Opowieści

Pół na pół

Czerwcowy wieczór zaczął się już dyskretnie ściemniać, gdy ona i on spotkali się w pół drogi…

pośród zamkniętych kielichów polnych kwiatów, utulonych delikatnym wiatrem do snu polnej ścieżki.

Sen nocy letniej, po upalnym dniu przyniósł odrobinę wytchnienia. Westchnienie dwojga przerwało milczenie, spojrzeli na siebie, a zrozumienie rozbłysło razem ze świetlików złotem, niesionym przed nocy czernią na znak pokoju. W spokoju urody przyroda oddychała miarowo, a delikatny szelest zieleni koił zmysły.

Już za chwilę zaczną spadać gwiazdy przynoszące wróżbę na szczęście prawdziwym romantykom. Oni zatrzymani w kadrze krajobrazu inną ścieżką podążają. Głowy spuszczone w dół nie odnajdą szczęścia w błysku chwili nieba.

Pochylona postać dziewczyny, skupiona na swoim planie, przez przypadek zobaczyła jego cień w ostatnich promieniach zachodzącego słońca i zatrzymała wzrok na gęstej czuprynie czupurnych włosów.

On rozglądając się wokół widział ją wcześniej, ale jej postać nie wzbudziła pożądania. Jego wróżba miała się spełnić dopiero po pocałunku prawdy, ukrytym w gąszczu tataraku w podmokłym rozlewisku, leniwie płynącej rzeki.

Niespodziewany koncert świerszczy na cztery ręce otworzył im oczy rzucając spojrzenie aż po horyzont. Podnosząc odrobinę głowę zobaczyli więcej i zrozumieli, że kupiona za ostatni grosz przepowiednia może okazać się mrzonką.

A do szczęścia wystarczy jasny umysł i otwarte serce szczerego spojrzenia. I nie trzeba na klęczkach szukać czterolistnej koniczyny, by odnaleźć własne miejsce na ziemi. Ona dyskretnie wytarła zielone dłonie, wyciągając je nieśmiało, na przywitanie z nieznajomym.

On roześmiał się w głos, gdy oczami wyobraźni zobaczył milion wycałowanych żab.  Ujął jej dłonie w swoje i zatopił się w lazurze oczu. Zostali zatrzymani w kadrze obrazu, w połowie drogi, sami ze sobą, a świat na chwilę pozostał sam…

chwilo trwaj?

…podobno bajkę zawsze kończy happy end!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.