, śpiew, taniec, animacje, reżyserowanie spotkań z dziećmi, układanie dla nich tekstów, to pochłania bez reszty. Kiedy planuję przedszkolne dni, to sama rzucam sobie wyzwania, aby każdy dzień był miłym zaskoczeniem dla moich dzieciaków. Sama nie tylko piszę dla nich okolicznościowe wierszyki, ale także szyję stroje, maluję obrazki, wymyślam gry i zabawy. Ja wkładam w to serce i energię, a potem na zajęciach dzieci zachwycone zabawą tę dobrą energię mi oddają. Dzięki temu mam jej zawsze tyle by móc wymyśleć coś nowego i podzielić się nim ze wspaniałym gronem odbiorców, jakimi są dzieci i ich rodziny.
U.R.: Wracając Aniu do Twojej książeczki. Tytuł zastanawia.
A.S.: Być może, ale to jest książeczka dla dzieci tyle, że rodzinna. Moim zamiarem było napisanie książki, która będzie jednoczyć rodziny, pozwoli nie tylko posłuchać opowieści, ale także pobudzi wyobraźnię dzieci, a także pozwoli poczuć bliskość drugiego człowieka. Ta bliskość to dar, o którym zapominamy czasami.
U.R.: Czytam wierszyki i każdy w zasadzie ma dwa pierwsze wersy takie same „Zamknij swe oczka, połóż swą główkę, na mięciutką ciepłą poduszeczkę…” dlaczego?
A.S.: O to mi właśnie chodziło, aby książeczka była rodzinna, a rodzic, lub ktoś starszy, razem z dzieckiem pochylił się nad słowami wierszyka i utulił dziecko do spokojnego snu. Będąc matką i nauczycielem, wiem jak w dzisiejszym zabieganym świecie, pełnym Internetu i elektronicznych gadżetów brakuje czasu na chwilę oddechu i wyciszenia. Dla dzieci taki lekki stan ukojenia i pobudzenia wyobraźni jest konieczny, a czas spędzony w towarzystwie najbliższych bezcenny.
U.R.: Gdzie można dzisiaj kupić Twoją książeczkę?
A.S.: Obecnie jest ona dostępna w sklepie internetowym: sklep.maratonartystyczny.pl
U.R.: Aniu wspomniałaś, że wierszyki dla dzieci piszesz od dawna, więc dlaczego dopiero teraz mam przyjemność czytać Twoją pierwszą książeczkę.
A.S.: To jedno z moich marzeń, które udało się zrealizować dzięki życzliwości i zrozumieniu drugiego człowieka. Na jednym ze szkoleń poznałam wspaniałą kobietę, Monikę Kluza, której spodobały się moje pomysły i zaproponowała mi wydanie w takiej dwuczęściwoej formie moich „Relaksacji i masażyków dla dzieci”.
U.R.: Aniu planujesz zmiany w swoim życiu?
A.S.: Tak naprawdę teraz zaczynam żyć tak bardziej dla siebie, nie lubię nudy i sztampy, rozwijam się cały czas i nie mam zamiaru przestać. Kocham pracę z dziećmi, a doświadczenie, które zdobyłam przez lata poszerza horyzonty, przede mną jeszcze wiele ciekawej pracy. Moja artystyczna dusza nie może stać w miejscu, cały czas maluję, piszę, uwielbiam spotkania z ludźmi, wędrówki górskie i nie tylko. Nie mam czasu na nudę, natomiast pomysły rodzą się same, więc trzeba je realizować.
U.R.: Jakie masz marzenia na przyszłość?
A.S.: Marzę od zawsze, dawniej były to nieśmiałe marzenie, i ta niepewność, że się nie spełnią. Później postanowiłam zawalczyć o siebie i pomóc w ich spełnianiu. Dzisiaj marzę nieustannie, nie boję się sięgać po ich spełnienie, bo życie jest warte tego, by spełniać nasze pragnienia. Mam nadzieję, że już jesienią spełni się kolejne, a ja podzielę się drugą książeczką, tym razem jesienno-zimową częścią relaksacji i masażyków dla dzieci. I jeszcze marzę o napisaniu prawdziwej powieści, takiej o życiu, może o mnie, kto wie, przecież marzenia się spełniają (śmiech).
U.R.: Dziękuję Ci Aniu za serdeczne spotkanie i ciekawą rozmowę. Życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń.
Zdjęcia z archiwum domowego Ani Sowy 🙂