-
Łukasz
głód rozproszył pewność myślii nie pozwolił na moment skupienia
czas nie zatrzymał dysonansu
gruba pajda świeżego pieczywa
niezmiennie musiała zaspokoić
młodzieńcze pragnienie
z upływem czasu
zmienił się priorytet
niedosyt kromki chleba
ustąpił miejsca istocie bytu
przebłyski kapryśnej fortuny
pokonały apetyt
z tkliwością wspominam dotyk
dłoni niosących ukojenie
i te oczy płonące pewnością
wiedza i doświadczenie
uśmierzyły pierwszy ból
dając ukojenie
bo świat pragnie marzeń
które dają nadzieję
taki dar życia drugiego człowieka
ścieżka którą można pokonać głód
-
Monika
lato pachnie wielowymiarowogdy młodość staje się samodzielna
subtelny puch przyszłości
pulsuje wraz z wiatrem
roznosząc nasiona fantazji
we wszystkie świata strony
raptem perlisty śmiech
obudził ze snu zamyślenie
wyśmiał skąpą kpinę
i zagrał na nosie niepewności
gdy ukryte pod burzą loków ego
wzięło życie w swoje dłonie
marzenia ukryte w dzieciństwie
rozkwitły na progu dorosłej powagi
szeleszcząca perspektywa
podwójnego bogactwa
z rozmysłem zawirowała
dojrzałą decyzją wyboru
rozpromienione spojrzenie
opowiedziało więcej
zaklęte słowa rozbłysły w pędzie
w uśmiechu dla ludzi i życia
-
Pocztówka z Mediolanu
adres wykaligrafowano z dokładnością
przypisaną czasom przeszłym
kto dzisiaj wysyła karki z podróży
i listy pełne wykrzykników
zdziwienie wymalowane na twarzy
potwierdza szarą rzeczywistość
komórkowych informacji
zawartą w krótkim SMS-ie
odbiorca
znany z imienia i nazwiska
odebrał pozdrowienia
osobiście
listonosz zawahał się tylko przez moment
może RODO się nie dowie
-
Krystyna
nieodrodne dziecko swojej matki
przepełnione uczuciem do człowiekarefleksją napełnia tak wiele zdarzeń
że trudno zatrzymać się na chwilę
by obraz wielobarwny
zamknąć w krótkim wspomnieniuod pierwszego spojrzenia
pamiętam uśmiech
prowadzący mnie za rękę
który karmił pewnością wiary
w dobro drugiego człowieka
i koniecznością troski o niegodzwonek do bramy i głos w telefonie
dzień lub noc nigdy nie były barierągąszcz twarzy które przez lata
przewinęły się przez nasz dom
głosy zapisane w pamięci
zawsze były pretekstem
wyciągniętej dłoni
a za progiem czekała kromka chlebaotwarte drzwi w domu mojej matki
wykorzystano do ostatniej kropli życzliwości -
Dotknąć tajemnicy poznania
Młoda kobietabrzoskwini czarem
kusi starca
by namalował
świeżość życia
bez przesadnej
słodyczy
ukazując
naturalne piękno
Dojrzała kobieta
niczym owoc
z rajskich jabłoni
pachnie
metamorfozą
zamykając
niedoskonałości
doświadczenia
wdziękiem
Dorosła kobieta
z doświadczenia
czerpie siłę
by w winie
dojrzałym
wytrawnością
połączyć
kompromisem
miłość z mądrością
-
Kotlety
jak dobrze zrzucićw korytarzu
domowego ogniska
irytujące szpilki
codziennej pracy
bariera specjalizacji
bojowo wykwalifikowana
zamienia się automatycznie
w rozdeptane kapcie
swojskiej natury
cztery ściany
zamykają przestrzeń
absorbując myśli
krwistym kawałkiem
surowej polędwicy
ułamek roboczej beztroski
na drewnie wystukuje wzory
tłuczek na chwilę uśpi umysł
świadoma przerwa izolująca
rutynę profesjonalizmu
-
Taniec
wtorkowe wieczory
absorbuje mi taniec
krok za krokiem
unosząc się na palcach
lub wybijając rytm piętą
faluję w objęciach
ukochanego
w moim wieku
to grosz na szczęście
chwila z pasją dzieciństwa
przeobrażona
w realne kroki
w baletowej sali
pełnej zwierciadeł
chichot ironii
zza kryształowej szyby
zatrzymuje spojrzenie
w oczach partnera
w taflę lustra lepiej
niech zerkają młodzi
-
Modlitwa
niedzielny poranek
przyniósł zapowiedź
słonecznego dnia
pachnącego
świeżo zmieloną kawą
i drożdżową babką
odstępstwo od pędu
szalonego tygodnia
skupiło myśli
na rozmowie
z dobrem najwyższym
taka chwila refleksji
nad życiem
i samym sobą
przy boku
drugiego człowieka
rachunek sumienia
i popiół pokutny
nastroiły dzień
wzniosłą nutą
szczerej poprawy do czasu
aż ktoś rozsypał sól
-
Piotr
historyczne brzemię imienia
w chłopięcej aurze zabłysło
dziecięcej igraszki pogłos
w przyszłości obraz tworzy
cieniem na skale wyryty
wiarygodności ucisk
niczym śpiewne zaklinanie
z pewnością wyboru
jak struny drżenie
miłości odcieniem
frywolny przebłysk
zaklęty burzy znakiem
pomruk echem niesiony
i kpiny jawne brzmienie
lata w patosu umiarze
skłaniają do uśmiechu
bo w życiu ważne jest wszystko
co trwa w intencji
i waży więcej niż mgnienie
w niepamięci zdarzeń
imię na przekór powagi
zamknięto w młodzieńczej twarzy
-
Pełnia
widzę że jesteś głodna
chłodu północy pełnej ziaren
słońce obudziło pragnienie
gdy noc kochanków zgasła
przed świtem nim jedna z gwiazd
spadła lotem błyskawicy
prawdopodobieństwo zamarło
w bezruchu i tylko nagi księżyc
zerknął nieśmiało do ogrodu duszy
w poszukiwaniu ambrozji
nie ma żaru świetlików
ani muzyki świerszczy
jedynie ten zapach
niesiony przez wiatr
i tylko kłosy złotowłose
zerżnięte stoją dumnie
czekając na znak spełnienia
w pełni świadome swej wartości
a bochen chleba
pachnie dostojnie
wzbudzając apetyt na życie