Blog

Pamiętam tę drogę do Częstochowy

Dziecko ciekawe świata, podróż koleją w nieznane, pierwszy raz daleko wraz ze stukotem kół, czekałam niecierpliwie na swoje pierwsze spotkanie z Czarną Madonną. Opowieść babci Rózi barwna i pełna przenośni wprowadziła w nastrój wiary i wolności. Czasy przeszłe, tematy zakazane i ja dziecko szczęśliwe w drodze po kroplę prawdy.

Dojechaliśmy i nastało oczekiwanie…
Głos trąb rozbrzmiał dostojnie, aż sumienie jeszcze nieśmiałe podniosło zdumioną głowę.
Dzisiaj wspomnieniem pozostało w sercu, a trąby strażnikiem świadomości, która wraz z odsłoną obrazu oczyszcza serce i umysł. 

Potem jeszcze wiele razy odwiedzałam Matkę. Pierwsze wrażenie nigdy nie zbladło i do dzisiaj, gdy słyszę częstochowskie trąby to sumienie prawdy otwiera duszę na głębię matczynej miłości. Przemijanie wpisano nam w doczesność dnia codziennego, i czasami żal rozdziera serce za tym co upływa bezpowrotnie. A serce Matki zawsze gorące utuli nawet samotnego wędrowca.

I tylko wspomnienie każe przywołać obraz z sentymentu…

serce wie więcej, nie obejmie tego rozumem bo nie musi, wystarczy, że czuje, że bije i kocha nawet gdy dorośniesz, ona zawsze jest przy tobie, trzyma twoją dłoń i otacza cię opieką.

Ja wiem, że serce Matki to największy skarb, który zawsze i wszędzie będzie ze mną i z tobą również, jeżeli zechcesz. Takie jest prawo miłości, wędrówka od urodzenia do śmierci tutaj, na tym padole, by potem cieszyć się wieczną miłością.

Babcia Rozalia, ówczesny samouk w czytaniu i pisaniu, zaraziła mnie swoimi opowieściami i wiarą. Być może, gdyby było jej dane żyć w innych czasach mogłaby zostać znaną powieściopisarką, która swoim talentem pozwoliłaby ujrzeć to co ważne niejednemu czytelnikowi. A może dobrze, że swoimi zdolnościami i maestrią opowieści zaraziła chociaż mnie do głębszego spojrzenia w siebie i odkrycia prawdy, która nie pozwala bać się dogmatu lepszego jutra.

Teraz czekam na kolejną wyprawę, to oczekiwanie jest w pełni świadome i odrobinę niepewne.

Minęło wiele lat od czasu gdy ostatni raz byłam u Matki Jasnogórskiej. Czy przyjmie mnie tak jak dawniej, z bezwarunkową miłością i pewnością jasności przesłania?

Czekam na tę wędrówkę z radością i pewną dozą niepewności, czy zechce mnie znowu przytulić i uścisnąć po matczynemu moją dłoń. Znowu dorosłam i znowu jestem dzieckiem, takie odwieczne prawo życia matki i dziecka, a ikona z dostojeństwem i czystością spojrzenie patrzy na mnie tak samo od lat. Jakby czas stanął w miejscu, a ziarna klepsydry zawisły w czasoprzestrzeni niepewności tamtej strony jutra. Jedna chwila, jedno ziarno prawdy… na potem, miłości i wiary znak!

Mam taką cichą nadzieję, że kolejne spotkanie pozwoli wrócić nie tylko wspomnieniom lecz da mi nową siłę na kolejne lata, takie wsparcie Matki potrzebne jest każdemu z nas. Obym mogła czerpać z tej dobrej mocy matczynej miłości jak najdłużej. I oby było mi dane móc się także podzielić prawdziwą, właśnie bezgraniczną miłością bez końca i do końca wspólnej wędrówki.

A potem, jak już przyjdzie czas, głos trąb dostojnie zaprowadzi mnie do Matki mej.

Strzyżów, 3 maja 2017 r.

 

P.S. Niespodziewanie dla mnie samej, miesiąc później byłam na Jasnej Górze. W ten dzień padało i było pełno ludzi, tłum przelewał się, odbierając nastrój  poufności, a jednak spotkanie z Matką w pełni potwierdziło moje oczekiwania. Zapewne kiedyś do nich wrócę, w kolejnym wspomnieniu opowiem o niezapomnianych odczuciach…

 

Fot. UM Częstochowa

http://conadrogach.pl/informacje/czestochowa.html

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.