Do ostatniej strony
Odwróciłam się za siebie z drżeniem serca. Cały czas czułam, że ktoś wzrokiem chce zatrzymać mnie w miejscu. Oddech mimowolnie przyspieszył, gdy okazało się, że jestem sama. Złudny spokój jednak został skruszony i niepewność wdarła się w umysł zmuszając do czujności. Kolejny krok żądał, aby wszystkie mięśnie przyczyniły się do skoncentrowanego wysiłku, a słuch skupiony w ciszy, próbował wymuskać choćby najdelikatniejszy szmer. Ciemność potęgował dodatkowo strach przed nieznanym. Chęć ucieczki i paraliż postaci, zawsze w tym samym miejscu, zawsze w tej samej scenerii, odzywały się z uporem maniaka, prawie ze szwajcarską punktualnością budząc senne marzenia nim świt wkradł się przez północne okno.
Tej nocy sen znowu odszedł w niepamięć. To już kolejna tajemna odsłona, która na dobre zadomowiła się w sennej wizji, a odgłos przyśpieszonego oddechu potwierdził, że nadchodzący dzień trzeba będzie przejść w skupieniu. Wahanie nastroju i nocne rozmyślania nasunęły refleksję dziecięcych horrorów z morałem. Bajkowe stwory i skrzaty z brodami do ziemi. Licho wyłaniające się zza krzaka i echo przedrzeźniające żabę w koronie. Niepewność zakończenia trzymająca w napięciu ostatniej stronicy niedokończonej książki, gdy oczy same się już kleiły, a potem przerwany w połowie nocy sen, z obawy przed złym zakończeniem.
Ciche pstryknięcie rozproszyło mrok. Wpadające lekko pożółkłe światło rzuciło się cieniem po starych meblach. Od zawsze, znam je na pamięć, ciemność zapewnia im anonimowość chwili, ale dzień potrafi odrzeć prawdę z połysku, gdy zapomniany kołtun kurzu wytoczy się niespodziewanie z kąta.
I tylko ten półmrok, gdy noc przełamana bezsennością narzuca konieczność refleksji…
Dzisiaj mogę sobie pozwolić na luksus. Stronica za stronicą książki, niekoniecznie już z morałem zapełniły wyobraźnię bezsennej nocy. To nic, że tuż przed czwartą rano chochlik zmącił dobry sen zamieniając go w przebudzenie niepewności!
Zaczyna się weekend, będzie można spokojnie potrenować oko… no chyba, że za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma myślami… znowu zawita strach, który ma wielkie oczy… bo nigdy nie można mieć pewności, nim zamilknie ostatnia, dobra kartka, bajki z morałem.