Blog

„Chcę liter opływowych” – debiut Radosława Kozaka

Nigdy nie myślałam, że będę miała przyjemność zapowiadać udany debiut poetycki.
A jednak! Dzisiaj to ja mam wielka przyjemność podzielić się dobrą nowiną.

Nasz kolega Radosław Kozak, jeden z liryków Kręgu Twórczego Archē, strzyżowian, poeta młodego pokolenia, którego niejednokrotnie mieliśmy przyjemność smakować na łamach Wagi i Miecza został finalistą 11 ogólnopolskiej edycji konkursu “Połów. Poetyckie debiuty 2016” organizowanego przez prestiżowe Biuro Literackie z Wrocławia. W efekcie spośród 222 arkuszy poetyckich (ponad 2,5 tysiąca wierszy), które napłynęły z całej Polski znalazł się w wąskim gronie finalistów.

Skromny i jednocześnie pełen radości Radek podzielił się z nami swoim sukcesem, a my jako Krąg Twórczy Archē jesteśmy dumni, że mamy w swoich szeregach młodego, uzdolnionego poetę.

„Ten finał i możliwość uczestnictwa w pracowni twórczej oraz pracy nad zaproponowanym zestawem z poetami z jury, ale także udział w slamie poetyckim ze swoimi wybranymi wierszami i szansa na druk w pofestiwalowym almanachu to była dla mnie ogromna, ogromna frajda. Festiwal odbywał się od 16-18 września – niemalże jakby mi ktoś zrobił prezent na urodziny!”

Osobiście mam także nadzieję, że niebawem znowu usłyszymy o Radku i jego liryce w plenerze polskiej poezji. Bo przecież najważniejsze, to mieć pasję, a możliwość dzielenia się nią z szerokim gronem odbiorców, to niebagatelne wyróżnienie, tym bardziej gdy wywołuje się pozytywne emocje. Radosław Kozak i jego wiersze niejednokrotnie pobudziły czytelnika do refleksji i wzruszeń, dlatego z całego serca życzę naszemu strzyżowskiemu Poecie kolejnych nagród i tomików.

Talent, to niezbywalne prawo wymagania na nowo!
Składając serdeczne gratulacje, czekam na coraz więcej sukcesów i kolejne tomiki poetyckie naszego sympatycznego kolegi Radosława Kozaka. Myślę, że dobrze byłoby zorganizować wieczór poetycki z twórczością Radka Kozaka, który a pewno pozostawi w pamięci niezapomniane wspomnienia i wiele wzruszeń.

Przejście / Ibid. Tomasz Różycki

 

Nigdy nie myślałem, że po trzydziestce

Będę się czuł tak samo zagubiony jak wtedy

Gdy miałem lat szesnaście czy dwadzieścia

Że będę siedział co wieczór z ciężką głową

Po balkonach, latał po nieznanych krajach

Sypiał w obcych dłoniach i naskórkach

 

Że mnie otoczy nagle popielata chmara słów

I jak psy gończe będzie mnie ścigał wiatr

Pełen rozmaitych popiołów, że będę uciekał

Bojąc się gęstych jego znaczeń, aż pojmie mnie

Któregoś dnia nieznana mowa, i osiądę na mieliźnie

Ugrząznę, i będę — zduszony, z irydowym jękiem —

Plamić delikatne włókna drzew. Drzew

Które nie zawiniły przecież, a jednak stłoczone

Męczą się w tym wierszu pod dyktatem

Niejasnych imperatywów

 

I jak w tym wierszu właśnie, zstępującym

W pomrok, gasnącym w niespokojnym rytmie

Tak będzie mi ubywać ludzi i świata, aż w końcu

Cała ta wielobarwna błona stanie się przezroczysta

I sam Czas stanie przede mną — nagi i twardy

I nic mi już nie zostanie, tylko porównać jego wąskie

Trupie ramię do lotki w skrzydle kruka czy gawrona

Która tak samo śliska, zimna i nieprzenikniona

 

Radosław Kozak

 

 

 

 

1 komentarz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.