• Wiersze

    Łukasz

     
    głód rozproszył pewność myśli

    i nie pozwolił na moment skupienia

     

    czas nie zatrzymał dysonansu

    gruba pajda świeżego pieczywa

    niezmiennie musiała zaspokoić

    młodzieńcze pragnienie

     

    z upływem czasu

    zmienił się priorytet

    niedosyt kromki chleba

    ustąpił miejsca istocie bytu

    przebłyski kapryśnej fortuny

    pokonały apetyt

     

    z tkliwością wspominam dotyk

    dłoni niosących ukojenie

     

    i te oczy płonące pewnością

    wiedza i doświadczenie

    uśmierzyły pierwszy ból

    dając ukojenie

    bo świat pragnie marzeń

    które dają nadzieję

     

    taki dar życia drugiego człowieka

    ścieżka którą można pokonać głód

  • Wiersze

    Monika

     
    lato pachnie wielowymiarowo

    gdy młodość staje się samodzielna

     

    subtelny puch przyszłości

    pulsuje wraz z wiatrem

    roznosząc nasiona fantazji

    we wszystkie świata strony

     

    raptem perlisty śmiech

    obudził ze snu zamyślenie

    wyśmiał skąpą kpinę

    i zagrał na nosie niepewności

    gdy ukryte pod burzą loków ego

    wzięło życie w swoje dłonie

     

    marzenia ukryte w dzieciństwie

    rozkwitły na progu dorosłej powagi

     

    szeleszcząca perspektywa

    podwójnego bogactwa

    z rozmysłem zawirowała

    dojrzałą decyzją wyboru

    rozpromienione spojrzenie

    opowiedziało więcej

     

    zaklęte słowa rozbłysły w pędzie

    w uśmiechu dla ludzi i życia

  • Wiersze

    Pocztówka z Mediolanu

     

    adres wykaligrafowano z dokładnością

    przypisaną czasom przeszłym

     

    kto dzisiaj wysyła karki z podróży

    i listy pełne wykrzykników

     

    zdziwienie wymalowane na twarzy

    potwierdza szarą rzeczywistość

    komórkowych informacji

    zawartą w krótkim SMS-ie

     

    odbiorca

    znany z imienia i nazwiska

    odebrał pozdrowienia

    osobiście

     

    listonosz zawahał się tylko przez moment

     

    może RODO się nie dowie

  • Wiersze

    Krystyna

     
    nieodrodne dziecko swojej matki
    przepełnione uczuciem do człowieka

    refleksją napełnia tak wiele zdarzeń
    że trudno zatrzymać się na chwilę
    by obraz wielobarwny
    zamknąć w krótkim wspomnieniu

    od pierwszego spojrzenia
    pamiętam uśmiech
    prowadzący mnie za rękę
    który karmił pewnością wiary
    w dobro drugiego człowieka
    i koniecznością troski o niego

    dzwonek do bramy i głos w telefonie
    dzień lub noc nigdy nie były barierą

    gąszcz twarzy które przez lata
    przewinęły się przez nasz dom
    głosy zapisane w pamięci
    zawsze były pretekstem
    wyciągniętej dłoni
    a za progiem czekała kromka chleba

    otwarte drzwi w domu mojej matki
    wykorzystano do ostatniej kropli życzliwości

  • Wiersze

    Dotknąć tajemnicy poznania

     
    Młoda kobieta

     

    brzoskwini czarem

    kusi starca

    by namalował

    świeżość życia

    bez przesadnej

    słodyczy

    ukazując

    naturalne piękno

     

     

     Dojrzała kobieta

     

    niczym owoc

    z rajskich jabłoni

    pachnie

    metamorfozą

    zamykając

    niedoskonałości

    doświadczenia

    wdziękiem

     

     

     Dorosła kobieta

     

    z doświadczenia

    czerpie siłę

    by w winie

    dojrzałym

    wytrawnością

    połączyć

    kompromisem

    miłość z mądrością

     

  • Wiersze

    Kotlety

     
    jak dobrze zrzucić

    w korytarzu

    domowego ogniska

    irytujące szpilki

    codziennej pracy

     

    bariera specjalizacji

    bojowo wykwalifikowana

    zamienia się automatycznie

    w rozdeptane kapcie

    swojskiej natury

     

    cztery ściany

    zamykają przestrzeń

    absorbując myśli

    krwistym kawałkiem

    surowej polędwicy

     

    ułamek roboczej beztroski

    na drewnie wystukuje wzory

    tłuczek na chwilę uśpi umysł

     

    świadoma przerwa izolująca

    rutynę profesjonalizmu

  • Wiersze

    Taniec

     

    wtorkowe wieczory

    absorbuje mi taniec

     

    krok za krokiem

    unosząc się na palcach

    lub wybijając rytm piętą

    faluję w objęciach

    ukochanego

     

    w moim wieku

    to grosz na szczęście

    chwila z pasją dzieciństwa

    przeobrażona

    w realne kroki

    w baletowej sali

    pełnej zwierciadeł

     

    chichot ironii

    zza kryształowej szyby

    zatrzymuje spojrzenie

    w oczach partnera

     

    w taflę lustra lepiej

    niech zerkają młodzi

  • Wiersze

    Modlitwa

     

    niedzielny poranek

    przyniósł zapowiedź

    słonecznego dnia

    pachnącego

    świeżo zmieloną kawą

    i drożdżową babką

     

    odstępstwo od pędu

    szalonego tygodnia

    skupiło myśli

    na rozmowie

    z dobrem najwyższym

    taka chwila refleksji

     

    nad życiem

    i samym sobą

    przy boku

    drugiego człowieka

     

    rachunek sumienia

    i popiół pokutny

    nastroiły dzień

    wzniosłą nutą

    szczerej poprawy do czasu

     

    aż ktoś rozsypał sól

  • Wiersze

    Piotr

     

    historyczne brzemię imienia

    w chłopięcej aurze zabłysło

     

    dziecięcej igraszki pogłos

    w przyszłości obraz tworzy

    cieniem na skale wyryty

    wiarygodności ucisk

     

    niczym śpiewne zaklinanie

    z pewnością wyboru

    jak struny drżenie

    miłości odcieniem

    frywolny przebłysk

    zaklęty burzy znakiem

     

    pomruk echem niesiony

    i kpiny jawne brzmienie

     

    lata w patosu umiarze

    skłaniają do uśmiechu

    bo w życiu ważne jest wszystko

    co trwa w intencji

    i waży więcej niż mgnienie

    w niepamięci zdarzeń

     

    imię na przekór powagi

    zamknięto w młodzieńczej twarzy

  • Wiersze

    Pełnia

     

    widzę że jesteś głodna

    chłodu północy pełnej ziaren

     

    słońce obudziło pragnienie

    gdy noc kochanków zgasła

    przed świtem nim jedna z gwiazd

    spadła lotem błyskawicy

     

    prawdopodobieństwo zamarło

    w bezruchu i tylko nagi księżyc

    zerknął nieśmiało do ogrodu duszy

    w poszukiwaniu ambrozji

     

    nie ma żaru świetlików

    ani muzyki świerszczy

    jedynie ten zapach

    niesiony przez wiatr

     

    i  tylko kłosy złotowłose

    zerżnięte stoją dumnie

    czekając na znak spełnienia

    w pełni świadome swej wartości

     

    a bochen chleba

    pachnie dostojnie

    wzbudzając apetyt na życie