-
Król serc wielu
zrodzony z prawdy
pokochałeś mnie
od pierwszych chwilmoje miejsce jest tu
gdzie typowiedz mi ojcze
dlaczego więc dziś
ronię łzyz ziemi po okrąg nieba
w gwiazdach nieznanych
i w myśli płomiennej
mój ojcze kocham ciędlaczego ty
w nadziei zwycięstwa
odszedłeś znów dziś
a ja wspominam
każdej chwili sens
i liczę łzyimię ojca
bezszelestnie zamarło
na wargachw imię miłości
umarłeś by żyćodszedłeś by żyć
w imię miłości -
Krajobraz świąteczny
Przed nami Wielkanoc, czas odrodzenia i radości życia, przepełniony miłością, pewnością zwycięstwa, wspólnym świętowaniem. Co roku odnajdujemy w sobie siłę, by zmierzyć się z własnymi słabościami, zaglądając w duszę, czynimy rachunek sumienia i oczyszczamy umysł oraz ciało aby w dzień Zmartwychwstania Pańskiego wraz z najbliższymi zasiąść przy rodzinnych stołach, nakrytych odświętnie, przystrojonych koszem pełnym błogosławionego jadła i życzeniami pomyślności.
I z tej okazji mam przyjemność złożyć wszystkim Czytelnikom życzenia spełnienia tego co dobre i tego co ważne, aby kolejne dni i miesiące mijały w szczęściu i spełnieniu priorytetów zarówno wiary jak i życiowych ścieżek, które ścielą się nam nieustannie, kreując nowe drogi wyboru.
Śpieszę się by zdążyć przed laniem wody i zmierzyć się z wyzwaniami, które realizowane w przedświątecznym czasie, odzwierciedlają każdego z nas indywidualnie, bo dla każdego priorytetem są inne, ważne rzeczy. Taki misz-masz, istny przedświąteczny kiermasz różnorodności. Inspiracja, pomysł i jego realizacja dają czasem naprawdę niespodziewane efekty.
Dzisiaj chciałabym się podzielić impresją świątecznego przesłania, dobrych myśli, ukazania strażaka w spojrzeniu lirycznym. Poetycka wizja, która może zainspirować każdego ukryła się w wyobrażeniu drugiego człowieka, strażaka, który nie patrząc na święty spokój pędzi niestrudzenie, tam, gdzie ludzkie cierpienie. Ukryty w metaforach, zamglony, a jednak związany na zawsze z dominium i ludźmi. Bez względu na czas świąteczny, on czuwa dla naszego bezpieczeństwa, spokojnego snu i radosnego biesiadowania.
Emocje, przenośnia i wizja słowa przemieszały się dziś z obrazem, który zatrzymany przez fotografię ratowniczą, w kadrze z chwili niepewności, stał się motywem przewodnim świątecznej pomocy. Każdy z Was sam może porównać efekt tej słownej i optycznej wizualizacji. Fotografia inspirująca niejednego liryka została zapamiętana w przebłysku ognia i wody. Szczęście kamery nie zapomni poświęcenia, tutaj widać służbę strażaka, niekoniecznie z okazji świątecznego lania wody. Pamiętajmy o służbie tych Wszystkich, którzy w każdym czasie, zawsze czuwają, bo tak łatwo się zapomina…
Naturalnie, to czas zbliżających się Świąt zmotywował mnie do podzielenia się refleksją wraz z różnorodnością krajobrazu pożogi i dobrego słowa, gdyż nie ma nic cenniejszego niż drugi człowiek, który służy pomocą, wyciąga swoją dłoń, wtedy gdy jest to konieczne. Dlatego już dzisiaj wszystkim służbom z okazji nadchodzących świąt życzę spokoju i pogody ducha nie tylko od święta.Kiedyś zasiano ziarno prawdy, ono zawsze ma szansę zakiełkować, odpłacić uśmiechem i dobrym słowem, na dłużej zatrzymać w sercu obraz i podzielić się nim nie tylko od święta.
Tego dobrego zbioru plonów w przeddzień świat Wielkanocnych, życzę wszystkim Czytelnikom!
P.S.
Z najserdeczniejszymi życzeniami udanego śmigusa dyngusa, choćby i wężem strażackim, na szczęście, po kropli dla każdego!
-
Przebudzenie
widzę że otworzyłaś już oczyprzyprószone śnieżnym pyłem
kotarą rzęs zatrzepotały zalotnie
gdy ptaków pierwsze trele
rozśpiewały się tuż po nocy
niczym dzwonki srebrzyste
zapach twych perfum uwodzi
z każdym dniem coraz intensywniej
ścieli się świeżość opowieści
skropiona subtelną nutą
usta rozchylone w półuśmiechu
pierwszych promieni
zawarły w kielichu krokusa
twoje słoneczne kolory
a magnolia bielą obsypana
niczym panna młoda
składa ci ukłon
wraz z wiatru szeptem
jak dobrze że wróciłaś
i znów rozsiewasz
miłości tchnienie
-
Pracownik też człowiek!
Marzec od dziecka kojarzy mi się z szarością, topniejącym śniegiem, pierwszymi zapachami nadchodzącej wiosny, śpiewem ptaków, które już zaczynają budzić się ze snu i oczywiście z Dniem Kobiet. Dzisiaj, jak patrzę na ten miesiąc, to widzę jeszcze więcej – szarzyznę ponurych twarzy, pełną efektów depresji (jedno z moich dzieci mówi, że to wymysł współczesności), braku uśmiechu i odrobiny dystansu do samego siebie.
I jeżeli my jesteśmy tacy zgnuśniali, jeżeli nic nam się nie chce, to jak możemy wywołać pozytywne wrażenie na naszym szefie?
No, nie możemy!
A szef, nasz kierownik, dyrektor, prezes, komendant, naczelnik etc., etc., etc. czyli jednym słowem pryncypał przez duże „P” zawsze ma rację. Tutaj zaczynają się schody, bo przecież każdy z nas ma swoje uroki, plusy i minusy, dobre i złe dni, twórczą inwencję i doła depresyjnego. Więc jak w takiej sytuacji pracować rzetelnie i bez narażenia się na krytykę. Trudna sprawa, tym bardziej, że z reguły szef jest jeden, a pracowników wielu.
I tak sobie pomyślałam, że marzec też może być słoneczny, kolorowy i pełen energii, bo w sumie nasz pryncypał też człowiek i może, przy odrobinie dobrej woli, w każdym z nas zobaczyć ludzką twarz. Niektórzy szczęśliwcy już mają takiego przełożonego, który nie tylko zaraża swoją energią, ale umie również porwać za sobą swój zespół. Oj, wtedy to dopiero praca wre!
W tym przedwiosennym rozgardiaszu już powracających ptaków, przy odrobinie słońca i błękitnego nieba doszłam do wniosku, że jednak nie każdy szefem być może, że kwalifikacje i wykształcenie to stanowczo za mało, by zarządzać ludźmi. Pomijam milczeniem, w pełni świadoma, wszelkie inne za i przeciw, bo tak naprawdę to po latach doświadczeń z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że dobry szef to skarb. Klejnot, który zrozumie pracownika, surowy lecz sprawiedliwy, obiektywny lecz wyrozumiały, z humorem lecz nie złośliwy.Pani lub pan, kobieta i mężczyzna, którzy w pełni świadomie podejmują się zarządzać swoim zespołem, dla dobra swojej firmy, zakładu pracy, instytucji, itd., lecz nie zapominają, że razem z nimi i dla nich pracują ludzie.
Dlatego zastanawiam się (oczywiście z przymrużeniem oka), gdzie zakopują dzisiaj takie skarby. Też jestem ciekawa drogi, która prowadzi do skarbu, oczywiście z przyczyn obiektywnych…
Może ma ktoś jakąś mapę, ślad, wskazówkę?I powiem Wam, że to naprawdę jest już przedwiośnie!
A w nim każdy może odszukać odrobinę optymizmu, nadziei na lepsze jutro, tak mimo wszystko albo właśnie na przekór wszystkiemu! Tego życzę pracownikom i ich szefom, bo dzielić się najlepiej jest dobrą energią, która wzbogaca każdego i do tego jest niedroga w kosztach tworzenia, ale za to bezcenna, bez względu na porę roku.
Z nieustającym uśmiechem pośród mgieł marcowych znalazłam już odcienie zieleni 🙂
-
Idzie wiosna!
Tak zaczęła się przygoda ze stroną „Szeptane buty”. Tajne hasło „idzie wiosna” było wyznacznikiem mojej wędrówki w zaciszu ogniska domowego, gdy dzieci pochłonięte przygotowaniem niespodzianki dla matki, próbowały uniknąć wpadki.
Dobrze pamiętam ten dzień, 6 marca 2015 roku.
Wieczorem miał odbyć się wieczorek poetycki z okazji wydania drugiego tomiku „Jej imię… Kobieta”. Obecność zapowiedziało wielu gości, zacnych znajomych, przyjaciół i rodziny.
W strzyżowskiej Bibliotece, jak zwykle przygotowano wszystko na wysoki połysk, a artyści ze Studia piosenki Barbary Szlachty czynili ostatnie próby przed występem.I tylko moje dzieci, zamiast przebywać wśród gości, jak na złość zniknęły w pokoju wraz z laptopami. Zajęte, jak to bywa z młodzieżą swoimi sprawami, spławiając mnie niedbałym gestem i półuśmiechem, razem z dziadkami będąc w radosnej komitywie przeciwko rodzicielce.
I tak, ja „stara” matka, szczycąca się wspaniałą znajomością własnych dzieci i mającą super kontakt z cała trójką, dałam się wyprowadzić z równowagi, a nawet idąc dalej… dałam się wyprowadzić po prostu w pole! Moje pociechy tak sprytnie i bezpretensjonalnie zagrały mnie na nosie, że… kilka godzin później poryczałam się publicznie.
Ot i masz, to co wychowasz!
Wieczorne spotkanie mijało w bardzo serdecznej atmosferze. Goście dopisali w całej okazałości. Było kolorowo, serdecznie i nastrojowo. Wiersze przeplatane piosenką, słowo z życia zamknięte w chwili uniesienia i energia wibrująca pomiędzy starymi murami synagogi. Mam wielkie szczęście, bo na mojej drodze stają wspaniali ludzie, życzliwi, serdeczni, bez maniery zadufania. Z życzliwością przyjmowano moje opowieści o istocie tworzenia wierszy o Kobiecie. Anegdoty z codziennego życia zamknięte w słowie poetyckim zostały przez to zacne grono przyjęte ze śmiechem, a nawet nagradzane brawami.
Jednak wszystko co piękne kończy się szybko, więc i ja wzruszona chciałam podziękować uczestnikom wieczoru.
Wówczas…
Moja pierworodna córka Adriana stanęła przy mikrofonie, skutecznym gestem sadzając mnie na krześle. Pierwszy raz publicznie zabrała głos, tylko po to by powiedzieć wszystkim obecnym, co moje dzieci i mąż, moja najbliższa rodzina myśli o mojej twórczości. To było niespodziewane i niezapomniane przeżycie. Łzy wzruszenia znalazły ujście w jednej chwili, bez żadnych obiekcji rozmazując makijaż i topiąc wszelkie smutki w kropli szczęścia… bo okazało, się że oni są ze mnie dumni, że nie przynoszę im wstydu, że kochają mnie bezwarunkowo, za to jaka jestem.
Monika z Łukaszem podchodzili od stolika do stolika i coś rozdawali zaproszonym gościom, a na ścianie biblioteki ukazał się obraz… z morzem w oddali… to był prezent, dla mnie od moich kochanych dzieci. Adusia, Moniczka i Łukaszek przygotowali w sekrecie autorską stronę internetową dla swojej matki, wymyślili jej tytuł, zaprojektowali układ wizualny i jeszcze tego dnia wprowadzali wiersze, by strona nie była goła.
„Idzie wiosna” to było ich tajne hasło, które powtarzali, by ukryć przede mną przygotowywaną skrzętnie niespodziankę, gdy zbliżałam się zbytnio do nich i ich laptopów.
Strona „Szeptane buty” otrzymała swoją nazwę od moich dzieci, a one wyciągnęły ją z mojego pierwszego opublikowanego wiersza. Jak się potem okazało, Monika i Łukasz roznosili przygotowane ulotki o stronie i jej adresie. Do dzisiaj te ulotki są moją wizytówką, gdy tylko ktoś chce pozyskać adres strony, a ja…
gdy tylko wspomnę sobie to zdarzenie to się wzruszam, bo mam cudowną rodzinę, wspaniałe dzieci, które nawet chyba się nie spodziewały jaki prezent mi przygotowały.
Dzisiaj, po dwóch latach jej istnienia, po blisko 40.000 odsłon wiem, że ten piękny prezent, tak bliski mojemu sercu i pasji, ma taką niepowtarzalną wartość, bo został wymyślony z miłości do mnie. I to jest bezcenne, a moje dzieci są jedyne i niepowtarzalne, i mogę je tylko kochać bezgranicznie, każdego z osobna i wszystkich razem!
fot. Paweł Lasota
-
Peregrinatio
w spojrzeniu zbocza
zatrzymano mgnienie
wiosennego zapachuniepewny oddech
matki ziemi zauroczył
orzeźwiającym powiewem
nieskończonościdwie odmienne wieże
strzelistością znajomą
przyciągnęły na chwilę
spojrzenie wędrowcaz gór niewysokich
schodził ku kotlinie
przetykanej szarością
i ludzkimi refleksjamisamotna pielgrzymka
w głąb podświadomości
rozważała niepewność jutraczerwony most
w mglistym wyrazie
nieśmiało wyznaczył
nowy szlakkręta droga na południe
przecinając głębie nurtu
pozwoli tułaczowi
oczyścić umysł i sercefot. Krzysztof Szaro
-
Zawsze wierni!
Honor, ojczyzna, godność bycia Polakiem, od narodzin do śmierci! Wczoraj na murach samotni, dzisiaj w słowie poetyckim niezapomniani. Wiele historii, zdarzeń opowieści, które ukazując ludzkie cierpienie i siłę jednoczą na zawsze, tych którzy walczyli, i tych którzy nie zapomnieli. Wierność wartościom nieprzemijającym, patriotyzm i duma współcześnie, w dobie pokoju niejednemu mogą wydać się słowem bez znaczenia. Jednak, gdy tak rozglądam się czasami i przyglądam z bliska, i z daleka, to widzę, że w tej współczesnej rzeczywistości także nie brakuje ludzi, dla których patriotyzm nie jest tylko wytartym sloganem.
Dlatego cieszę się, że miałam przyjemność uczestniczyć jako członek jury w pierwszym konkursie poetyckim zorganizowanym dla młodzieży gimnazjalnej i licealnej w dniu 21 lutego 2017 roku.
W godzinach porannych w Zespole Parkowo – Dworskim i Folwarcznym w Wiśniowej odbyły się eliminacje powiatowe Wojewódzkiego Turnieju Poezji i Prozy „Zawsze wierni”, w których udział wzięło łącznie 22 uczestników w dwóch kategoriach wiekowych. Czteroosobowe jury w składzie Pan Jan Stodolak – Wicestarosta Strzyżowski, Pani Iwona Matysik – redaktor naczelny Internetowej Telewizji Południe, Pan dr Piotr Szopa – pracownik naukowy rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowe oraz ja jako szefowa Kręgu Twórczego „Arche” oceniało młodzież, która zgłosiła się do konkursu.
Z wielką uwagą wysłuchaliśmy wierszy i fragmentów prozy znanych poetów i pisarzy, którzy na stałe wpisali się w dziedzictwo kultury i historii naszego kraju po 1939 roku. Zgodnie ze sztuką recytacji młodzież musiała zaprezentować utwór tak, by oddać sens deklamowanego słowa i wzbudzić emocje wśród widzów. Niektórym udało się to znakomicie i pięcioosobowa grupa już niebawem weźmie udział w eliminacjach Wojewódzkich Turnieju Poezji i Prozy dla uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych „Zawsze wierni„.
Myślę, że już sam udział w konkursie był wyróżnieniem, ale jak wiadomo nie wszyscy mogą wygrać, dlatego przeprowadziliśmy ocenę uczestników pod względem zarówno recytacji, jak i interpretacji utworu, jego wartości literackich i umiejętności przekazu. Kilkoro z młodych recytatorów wspaniale zdało egzamin z umiejętności wpływania na uczucia innych i swoją deklamacją wyróżniło się ponad przeciętność.
W efekcie głosowania jury wyłoniło zwycięzców i przyznało 6 nagród w dwóch kategoriach:
Gimnazja:
I miejsce – Franciszek Krupa, uczeń III klasy gimnazjum w Zespole Szkół w Pstrągowej, opiekun: Pani Barbara Pilarz, utwór: „A my nie chcemy uciekać stąd” Jacka Kaczmarskiego,
II miejsce – Iwona Smela, uczennica III klasy gimnazjum w Zespole Szkół im. Jana Pawła II w Konieczkowej, opiekun: Pani Maria Znamirowska, utwór: „Inka” Barbary Postawy,
III miejsce – Anna Wójtowicz, uczennica I klasy Gimnazjum im. Orląt Lwowskich w Wiśniowej, opiekun: Pani Maria Basamania, utwór: „Do Nowej Konstytucji” Marka Gajowniczka.
Szkoły ponadgimnazjalne:
I miejsce – Aleksandra Tęcza, uczennica I klasy Liceum Ogólnokształcącego im Adama Mickiewicza w Strzyżowie, opiekun: Violetta Wietecha, utwór: „Podzwonne requiem”,
II miejsce – Adrianna Wójtowicz – uczennica II klasy Liceum Ogólnokształcącego im Adama Mickiewicza w Strzyżowie, opiekun: Violetta Wietecha, utwór: „Testament poległych” Ryszarda Kiersnowskiego,
III miejsce – Joanna Łysko – uczennica I klasy Zespołu Szkół Technicznych w Strzyżowie, opiekun: Pani Ewa Worek, utwór: „Dwie miłości” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.
Trzy razy w czasie występu młodych artystów przeszyły mnie dreszcze emocji i wzruszenia, dlatego cieszę się, że znaleźli się oni w ścisłym finale, i z wielką przyjemnością trzymam za nich kciuki, życząc im wspaniałych sukcesów na kolejnym etapie recytacji o laur zwycięzcy.
Adepci recytatorskiej sztuki obiecali mi, że dostanę informacje jak im poszło. I to jest super, bo ci młodzi ludzie w pełni świadomie podeszli do konkursu, nie tylko wybierając teksty przepełnione miłością do ojczyzny, ale także z wielka pasją przedstawiając ich treść. Ze zrozumieniem zaakcentowali, że warto kultywować zasadom wierności i umacniać postawy patriotyczne.
Miłość ojczyzny, honor i odwaga… oby nigdy nie zabrakło nam prawdziwych bohaterów.
Wiele lat temu, a jednak całkiem niedawno śpiewał mój ulubiony bard z czasów młodości Jacek Kaczmarski, słuchany z zapartym tchem na podawanych z rąk do rak kasetach magnetofonowych i przechowanych w sercu słowach piosenki
„A my nie chcemy uciekać stąd” :„A my nie chcemy uciekać stąd!
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!”
Obyśmy już nigdy nie musieli samotnie czekać, aż runą mury. I tak sobie myślę, że brakuje nam dzisiaj takich właśnie akcentów polskości, patriotyzmu, i momentów, gdzie będziemy mogli przekazać, że niezbywalne prawo zasad honoru i dumy jest w nas zakorzenione głęboko, że jesteśmy zawsze wierni byciu Polakiem. Dlatego nie pozwólmy by to co nas łączy i stanowi o tym, że jesteśmy jednym narodem, stało się tylko wytartym sloganem!
Fot. Agnieszka Zielińska
-
Aura wspomnień
-
Zimowa fotografia
błękit nieba zniewala
zauroczył wyzwaniem
wierch strzelisty samotny
nad skałami płomieniesłońce błyszczy w koronie
góry zimą rozpieszcza
fotografia magiczna
szuka gracji dla mistrzaktóry nocą wędrując
szlaki śnieżne przemierzał
kolorami zamieszać
tuż przed świtem błysk fleszajuż zamknięte w diademie
blasku sławy ujęcie
w ciszy górskiej spotkanie
podarunek pamięciby w przyszłości wspomnienia
zatrzymane w pokoju
szły szczęśliwe wśród ścieżek
przepełnionych nadzieją -
Hej kolęda, kolęda!
Zima w tym roku zagościła u nas na dobre. To prawda, że utrudnia, a nawet uprzykrza trochę życie. Jednak z drugiej strony, tej estetycznej, historyczno-naturalnej, to właśnie taki krajobraz wśród górskiej niszy kojarzy się z prawdziwym świętowaniem, kolędą, kuligami i radością śnieżnego szaleństwa. Uważam, że takie radosne, serdeczne i pełne rodzinnego ciepła spojrzenie na zimę i jej uroki, jest właśnie najlepszym sposobem na przetrwanie zimowej zawieruchy.
Tak też było ostatnio w naszym mieście, gdzie w dniu 6 stycznia przemaszerował pierwszy raz Orszak Trzech Króli. Kolorowy, wielobarwny korowód maszerował ulicami miasta na przekór pogodzie. Nic nie powstrzymało mieszkańców, zarówno tych dorosłych, jak i młodzież, a nawet małe dzieci, by w siarczystym mrozie, raźnie, ramię w ramie, maszerować ze śpiewem na ustach. Kolorowo, z uśmiechem w samo południe rynek strzyżowski zapełnił się pomysłami wędrówki Trzech Króli po naszej ziemi.A wieczorem…
osobiście miałam wielką przyjemność uczestniczyć w innym, ale jakby nieodłącznym spotkaniu po południowym Orszaku Trzech Króli. Z wielką ciekawością przybyłam do dworu Maria Antonina w Gliniku Zaborowskim, gdzie właściciele Jadwiga i Włodzimierz Uchwatowie zaprosili liczne grono osób, które lubią ludzi i śpiew.
W pięknych wnętrzach dworu wieczorową porą przygaszono światło, popłynęły pierwsze dźwięki muzyki, a po chwili główny dyrygent – Włodzimierz Uchwat, w przebraniu iście królewskim zaintonował mocnym głosem „Przybieżeli do Betlejem”, a wraz z nim cała sala zapełniona wielobarwnym tłumem zaśpiewała pierwszą kolędę. I tak popłynęły piękne słowa kolędy, pierwsza, druga, trzecia, aż do samego końca wyśpiewano zwrotkę za zwrotką. Kolejne pieśni rozgrzewały uczestników, coraz to bardziej ochoczo i równo płynęły wszystkim znane i nieznane kolędy i pastorałki. Tekst wyświetlany na białej ścianie, już po trzeciej zwrotce był bardzo pomocny, a akompaniament Roberta Uchwata wzbogacał przekaz artystyczny spontanicznego chóru.
Gospodarze tego uroczego kolędowania zadbali o to by nakarmić gości i duchem i okiem, a także by zaspokoić głód i pragnienie kolędników.
Świetny pomysł, gdyż przerwy pomiędzy kolędami wypełniło serdeczne spotkanie, na którym można było poznać ciekawych, pełnych optymizmu i serdeczności ludzi, nie tylko z okolic Strzyżowa.
Bardzo ładnym przerywnikiem było też wspólne wykonanie kolędy przez Kamilę Kowalewską i Roberta Uchwata.
Również i ja miałam przyjemność podzielić się słowem pisanym przed całkiem nowym audytorium. Recytowane wiersze o tematyce świąteczno-zimowej zostały przez gremium obecne na spotkaniu przyjęte bardzo ciepło, co było dla mnie dodatkowym źródłem pozytywnej energii. Osobliwością spotkania było nie tylko wspólne śpiewanie kolęd przez kilka godzin. To był pierwszy atut tego spotkania, kolejnym była biesiada w przerwach, na którą składał się poczęstunek przygotowany przez właścicieli dworu, ale również goście partycypowali po części w tych delicjach, sami przynosząc na stół przygotowane przez siebie specjały. Jednak najbardziej godne podkreślenia było uczestnictwo wielopokoleniowe, bo na sali znajdowali się kolędnicy w tak różnym wieku, że aż się serce samo radowało. Począwszy od nestorów rodu, a skończywszy na małych szkrabach, które już próbowały śpiewać ze wszystkimi.
Cieszę, że Państwo Uchwatowie zaprosili mnie na takie wspólne kolędowanie. To już trzecie w ich dworze, lecz mam nadzieję, że nie ostatnie. I tak sobie myślę, że może właściciele dworu Maria Antonina dadzą się skusić na inny repertuar, bo przecież pięknie jest wspólnie kolędować, ale to tylko krótki okres, po świętach Bożego Narodzenia.
Przecież tradycją naszą, polską jest śpiew, piosenka patriotyczna, religijna, turystyczna, biesiadna, rodzinna, przyjacielska, koleżeńska i po prostu festiwalowa, wiec teraz tylko chęci, pomysł, jego realizacja i goście, którzy znowu z radością i pełna piersią zaintonują „Hej kolęda, kolęda” lub inną polską piosenkę, choćby i jutro już „Hej z kopyta kulig rwie”!
Takich spotkań życzę z całego serca każdemu, kto kocha ludzi i śpiew!