-
Dzieło
właściwie nigdy do końca pewności nie ma
i logicznego zrozumienia
co autor miał na myśli
w dziełach tworzenia
lub twórca klasy bohomaza
hieroglifem starożytności dał znak
ku wielkiej i nieznanej
odnosząc się przyszłości
by gdy stulecie kolejne minie z hukiem
wdać się w dysputę ze świata mrokiem
tak to już z twórcą w życiu bywa
że młodość kpi sobie
ze świadomego zrozumienia
a polot z myślą przegrywa z rozmysłem
dając czasu wieki na kolejne kreacji spełnienie
i twór w kruka zmieniając dla niepoznaki
bielą przykurzy znienacka
gdy dzień jutrzejszy toastem konwertując
zmienia zapis nieporadny
w talent
kunszt sławy
dzieło istnienia
nazwisko Mistrza
piórem pamięci
drapiąc złotym atramentem
dla potomnych
w marmurze marzeń!
-
Kosz spełnionych życzeń!
Świąteczny czas zawsze nastraja do refleksji. Co prawda nie wiem czy wszystkich, ale mnie na pewno pobudza do głębszego spojrzenia w siebie, dookoła siebie i za siebie. Przecież nigdy nie wiadomo, kto czai się za plecami…
I tak pomiędzy drogą do pracy, a pieczeniem babek świątecznych, i chwilą skupienia tuż przed dniem Zmartwychwstania Pańskiego warto znaleźć czas, by myśli uwolnione zrobiły mały rekonesans w świecie nieokiełznanym żadnymi granicami.
Szczególnie gdy życie wspina się z człowiekiem po schodach drogi krzyżowej, słuchając ciężkich oddechów współtowarzyszy wędrówki i słowa głoszonego z przesłaniem dobra, a po chwili słyszy triumfalny chichot z góry kuszenia.
Nie zawsze jest się czym dzielić, szczególnie gdy wiesz, że dla wielu przełamanie się jajkiem i życzenia to slogany bez pokrycia. Przykre, ale prawdziwe!
Myślę, że nie wszyscy są świadomi, że życzenia mają zazwyczaj dar spełnienia. Warto przesyłając kosz pełen życzeń, zastanowić się co one mają drugiemu człowiekowi dać.
Dobro i chwilę szczęścia w przyszłości, czy blaszany kosz śmieci różnej wielkości.
Uczono mnie, skutecznie, bo pamiętam zawsze, że to co dajesz wraca… chlebem albo kamieniem…
Ja w przededniu wielkiego święta przesyłam Wam kosze pełne życzeń miłości i dobrego słowa, niech się spełnią do czasu kolejnych życzeń z okazji…
Każda okazja jest dobra, by podzielić się dobrym słowem, dzisiaj niech się spełni to co ważne, a jutro popłyną kolejne życzenia pełne słońca!
Wolę chleb i nie umiem żyć bez ludzi, dlatego Wszystkim życzę radosnych, pełnych wiary i miłości dni nie tylko podczas Świąt Wielkanocnych.
I do następnych życzeń… niech ten kosz zawsze pachnie różami!
-
Dary losu
Snuje mi się już od dawna myśl w głowie, aby podzielić się pewną refleksją, która z biegiem lat coraz mocniej zakorzenia się we mnie. I tak noszę tę myśl i zastanawiam się jak ją ubrać w słowa, by nie spłoszyć tego daru, którym los obdarza mnie łaskawie przez całe moje życie.
Dzisiaj, jestem bogatsza, wiekiem i doświadczeniem, ale już w młodym wieku wiedziałam, że mam opiekuna, Anioła Stróża, który czuwa bym na drodze życia znajdowała podarunki.
I nie jest to szczęście, bo ono jest chwilą euforii, trwa moment, a potem znika, tak byśmy mogli go docenić, uszanować tę chwilę i wspominać.
Długo zastanawiałam się nad sprecyzowaniem tego odkrywania podarunków. Niespodziewanie w sobotni wieczór, pośród muzyki i dziecięcego szczebiotu padło znamienne słowo „Los”. Tego mi było trzeba, impulsu, który uwolni i sprecyzuje natłok myśli, którymi chciałabym się podzielić.
Żadne głębokie przestrogi, czy też filozoficzne rozważania, a wręcz przeciwnie, zwykła mądrość ludowa zagięła pazur i odsłaniając swoje odwieczne atuty sformalizowała temat.
To Anioł Stróż czuwa od lat by na mojej drodze ścieliło się bogactwo, którego nie sposób przeoczyć, nie można pominąć, ani nie da się go podważyć. To fortuna, za którą jestem wdzięczna od młodych lat, to ludzie, których los stawia na mojej drodze!
Los, z którego nigdy bym nie zadrwiła, któremu w podzięce kłaniam się w pas, od zawsze pozwala mi natknąć się na ludzi wielkiego serca, pełnych humoru i wrażliwych, którym nieobce są problemy i trudności życia, ale mają twarz, tworzą niebanalny obraz Człowieka. Na mojej drodze spotykam ludzi serdecznych, ludzi… po prostu Ludzi, z którymi mogę „konie kraść”!
Niczym wędrowiec z opowieści sprzed lat, siwy, z długą brodą wędruje obok mnie, za mną, a czasami krok przed, a ja z pewną dozą nieśmiałości, rozglądając się w życia tafli, widzę spojrzenia przepełnione ciepłem, serdeczne uśmiechy oraz gesty życzliwych dłoni, a przede wszystkim twarze, które nie muszą być ze mną cały czas. Wystarczy gdy są wtedy, kiedy potrzeba lub gdy mają taką ochotę.
Dary Losu, od lat niezmiennie wzbogacają moje życie. Mam nadzieję, że nie zapeszyłam i nadal na swojej drodze będę znajdowała podarunki, Ludzi, którzy poznając mnie, zechcą się uśmiechnąć lub wyciągnąć dłoń, a ja dzisiaj, w pełni świadoma, mogę tylko podziękować, za wszystkie Dary Losu, który stanęły na mojej drodze
Fot. archiwum domowe… może mnie nie zabiją :o)
-
Bajkowe marzenia
wierzyłam w dobre zakończeniaw opowieściach z morałem
i księcia który zawsze
może uratować piękną księżniczkę
w zagmatwanej intrydze
nieprzewidziane zawirowania losu
tak aby do końca nie było wiadomo
czy bajka zakończy się happy endem
i tak dopadła mnie dorosłość
w dosłownym tego słowa znaczeniu
nikt nie zaśpiewał „sto lat”
nikt już nie składa życzeń
więc siedzę sobie cicho w trawie
rzucając tęskne spojrzenie
za młodości cieniem
zapach wiosennej mocy nadchodzi
a na horyzoncie linia
przełamana góry rysem
wyznacza prawdopodobny cel
gdy słońce chyląc się ku upadkowi
rozpromieniło szlak
tej nocy samotne drzewo
będzie moim przyjacielem
koniec wędrówki kusi
niedbale ogrzewając ziemię
zatrzymana w kadrze obrazu
myśl obudziła się w zadumie
bo może już jutro książę z bajki
pocałuje żabę na szczęście
by fantazja była prawdziwa
i morał miała krótki
zamknięty w obrazie oczekiwania
nim nocy ciemność znów nastanie!
fot. zapożyczone od „Pochodzisz ze Strzyżowa, jeżeli…”
-
Jestem kobietą
zawsze niepokorna
cenię odmienność
myśli by polemizować
wykładać własne racje
ucząc się mądrości innych
szaleństwo pochłaniam
płomieniem o zmroku
czerpiąc energię
o świcie poranka
zapełniam życia czar
jestem kobietą
w dosłownym
znaczeniu słowa
płynąc pod prąd
naprzeciw i przekór
przeznaczeniu
-
Między nami nic nie było*
chciałeś mi wiersz przeczytaćo miłosnym pożądaniu
ty dla mnie słowami poety
chwila niezapomniana
w szepcie słów
mężczyzny do kobiety
szkoda że czas poezji przeminął
nieubłaganie zamilkł w strofach
poeta przelał na papier słowa
nastrój prysł wraz z manierą
a między nami już nic
ani poezja ani rozmowa
dzisiaj przyszłości wiersze
liryką mogły być śpiewane
lecz aktor milczy samotny
odrzucił maskę kochanka
zaniechał wspólnych marzeń
zaprzepaścił miłość na zawsze
* do rozważań zapożyczone z tytułu wiersza Adama Asnyka
-
Luka czyli kosmiczne nieporozumienie
My naród polski kochamy Amerykę, bez zahamowania, bez obiekcji i umiaru, co w sumie nikogo nie powinno dziwić. Tacy już jesteśmy, taką mamy naturę, to co nieosiągalne, dalekie i niepewne zawsze jest dla nas atrakcją i powodem do naśladowania.
I tak sobie właśnie dzisiaj rano, jadąc do pracy uświadomiłam, że Ameryka ma swojego Luke Skywalkera z Gwiezdnych Wojen, a my mamy swoją „Lukę” w przepisach i kosmiczne jaja, na każdym kroku w naszej szarej, rodzimej rzeczywistości.
Od razu nasuwa się pytanie…
– Gdzie?
A po chwili namysłu, każdy z czystym sumieniem, zaglądając do wnętrza własnego ja będzie mógł odpowiedzieć z całą stanowczością, na jaką go stać w obliczu innych..
– Wszędzie!
Hmmm, droga długa i śliska była, więc i rozważania mogłam rozwinąć w kierunku białych plam i czarnych dziur, niedopowiedzeń, furtek i krat. No chyba, że komuś się uda wystrzelić niczym siedem mgnień wiosny przez płot prosto w kosmiczną kreskówkę i wieczorem będzie opowiadał bajkę.
Tylko proszę, nie na dobranoc, bo to naprawdę może być horror!
I rozważania rozbujały mnie w kierunku, w sumie właściwym, bo czas naglił, ale uświadomiłam sobie, że w mej samotnej podróży brakuje mikrofonu.
Przecież, gdybym sobie te swoje zgrabne wówczas refleksje mówiła na głos, czy nuciła wraz z muzyki tonem, miałabym gotowy scenariusz na film, może nie trylogię formatu George’a Lucasa, lecz na pewno nie byłoby to krótkie brzmienie telenoweli bez końca.
Tę lukę też muszę jakoś zapełnić, biorąc przykład z przezornych, by w przyszłości, z gwiezdnych fantazji, w samotności powstał od razu scenariusz misterny!
A nasza „Luka” niejedno ma imię, czemu kobiece, tego nie rozumiem, lecz zamysłu nie winię, gdy nagrywać zacznę to mi się nie wywinie 🙂
-
Wróżba senna
bez gwiazd i księżyca
nocą ciemną wędrują sny
w ułamku sekundy zespalając wróżbę
senne omamy zawładnęły energią
przed północy kotarą skrywając
piękno i koszmar
czarowne konie w mroku swobody
energia żywiołu wpisana w życiorys
w poszukiwaniu wolności słychać tętent rumaków
rys wyobraźni zadrżał burząc harmonię
ociężale próbuje wyrwać się samotny
z idylli dręczącej próżne marzenia
uwalniając ogiery w majestacie przyrody
pycha przepowiedni naznaczyła
nieskrępowane emocje życia i śmierci
-
Kręgi na wodzie
Dzisiaj jestem zmęczona, ciśnienie wyparowało gdzieś, pozostawiając pompkę od roweru obok wypompowanego materaca.
Obraz jak z kreskówki lat 90-tych, gdy świat otworzył dla nas swoje drzwi, uwalniając zakazane owoce kapitalizmu. Do śmiechu było wszystkim, ręce załamywali przewidujący. Tacy drobnomieszczańscy prorocy współczesności.
I co?
I przepowiednia sprawdziła się, zalał nas kapitalizm, plastikowe lale i butelki, folia w każdym wymiarze i rozmiarze oraz wszechogarniająca nuda, zabarwiana tęczowymi marzeniami.
Nic mi się nie chce, nic mnie nie cieszy i na nic nie mam czasu.
Model wypranego z chęci do życia człowieka zaczyna wrzynać się w naszą tożsamość, bezwiednie pozbawiając nas wolnej woli. Tak jak w książce science fiction, która znalazła swój obraz w filmie… by po wielu, a czasami kilku latach stać prawdą.
Kręgi na wodzie nie rodzą się same, uwolniona energia rozchodzi się jak echo i zaraża, dobrym albo złym spojrzeniem, gdy kropla spadnie niespodziewanie.
Odrębną kwestią jest nasza bezwolność, to my pozwalamy tej fali zalać nas dobrem lub złem, może nie zawsze, ale w dużej mierze to nasza obojętność pozwala na zachłyśnięcie się „sławą chodnikową”, a potem już bywa za późno…
dobrze, że ja znam wielu prawych ratowników, którzy mogą mi podać pomocną dłoń!
Napompują materac, wytrzepią pierze i ze śmiechem postawią do pionu!
Ot, życie, oby zawsze dochodziła do nas tylko pozytywna energia, ta która wyzwoli moc, potęgę życia, czego życzę Wam i sobie, bo kręgi na wodzie są wpisane w naszą historię.
-
Wegetacja
widzę że zamarzaszkraina marzeń skuta lodem
myśli spowite mgłą
uśpione zimnem zwątpienia
szukają przyjaciela
czekając na wiatr odnowy
serce zamarło przerażone
czując rozchodzącą się pustkę
samotność egzystencji
daleka od doskonałości
to głód
zatoczył kolejny krąg
rozsiewając plagę wirusów
przeciwko miłości
zapomniałaś już
o ogniu namiętności
który może roztopić
zamrożone myśli
pokochać siebie
ostatnia deska ratunku
przed samotnością