Wiersze

Cień cierpliwości

 
               niedzielne popołudnie chyli się już ku nocy
               może zbyt pochopnie przeskakuje czas
               odmierzając słoneczne godziny wrześniowego lata
               wiosenne ptaki już opuściły świerkowe gniazda
              zabierając ze sobą wietrzne przyśpiewki

     szczególnie te przed nocą napawały mnie radością
     minionego dnia gdy ptasie trele do ostatniego promienia
     nasilały się z każdą minutą by zgasnąć w mroku nocy

               teraz słyszę tylko kra kra kra
               rozdziobią nas kruki wrony

     tęsknię do mojej ukochanej brzozy
     ścięta odeszła wraz z ostatnim spadającym liściem
     zabrała ze sobą dobrą energię
     nie powinnam pozwolić ścinać marzeń
     szczególnie tych które niosą ze sobą nadzieję

               myślisz że można cofnąć czas w zapomnieniu powrócić
               ot tak na przyszłe dni gdy szaruga jesienna zawita
               brunatną mazią błotnistego letargu zabijając myśl dobrej passy

     ty i ja w jesiennej piosence przetykanej ostatnim tchnieniem
     babiego lata zatrzymani w pajęczynie zdarzeń

                 cień cierpliwości

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.