-
Poezja miłością odpłaci
Sentymentalna podróż do Niebylca wspomnieniem uśmiechu pozostała do dziś gdy obrazy słowem malowane wieczorową porą z czułością w sercu płyną.
Czasami nawet nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie ile emocji i wzruszeń może przynieść konkurs poezji recytowanej i śpiewanej. Osobiście doświadczyłam tych uczuć gdy w dniu 20 marca 2015 r., tuż po zmroku w Gminnym Ośrodku Kultury w Niebylcu uczestniczyłam jako członek jury w konkursie pod nazwą „Pamiętamy”.
Poświęcony pamięci św. Jana Pawła II konkurs poezji rozpoczęła Alicja Murias dwoma utworami: „Przeprosiny Boga”, Jana Kasprowicza i fragmentem „Pieśni o słońcu niewyczerpanym, „ Karola Wojtyły. Wspominam tę młoda dziewczynę, gdyż wiem jak trudno jest rozpoczynać jakikolwiek występ, a co dopiero mówić o występie w konkursie recytatorskim, gdzie trema i emocje wibrują po sali niczym kule ogniste czyhając na każde potknięcie deklamatora. Jednak tego wieczoru Alicja oparła się pokusom onieśmielenia i rozpoczęła konkurs z impetem na miarę zwycięstwa, w efekcie końcowym otrzymując wyróżnienie. Miłość do wierszy wiele wybacza, o czym mógł się przekonać Damian Krupski, który pomimo potknięcia w czasie recytacji fragmentu „Tryptyku rzymskiego” Karola Wojtyły również otrzymał wyróżnienie. Trzeba przyznać, że zarówno młodzież jak i nauczyciele zaangażowani w przygotowanie swoich podopiecznych do interpretacji tekstów dołożyli wiele starań i uwagi co w efekcie bardzo podniosło poziom tego konkursu. Myślę, że bezwzględnie wymaga to podkreślenia, gdyż tak widoczne zaangażowanie w pracę z młodzieżą w przyszłości również przyczyni się do podniesienia rangi tego konkursu, czego życzę zarówno organizatorom jak i wykonawcom. Następne wyróżnienie otrzymała Natalia Prasoł za wykonanie „Bliscy i oddaleni” Jana Twardowskiego oraz fragmentu „ Kamieniołom” Karola Wojtyły. Skromna i sympatyczna dziewczyna z wielką wrażliwością wyrecytowała wyżej wymienione utwory.
Kolejne wyróżnienie za ekspresje recytatorskie otrzymała Jagoda Gruba. „Żona Lota” Józefa Łobodowskiego w jej wykonaniu zamieniła w słup zachwytu całą salę.
Zanim przejdę do zwycięzców muszę podkreślić, że poziom konkursu był naprawdę wysoki, a 10 uczestników szkół gimnazjalnych z Niebylca, Połomi, Gwoźnicy Górnej i Konieczkowej stanęło na wysokości zadania i z wielkim zaangażowanie wykonało recytację bardzo trudnych wierszy. Zawiłość wybranych utworów, ich złożoność, a nawet archaizmy zmusiły wykonawców do pełnej mobilizacji odtwórczej, by przekaz tych poematów został właściwie odebrany zarówno przez jury jak i widownię.
Tym bardziej gratulacje i duże brawa należą się dla Pań nauczycielek w osobach: Cecylii Machoś, Marty Leszczak, Anny Borkowskiej oraz Marii Znamierowskiej za przygotowanie i pomoc w wyborze wierszy i ich interpretacji.
Jednak nie wszyscy mogą być wygranymi. Istotą rywalizacji i walki o zwycięstwo jest właśnie zwycięstwo i medal niczym w sporcie.
Tylko idea wygranej pozwoli spodziewać się również w przyszłym roku wysokiego poziomu konkursu i recytacji pełnej wzruszeń.
Jury w składzie: ks. dr Czesław Goraj – proboszcz niebyleckiej parafii, Wiktor Bochenek – dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Niebylcu oraz ja po burzliwej acz jednogłośnej naradzie postanowiliśmy przyznać cztery w/w wyróżnienia oraz trzy główne nagrody w konkursie poezji recytowanej i śpiewanej pod nazwa „Pamiętamy”.
O wyróżnieniach już wspomniałam, teraz chciałabym opowiedzieć o wygranych, triumfatorach niebyleckiego konkursu z dnia 20 marca 2015 r.
To oni swoja postawa uwiedli cała salę, a brawa za deklamacje przypieczętowały sukces zwycięzców!
Trzecie miejsce jury przyznało Arturowi Dopartowi za deklamację „Sporu” – Juliana Ejsmonda oraz fragmentu „Tryptyku rzymskiego” – Karola Wojtyły. Rewelacyjna barwa głosu, odpowiednia intonacja i postawa sprawiły, że Artur oczarował nie tylko jury ale i publiczność, która gromkimi brawami nagrodziła jego występ, na miarę medalu.
Drugie miejsce i nagroda powędrowały do Klary Borkowskiej. Młodziutka gimnazjalistka świetnie zinterpretowała fragment „Pieśni o Bogu ukrytym” _ Karola Wojtyły i doskonale oddała nastrój wiersza Zbigniewa Herberta „Domysły na temat Barabasza”. I tak wolnym krokiem dochodzimy do finału, wielkiego zakończenia świetnego konkursu recytatorskiego, którego zwyciężczynią została Żaneta Rykała! „Sumienie” Ewy Stadtmüller w jej wykonaniu uderzyło w niejedną strunę ukrytą w sercu, a fragment „Pieśni o Bogu ukrytym” Karola Wojtyły wzruszył perfekcyjnym wykonaniem. Nikt z jury nie miał cienia wątpliwości, że puchar zwycięzcy przypadnie właśnie Żanecie Rykale. Jeszcze raz zasłużone gratulacje Żanetko dla Ciebie.
Dzisiaj muszę przyznać, że podczas tego wieczoru niejednokrotnie włos się zjeżył, a łza w oku zakręciła ukradkiem ze wzruszenia. I już bym mogła skończyć gdyby nie fakt, że wieczór poezji został ozdobiony przepięknie śpiewem. Ponieważ do konkursu poezji zgłosiły się tylko dwie „drużyny” muzyczne, jury jednogłośnie postanowiło im obu przyznać dyplom za udział w konkursie. I tak wyróżnienia otrzymali Martyna Kozdraś i Bartłomiej Piwowar za „Wieżę modlitwy” Piotra Rubika oraz Dominika i Julia Saneckie za „Strumień” Piotra Rubika.
Podsumowując mogę tylko powiedzieć, że zaszczytem dla mnie było ocenianie tak wspaniałej młodzieży i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś dane mi będzie miłością poezji odpłacić powtarzając za Karolem Wojtyłą i za Jego Pieśnią o Bogu ukrytym:
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość wszystko rozwiązała –
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
z uśmiechem sentymentalnym
powspominałam
-
Tak rodzą się legendy, tak tworzy się historia…
Sobotnie popołudnie zapłakało niespodziewanie deszczem, niczym proroctwo porażki.
Raptownie powiało chłodem, a niebo straciło lazuru blask, gdy 9 maja 2015 r. drużyna pełna wiary w zwycięstwo stanęła do walki o nową przyszłość!
Pośród kropel niepogody z pazurem woli wygrania stanęli do walki:
Mateusz Czernik
Michał Dąbrowski
Krzysztof Niemiec
Sanil ShettyDamian Wojdyła
Towarzyszył im jak zwykle pełen niezłomnej wiary w zwycięstwo, trener Mieczysław Niemiec, skromny człowiek, niewielkiej postury, ale wielkiego ducha.
I zaczęło się!
Drużyna przeciwna Klub Sportowy Galaxy Białystok (w żółtych koszulkach na zdjęciu) stanęła naprzeciwko naszych tenisistów Strzelca Frysztak.
Jeżeli byłeś kiedyś na jakikolwiek sportowych zawodach to wiesz, rozumiesz i czujesz zapach walki. Bez krwi i broni, a jednak wola zwycięstwa wyryta na twarzach wszystkich młodych mężczyzn przyczyniła się od razu do podniesienia atmosfery na boisku.
Ja jestem zapalonym kibicem tenisa stołowego i naszej drużyny Strzelec Frysztak więc gdy tylko mam możliwość to kibicuję, oczywiście jak to jest w mojej naturze głośno, trzymając kciuki pomiędzy brawami za naszą drużynę.
A wczoraj było za co trzymać kciuki!
Pierwszy z dwumeczu o prawo wejścia do Ekstraklasy, więc emocje wirowały po sali niesione burzą oklasków. Zagrzewani przez kibiców zawodnicy walczyli do końca by wygrać wczorajszy mecz. Walka była zacięta, a przeciwnik wysokiej klasy.
Dlatego dzisiaj wspominam mecz z uśmiechem, bo zwycięstwo naszej drużyny tym bardziej cieszy. Już w sobotę dało nadzieję na nowe, wykwintne i ze smakiem wyższej rangi granie, a dzisiaj daje nadzieję, że już niebawem rewanż w Białymstoku skończy się wygraną lepszych czyli GMKS Strzelec Frysztak.
Trzymając kciuki za super sympatyczną drużynę wspominam emocje wczorajszego wieczoru, a zdarte gardło przypomina o wyjątkowym smaku zwycięstwa. Wynik 6:4 dla naszych napawa radością i daje nadzieję… ciiiiii nie zapeszajmy…
Oby równie skutecznym podczas rewanżu, czego życzę drużynie z całego serca!
Bo tak właśnie rodzą się legendy, tak tworzy się historia…
-
Nigdy nie ! … zagaśnie
Imieniny minęły szybko. Jak zwykle Florian obchodził je hucznie z gronem zaprzyjaźnionych i sympatyków, nie koniecznie strażaków.
Przyszli przyjaciele i rodzina oraz cała strażacka brać!
Były kwiaty, fanfary i śpiew. Dla każdego coś miłego, jak to na imieninach zwykle bywa.
Najpierw goście po kolei, jeden za drugim z życzeniami pomyślności jak zwyczaj nakazuje, potem spotkanie wieczorne. Każdy imieniny świętuję, w imieniu Floriana wielu (popatrz tysiące) w galowych mundurach ze sznurem złoto błyszczącym, pierś dumnie wypięta…
Święto Solenizanta rozpoczęto, uhonorowano wielu, zabrzęczały medale niczym monety bezcenne za odwagę i honor na klapie przypięte, a może gwiazdka na pagonie nowym złotem błyśnie, zasługi za dzielność, ktoś dłoń uściśnie…
Co roku, w maju, czwartego dnia z rzędu święty Florian strażakom od rana celebruje, pamięcią i godnością z dumą swoich strzeże, a oni w podzięce Florianowi składają pacierze i tylko problem w straży jeden – jak kobietę – strażaka przyjąć do macierzy, gdy język polski spłatał figla niespodzianie, w zawodzie strażak nie znalazł miejsca dla niej.
W kraju ojczystym zawodów w służbie wiele, mamy sędziny, prokuratorki, pielęgniarki, policjantki, i inne, choćby misjonarki, a kobieta strażak…
Czy to jakiś straszak lub żart werbalny że brak dla nich słowa, choć mundur galowy pasuje idealnie?
O nie moi drodzy, one też świętują, ze swojego stanu czasem też żartują, lecz na co dzień każda służbie jest oddana, wierna i z szacunkiem, służba tego warta.
A gdy 4 maja już od rana płynie, to kobieta strażak z uśmiechniętą miną, gdy wieczorny księżyc na niebie zagości razem ze wszystkim wzniesie toast – pomyślności –
śpiewając w tradycji uniesienia głosem żwawym:
Nigdy nie ! … zagaśnie…
-
Nie deptać stokrotek*
Tyle lat, wspomnień i młodość gorąca.
Kto z moich lat nie pamięta szarości dnia każdego, tej monotonii i … barw ukrytych to tu, to tam…
Młodość ma swoje prawa, a wiek dojrzały?
Gdzieś zapodziała się lekkość słowa, frywolność myśli schowała się do szuflady wspomnień, a codzienność dnia przepełniła dostojność i poprawność „polityczna”.
Przecież tak nie można żyć!
I wówczas warto rozejrzeć się w około, spojrzeć w głąb siebie, przewietrzyć szufladę i umysł… zobaczyć piękno rozsiane to tu, to tam!
„Nie deptać stokrotek… nie wolno zapomnieć, to ważne ogromnie, to serce dyktuje ten protest. (…)”*
Jak stokrotka polna bez prawa istnienia podnosi ku słońcu swoje ramiona, kolorami wiosny tworzy na łące pejzaż niezapomniany, tak kobieta, którą kiedyś poznałam pozostawi rysę młodości, frywolność myśli, rysunek wiosny, choć nienazwany… to nie przypadek, to siła wrażeń i potęga zdarzeń… tak o dziewczynie „z sąsiedztwa”, kobiecie pełnej marzeń chciałabym słów kilka skreślić, opowiedzieć o niepowtarzalności palety barw ukrytej w postaci Doroty, poetki, malarki, animatorki rzeszowskich zdarzeń, czyli jednym słowem Stokrotki Marzeń osobowości pełnej tęczy barw poznanej jako Dorota Kwoka.
Wielu napisało o niej bez mała, lecz ja chciałabym powiedzieć w kilku słowach o wrażeniu spotkania z kobietą zawsze młodą, pełną barw niezapomnianych i życzliwości bez miary.
Tacy ludzie w świecie współczesnego pędu do sławy to dzisiaj jak stokrotka niespodziewana na połoninie pełnej wrażeń. Nie sposób przemilczeć jej delikatność, wrażliwość i wyczucie, dlatego ja zmilczę, jej słowa zanucę…
Sens
Zagubieni na pustyni,
samotni w blasku księżyca,
nadzy jak bezlistne drzewa.
Trwamy,
próbując odnaleźć
sens życia.
Dorota Kwoka
I kończąc myśl o Doroty Kwoka poezji warto podkreślić wraz ze słowami piosenki:
„(…)
bo chociaż stokrotka niewielka,
to w każdej jest nuta piosenki
i w każdej poezji kropelka.”*
Reasumując, Dorotko dziękuję Ci za wstęp do tomiku Jej imię… Kobieta, za te więcej niż kilka słów i czas poświęcony nad jego strofami. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała możliwość z Tobą współpracować i skorzystać z Twojego talentu i życzliwości.
* tytuł i fragment piosenki zapożyczony ze słów tekstu piosenki Wandy Chotomskiej – Nie deptać stokrotek, muzyka Włodzimierz Korcz, wykonie (przed laty) Gawęda 🙂
Dorota Kwoka jest poetką, malarką i animatorką kultury. Opublikowała kilka tomików wierszy, m.in.: „Otwieranie róży”, „Na skrzydłach wiatru”, „Jestem”, „Za progiem”, „Zamknięte w kufrze”, „Wodospadem”. Jest związana z Regionalnym Stowarzyszeniem Twórców Kultury w Rzeszowie, jest także członkiem Związku Literatów Polskich. Od 2008 roku należy do Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury, gdzie jest przewodniczącą Sekcji Teatralnej. Od 2009 roku jest członkiem Stowarzyszenia NASZ DOM RZESZÓW, w którym to Stowarzyszeniu obecnie jest członkiem zarządu. Od 2010 r. jest członkiem Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa i Towarzystwa Kultury Teatralnej. W 2011 roku otrzymała Nagrodę Marszałka Województwa Podkarpackiego za całokształt działalności kulturalnej. Posiada legitymację prasową Nr 13 i jest w zespole redakcyjnym miesięcznika NASZ DOM RZESZÓW. Na bieżąco współpracuje również z pismami: ECHO RZESZOWA, KURIER BŁAŻOWSKI, GŁOS TYCZYNA, BUDOWLANI. Od 2013 roku jest członkiem Związku Literatów Polskich O/Kielce. 25 czerwca 2014 r. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP odznaczył Dorotę Kwokę odznaką honorową ZASŁUŻONY DLA KULTURY POLSKIEJ. Wraz ze Stachem Ożogiem nagrała ponad 60 płyt CD z poezją własną i poetów z różnych stron kraju.
-
Wspomnień marcowych igraszki
Pamiętam jak za moich młodych lat na pierwszy dzień wiosny należało się przebrać wesoło i kolorowo, a potem uciec z lekcji najlepiej całą klasą „topić” marzannę.
Najtrudniejsze w tamtych latach było chyba to przebranie. Wszędzie królowała szarość, a gdy kończyłam technikum PRL miało się ku końcowi lecz kolorów od tego niewiele przybywało. Toteż 21 marca najczęściej uciekało się z lekcji mając nadzieję, że nas nie wyrzucą ze szkoły.
Dlatego byłam bardzo zdziwiona gdy dostałam zaproszenie z biblioteki LO w Strzyżowie na spotkanie z młodzieżą z okazji pierwszego dnia wiosny. Mimo wszystko radość z zaproszenia i możliwości spotkania z wymagającym gronem młodych odbiorców skusiła mnie bardziej niż lęk, że najprawdopodobniej nikt nie przyjdzie.
Jednak nasza młodzież jest barwna, pewna własnego ja i pozytywnie zaskakująca, tak więc 20 marca 2015 r. w samo południe w bibliotece zebrało się grono młodych ludzi i cierpliwie wysłuchało opowieści o współczesnym pisaniu wierszy.
O dziwo, nikt nie uciekł chociaż to była klasa o profilu biologiczno-chemicznym, zadawali nawet pytania, a do tego, co najważniejsze, potrafili się uśmiechnąć i nawiązać nić porozumienia.
I kto mi teraz powie, że z młodzieżą się nie da ???
Da się, wszystko się da, tylko trzeba chcieć.
Dzisiaj cieszę się, że dane mi było zmierzyć się z takim wyzwaniem i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się spotkać z kolejnymi uczniami liceum. Może przy pomocy fantastycznych Pań z biblioteki strzyżowskiego LO zorganizujemy wspólne spotkanie dla młodych amatorów piszących choćby do szuflady.
Przecież każdy z nas tak kiedyś zaczynał… szuflada pełna myśli przepełnionych uczuciem i emocjami.
Dziękując za spotkanie z sympatią wspominam ten marcowy dzień, a z Wami dzielę się nim bo warto pamiętać, że w każdym pokoleniu mamy kreatywną młodzież, która potrafi wykrzesać z siebie niejedno pozytywne wrażenie.
-
Świąteczne pozdrowienia
Już prawie za późno na „Wesołych Świąt” pozdrowienia, a jednak czy na pewno można spóźnić dobre życzenia…
Jak rozpoznać prywatną korespondencję od urzędowej, jak rozdzielić słowa serdeczności i zaspokoić wszystkie zobowiązania gdy w tle z wiarą płynie pieśń zwycięstwa nad śmierci sprawiedliwością.
Nie można!
Nie da się wyrazów pamięci umocowanych w wierze miłości zamienić na życzenia bez prawdziwej szczerości, tak by spełnione w przyszłych dni jutrze zabrzmiały nadziei ufnością.
Lepiej przemilczeć słodycz hipokryzji i tradycji znaczenie, napisać krótko acz szczerze, zadzwonić, uścisnąć dłoń lub złożyć pocałunek na policzku bliskiemu sercu, bo dzisiaj możliwości bez miary by z pewnością przekonania na święta lub bez ich uroczystości złożyć wyrazy pamięci, pomyślności na co dzień i od święta, tak by odbiorca wiedział… że to świąteczne życzenia szczęścia
Tego życzę Tobie i sobie z miłością i wiarą w nadziei spełnienia!
-
Szuflada z niespodzianką
Sekretarzyk, nieduży przy ścianie w pokoiku pełnym różnorodnych książek, tomików poezji, znanych i nieznanych. Przytłumione światło nadaje odpowiedni nastrój do pisania, a „glonojad” wędrujący po szybach akwarium, wielki niczym potwór z Loch Ness napawa taką swoistą radością, że jutro może zdarzyć się coś… lub zajrzy ktoś kto uwolni wenę na nowo.
Pora przewietrzyć biurko i wyjąć na światło dzienne to co przez wiele lat skrywałaś Czesiu.
Uchylona szuflada odsłania kartki różnego formatu, zapisane, skreślone, poprawiane, więc trzeba je umieścić w zeszycie by przeciąg niespodziewany nie zatarł pamięci w słowach zapisanych. Dobrze, że oprócz współczesnej „maszyny do pisania” z monitorem, w pobliżu zobaczyłam zeszyt z nowościami.
To cieszy, bo być może już niedługo po raz kolejny dane mi będzie wziąć do ręki tomik Czesławy Szlachty-Pytko i zaczytać się w słowach pełnych subtelności i ciepła.
„I blisko i daleko” w „Jesień” zapisane już na stronach tomików, ja dzisiaj czekam na lato i pożar w słowach tak jak w wierszu, który sprytnie „wyłudziłam” od Czesi z magicznego pokoiku, z szuflady sekretarzyka kryjącego jeszcze wiele tajemnic.
Teraz tylko trzymać kciuki za realizację kolejnych pomysłów i kolejne perełki, które być może niedługo, wraz innymi skarbami znajdą miejsce w nowym tomiku, czego Czesławie życzę z całego serca.
Moja mała ojczyzna
Moja mała ojczyzna
z lotu ptaka
to dach czerwonych maków
na zielonej pelerynie wielka rozlana
wstążka
studni kamień bez spojrzeń
tykająca wskazówka
gwoździem rozparty
na ścianie
zegar
i kościół z wieżą skupienia
Ta jaśniejąca struga
to ślad po locie bociana
i szare ptaki
liść owalny – dolina
ścieśnione ogrody jak w filmie zmieniające się
okna
czyjaś chwilowa nieobecność i utracona
nadzieja
ludzi względność zamierzeń
do niby przyszłości i niby rzeczyCzas który ucieka ma twarz nierozpoznaną
Czesława Szlachta-Pytko
-
Dwie daty połączone myślnikiem – zwanym życiem
Joanna Pawelska, gdańszczanka z urodzenia i ukochania, matematyk z zaciekawienia drogą dochodzenia do celu. Pogodnego usposobienia i szlachetnej natury zadebiutowała razem ze mną w tomiku wierszy Myśli wierszem w słowa ubrane, osobiście woli jednak pisać prozą opowiadania z życia wzięte, wspomnienia i refleksje na jego temat.
Ponad dwa lata temu, w niewątpliwie słusznym emeryckim wieku, objawiła się w jej podświadomości konieczność przenoszenia na papier kłębiących myśli, plamą i niejedną kreską. Wielobarwność i pomysłowość obrazów Joanny bardzo przypadły mi do serca.
Dlatego przygotowując kolejny zbiorek wierszy wpadłam na pomysł by obrazy Joanny mogły znaleźć swoje miejsce w tomiku Jej imię… Kobieta.
Zgoda Joasi na udział w pomyśle zaowocowała w pełni, a jej efekty można podziwiać w tomiku, poczynając od okładki widocznej w publikacjach Szeptanych butów.
Joasi serdecznie dziękuje i cieszę się, że dane nam było kiedyś się poznać.
I nic to, że wirtualnie, gdy wszyscy mogą zobaczyć twórczość Joanny Pawelskiej realnie!
Tutaj podkreślę tylko, że tytuł Dwie daty połączone myślnikiem – zwanym życiem pozwoliłam sobie zapożyczyć z wątku, którego założycielką jest Joasia i która od 2 listopada 2011 r. prowadzi go na forum Brak_Tabu na portalu społecznościowym NK.
Warto podkreślić, że Joanna oprócz obrazów tworzy słowem pisanym, czasami miniaturą, czasami wierszem, ale przede wszystkim prozą. Dzisiaj na stronie Szeptane buty chciałabym się z Wami podzielić właśnie twórczością w wydaniu Joanny Pawelskiej. Będą to wybrane przez mnie dwa utwory z obrazem, który moim zdaniem dopełni całości.
Niewysłane listy
PierwszyGdy weszłam do biblioteki w moim lewym oku odbił się promyk marcowego słońca.
Bardzo zatęskniłam do ciebie, do wtulenia się plecami w twoje plecy.
Nie, już nie ronię łez życia bez ciebie, już zdjęłam płaszcz tamtych zdarzeń
i chaosu myśli. Tęsknotę doprawiłam radosnym westchnieniem.
W listach przebiegnę przez różne minione i dzisiejsze dzieje,
gdyż tak naprawdę nic o mnie nie wiesz, oprócz spotkań na wykładach,
ćwiczeniach i uczelnianych korytarzach.
Twoja nieśmiałość sprzed laty, słowa sprzed kilku miesięcy…
I tak mam szczęście, bo uczucie nie zgasło.
Listy na razie wysyłam w Kosmos, a za jakiś czas wręczy ci je mój anioł stróż,
bo nie wiem czy tam mnie poznasz.Joanna Pawelska 13.03.2015
Z tomiku Myśli wierszem w słowa ubrane:
***
a kiedy przyjdziesz
wyciągnę obie ręce
poprowadzisz przez pola łąki las
w daleki nieznany świat
tam nie ma rozstań bólu i udręki
ptak śpiewa beztrosko
spokojny wiatr pieszczotliwie muska
liście drzew
więc kiedy się zjawisz podam z wiarą dłonie
wygładzisz twarz oczy rozpromienisz słońcem
przyjdzie taki czasJoanna Pawelska
-
Szeptane buty
Czy widziałeś kiedyś
gdy ktoś cicho chodzi?
Tak zaczyna się historia pewnego wiersza, prostego lecz pełnego nadziei na szczęście. Napisany 26 lutego 2009 r. wieczorową porą, wiersz na przekór historii powstania tytułu miał być protestem.
Dzisiaj po wielu latach rozśmiesza mnie ten protest, ale istnieje wiersz, wspaniałe wspomnienia i łzy wzruszenia, a na dodatek strona, strona, która …
Może lepiej zacznę od początku 😉
Termin „szeptane buty” nasunął mi się, gdy tego dnia mój ówczesny szef jak zwykle stanął w drzwiach bezszelestnie by przysłuchać się toczącej rozmowie. Nie byłoby w tym nic zdrożnego gdyby nie fakt, że ten proceder był nagminny i miał na celu przyłapanie potencjalnych podpadziochów. Takie powtarzające się postępowanie bardzo zirytowało wszystkich, a mnie nasunęło porównanie, że mając takie ciche buty, szeptane buty może bezkarnie nas podsłuchiwać.
Tak narodził się tytuł wiersza Szeptane buty.
Jednak rzeczywistość lubi płatać nam figle i gdy tylko zaczęłam pisać o tych szeptanych butach, to zrozumiałam, że żadna niegodziwość nie może mieć tutaj miejsca, bo szeptane buty, to takie wymarzone, wyszeptane po cichu buty marzeń, buty dobrego życia, buty szczęścia i pomyślności. Takie jakie każdy z nas chciałby mieć na co dzień, by uniknąć szarości życia i przykrości jakie czasami niesie nam los.
I tak przewrotnie mój umysł spłatał mi figla odsuwając złe wrażenia i zastępując je własną logiką. Tak widocznie musiało być, bo każde zdarzenie ma zawsze dalszy ciąg…
Rok później zgłosiła się do mnie koleżanka Marta, która wiedziała że piszę sobie jakieś wierszyki do szuflady. Chciała abym jeden z tych wierszy dała jej córce do recytacji na konkursie wierszy organizowany w strzyżowskim Domu Kultury. Konkurs literacki dla dzieci pt. Nasze marzenia.
Od razu nasunęła mi się myśl, że wiersz dla podlotka, i do tego o marzeniach to tylko Szeptane buty. I tak Karolina wystąpiła z wierszem o marzeniach na konkursie. Efekt był oczywiście dla mnie zaskoczeniem, bo Karola została przez jury zauważona i doceniona. Zdobyła nagrodę i zakwalifikowała się do kolejnego etapu, a ja ze wzruszenia oczywiście się popłakałam…
Tyle lat i tyle wspomnień, pierwszy wiersz publicznie zaprezentowany i zauważony 😉
Dzisiaj Karolina jest piękną młodą kobietą, a ja znowu się wzruszam, bo moi najbliżsi znają mnie jak mało kto, wiedzą, czym mnie ująć, jak zaskoczyć.
Dzięki nim i stronie Szeptane Buty mogę się dzisiaj z Wami podzielić także swoimi wspomnieniami.
-
Wyrzeźbione słowa
Zamykasz dzień na klucz,
zostawiasz za sobą
regulaminowe stukanie butami,
jakieś rozmowy, kilka podpisów
i ścierając przed lustrem
chmury codzienności
otwierasz w pokoju
świat swoich myśli
wyrzeźbionych
słowami poezji…
Rzeszów, 04.03.2015
Nina Opic
Nina Opic jest znaną rzeszowską poetka i pisarką.
W pracy wykładowca i psychoterapeuta, na co dzień ciepła i serdeczna zaraża swoim optymizmem. Tworzy od dziecka, a pierwsze jej publikacje można było znaleźć już w Płomyczku. Obecnie teksty Niny są drukowane zarówno w prasie krajowej jak i lokalnej: Nowiny, Super Nowości, Nasz Dom-Rzeszów. Za swoja twórczość została wyróżniana, np. w 2005 r. w konkursie na najpiękniejszą bajkę, czy też w 2006 r. za utwór: A Wisłok sobie płynie. Tworzy dla dorosłych i dla dzieci, które uwielbiają bajki i spotkania z ich autorką. Jej wiersze i opowiadania zdobyły grono wiernych czytelników, a barwna postać Niny Opic grono przyjaznych znajomych i odbiorców jej pisarstwa.Życzę Ninie kolejnych sukcesów pisarskich i serdecznie dziękuję za wiersz, który napisała właśnie dla mnie. To wielkie wzruszenie i zaszczyt.
Nino dziękuję Ci bardzo!