Chichot losu
Abażur lampy gdzieś przekrzywiony,
w pokoju smutek, płacz samotności…
Krzesło i biurko znów zakurzone,
nie ma już bieli w sześcianie kości.
Spoglądam smutno na nocy gwiazdy,
dym z papierosa łkaniem rozczula,
wspomnienie błysło miłości cieniem
i zgasło! Tępa nienawiść, córa
rozrzutności, śmiech losu chichocze.
Za dnia przeminie? Błyskiem ogrzany
promień nadziei, smak naiwności,
oddech przyszłości jeszcze nieznany.
Pokój w półmroku, myśli spowite,
reminiscencja zdarzeń zamglona.
Trzy zwrotki wiersza, wersy z rymami
echem odbite… gra słów skończona!