Opowieści

Niech żyje bal!

I tak kolejny karnawał mija nieuchronnie, a ja za dwa dni znowu będę o rok starsza. Doświadczenie miesza się ze wspomnieniami, czas nieubłaganie zagląda mi w oczy, gdy pamięcią wracam do szczenięcych lat,  kadr po kadrze przeglądając czarno-białe zdjęcia młodości. PRL-owska przeszłość, wiec nikogo kto pamięta tamte czasy, ta szarość zdjęć nie powinna dziwić. Chociaż tak po prawdzie, to czasami świadectwo jawi się w kolorach, takich, trochę za mocno dojrzałych – odrobina ekstrawagancji i luksusu.

A przecież wtedy nikt nie silił się na ekstrawagancję, normalnym było, że są miedzy nami ludzie inni, oryginalni, niebanalni, żyjący w swoim świecie i cokolwiek to znaczyło nikogo to specjalnie nie szokowało. No może poza służbami bezpieczeństwa, które nie dziwiły się niczemu, ale profilaktycznie skrzętnie sprawdzały wszystko.

Takie czasy, były, minęły i tylko trochę żal młodości skrzydeł.

Zostały wspomnienia i garść zdjęć. W sumie chyba wraz z przybywającymi latami w kalendarzu życia więcej dobrych myśli o minionych zdarzeniach, niż gorzkich łez porażki.

Takie jest prawo wieku dojrzewania, gdy bunt przeciwko wszystkim i wszystkiemu  ma pierwszeństwo przed rozsądkiem, a pierwsza miłość pachnie zawsze majem. Ach… szkoło na wesoło!

Wtedy pasjami pisałam w niebieskich 16-kartkowych zeszytach w kratkę – opowiadania – opowieści-marzenia o podróżach po krętych ścieżkach podczas wędrówek, o jeziorach skrywających namioty przesiąknięte pierwszą miłością podczas wakacyjnej przygody, o górach i wędrówkach dla wytrwałych. Proste, z serca płynące wyobrażenia młodej dziewczyny.

Potem, gdy „dorosłam” spaliłam wszystkie, a szkoda, bo było ich kilkanaście i każdy o czymś innym, i zawsze w sumie o tym samym – o prawie młodości do odrobiny szaleństwa.

Dzisiejsza młodzież też ma swoje marzenia, mniej lub bardziej ukryte, a ja z ciekawością patrzę jak rozkwitają ich młode pragnienia. Mają teraz swoje piękne czasy, a kiedyś pozostaną po nich wspomnienia.

PRL to nie był dobry czas, lecz czy kiedykolwiek będzie dobry czas?

Staram się każdy dzień przeżyć tak, by następny był dla mnie prawem do chwili dobrych wspomnień. I boję się zapeszać, bo każdy ma swoje smutki. Jak zachować równowagę, by nie dać się ogłupić?

Nie wiem. Może po prostu czasami najlepiej pójść na bal – najlepiej na bal przebierańców!

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.