• Blog

    Zamknięty w ramach manipulacji

     

    Po wczorajszej Eurowizji jest mi tak jakoś dziwnie, bo „wielka i tolerancyjna” Europa dała wczoraj przykład jawnej … manipulacji. Oglądałam od początku do końca występy wszystkich uczestników i rozmach z jakim Szwedzi postanowili sprostać wyzwaniom XXI wieku. Myślę, że Szwedom się udało, nie mają kompleksów, są niezależni i swobodni w wyrażeniu swoich sympatii, lecz reszta?

    Ja kibicowałam oczywiście Michałowi, ale wiedziałam, że pierwsze miejsce będzie trudne do osiągnięcia, bo poziom był wyrównany, a i aranżacje niektórych wykonawców zapewniały im dodatkowe atuty.

    Jednak co tam, przecież młody Michał Szpak miał piękną balladę i głos, więc w pierwszej dziesiątce powinien znaleźć się bez wysiłku.

    Jakie było moje zdziwienie, gdy po głosowaniu ponad połowy uprawnionych, zdobyliśmy tylko kilka głosów. Nie mogłam w to uwierzyć, do tego stopnia, że pomimo zbliżającej się godziny duchów dostałam takiej werwy, ze gotowa byłam góry przestawiać.

    Po zakończonym głosowaniu wszystkich krajów było mi niedobrze.

    Po raz kolejny okazało się, że w głosowaniu biorą górę sympatie i antypatie sąsiedzko-polityczne, a nie talent i piękno wykonania.

    I chyba już nawet nie chodziło mi o Michała, ale o fakt jak nasz kraj został z premedytacja zablokowany i zignorowany.

    Daje do myślenia…

    Ani sąsiedzi, ani zaprzyjaźnione kraje, nikt nas nie lubi…

    Ciekawe dlaczego?

    I ciekawe dlaczego ta „tolerancyjna” Europa tak ostentacyjnie pokazała nam koniec ogonka!

    A może wcale nieciekawe, przecież na co dzień widać jak nas ta Europa kocha, od pierwszego dnia odzyskanej niepodległości, od czasów Piłsudskiego, a może od samego początku naszej państwowości… i tylko czy to nasza wina czy pech, który nas prześladuje od wieków.

    Ostatnio coraz częściej zastanawiam się gdzie podziało się zrozumienie i akceptacja drugiego człowieka. Na każdym kroku widzę jak oceniane są osoby po wyglądzie, urodzie, czy koneksjach, a w kąt idą prawda i minimum obiektywnego spojrzenia.

    A może pora zacząć bronić naszej polskiej tożsamości. Przecież nie mamy się czego wstydzić!

    I od razu podkreślam, że nie chodzi mi o politykę – myślę, że oprócz niej jest tyle ciekawych dziedzin życia, że można o niej pomilczeć.

    I jak to mówią – przysłowia mądrością narodów, a oliwa zawsze sprawiedliwa…

    Jedynym pozytywnym aspektem obecnej Eurowizji  – jest oddanie chociaż w części prawa głosu zwykłym ludziom – a ludzie okazali się uczciwi, zagłosowali tak jak im w duszy grało, na piosenki, które przypadły im do serca i ucha.

    Cieszy fakt, że Michała Szpaka i jego piosenkę zauważono, a nawet więcej, doceniono i polubiono, bo to oznacza, że wspólna Europa w wymiarze ludzkim ma się dobrze, a bariery i niechęć tworzą notable i polityczne elity.

    I jak przystało na XXI wiek  – wszędzie, że tam gdzie liczy się talent europejski – już nie powinno być jury tylko sms-y. Drastyczne ale prawdziwe, bo daje nam rzeczywisty obraz akceptacji i umożliwia uniknięcia współcześnie narzuconych upodobań.

    Dlatego Michałowi gratuluję sukcesu, a zamkniętym w ramach manipulacji osądom mówię NIE!

     

     

     

  • Blog

    Poezja nieco erotyczna od Urszuli Rędziniak

    Jak obiecałam, tak robię:-) ‪#‎nowypost‬ W sobotę, 30 kwietnia wzięłam udział w spotkaniu autorskim promującym tomik poezji Uli – Urszula Rędziniak. Było pięknie, elegancko i wzruszająco i… pełna sala ludzi. Wychodząc, pozazdrościłam Uli i uświadomiłam sobie, jak jest serdeczna i lubiana, skoro tyle ludzi oderwało się od swoich sobotnich obowiązków (nawet ja szybciej niż zwykle robiłam pierogi:-), by późnym popołudniem posłuchać jej wierszy.
    Wierszy nieco erotycznych, miłosnych, refleksyjnych… zresztą, zobaczcie sami.

    W sesji zdjęciowej tomiku poetyckiego udział wzięli: mucha mojego syna oraz spinki i perfumy mojego męża:-)


    http://www.booksandbabies.pl/…/poezja-nieco-erotyczna-od-ur…

     

    Tekst i zdjęcia: Katarzyna Grzebyk

     

    A ja ze swej strony serdecznie zapraszam na blogaBooks and Babies Katarzyny Grzebyk by poczytać cały artykuł, o spotkaniu na wieczorku z moim nowym tomikiem W jej blasku…  jej cieniem

    Dziękuję Ci Kasiu za tak ciepłe słowa 🙂

     

     

     

  • Blog

    Być strażakiem, być strażakiem… marzą o nim będąc dzieckiem

    Każdego roku tuż przed końcem kwietnia do Komend Państwowej Straży Pożarnej zaczynają przychodzić wycieczki. Robi się gwarno, hałaśliwie i piskliwie. Dzieci z rozdziawionymi buźkami spoglądają wokoło zaciekawione czekając na strażaka, który zacznie ich oprowadzać po komendzie. Ci, którzy przychodzą kolejny raz z rzędu są odważni, ale co roku znajdzie się grono nowych małych pociech, które z przejęciem lub z przerażeniem słucha opowieści o pożarnictwie.

    A jest co opowiadać i co pooglądać. Samochody i sprzęt pożarniczy, jeden po drugim uchylają rąbka tajemnicy przed młodymi, prawdopodobnymi  adeptami sztuki pożarniczej.

    Najpierw zasady, bo bez zasad bezpieczeństwa nie ma możliwości poruszania się po komendzie, szczególnie tam gdzie jest dużo sprzętu ratowniczo-gaśniczego. Każdorazowo strażacy przekazują dzieciakom informacje na temat bezpieczeństwa, a po chwili już cała grupa wędruje po garażu.  

    Zobaczcie sami, tu z prawej strony stoi ciężki wóz bojowy, taki z wodą po sam dach, przeznaczony do walki z pożarami, a tam w oddali czerwony wóz z drabiną, ona to się rozkłada po samiutkie niebo. Po lewej samochody do ratowania ludzi, a sprzęt na nich wymyślny, ciężki i niespotykany.

    Ooo! Jest i  łódź, opleciona linami z czerwonymi kołami, jak mówią do ratowania ludzi na wodzie lub przy powodzi.  A tych samochodów jest ze dwadzieścia, trudno odgadnąć co się w nich mieści.

    Strażacy składnie o wszystkim opowiadają, tak by każdy mógł sobie wyobrazić, jak podczas akcji oni działają. Tutaj są nosze, jest kilka butli z powietrzem, a tutaj maski, węże, toporki, sikawki i pompy!

    O rety, to nie sikawka śmieje się strażak, to prądownica, tak opowiada by każdy zrozumiał, że z wężem złączone  na końcu pyszczki to prądownice co gaszą ognia języczki.

    Warto posłuchać, i pośmiać się można bo strażak z humorem wraz z nami podąża, to pokazując sprzęty strażackie, to zagadując o nasze zabawki. I tak ten spacer ciekawość rozbudził, że nikt już tutaj nam się nie nudzi, lecz nagle o ciszę prosi nas strażak, głowy do góry zadzierać każe i raptem słychać dzwonków ostre brzmienie, a na górze wielkie poruszenie…

    O rety, aż dziewczyny piszczą, gdy jeden za drugim niczym misie, zsuwają się na rurze stalowej strażacy gotowi do akcji. To jest uciecha i niespodzianka, więc już powtórkę z tych zjazdów chce Anka. Niestety, pokaz to nie zabawa, czas wyjść na podwórze, a tam wielka sprawa, bo auto ogromne i kosz wisi duży na długiej tyczce podjeżdża ku górze. Teraz to piszczy już cała grupa, bo każdy chce wejść na podest od słupa i w górę, wysoko podjechać radośnie.

    Hurra jedziemy!

    Napięcie w nas rośnie, bo sprzęt wraz z wężami rozciąga się wszędzie…

    Ciekawość nas zżera, co teraz znów będzie?

    I poszły strumienie na znak dowódcy, zagaszą ogień strażacy już wkrótce!

    A teraz i dla nas frajda niebywała, za węża z pyszczkiem trzyma gawiedź cała, bo wąż jak to wąż, wije się i kuli, tak, że sił trzeba wiele, tak by go utulić, by z rąk nam nie wypadł i wodą zimną oblał całą grupę. Lepiej trzymać wartę, by nikt nie padł trupem.

    Wtem strumień zaczął znikać, a wąż już w niewoli, zabawa skończona, koniec też swawoli.

    Grupa znów w całości, gotowa do wyjścia, żegnać się powoli, mówi do widzenia.

    Jeszcze przed odejściem syreny zagrały, a potem wspomnienia…

    Może i ja, przedszkolak mały, jutro zostanę  strażakiem, prawdziwym od ognia wojakiem!

    Być strażakiem, być strażakiem… marzą o nim będąc dzieckiem!

    Dziś 4 maja – święto to strażaków, co walczą z żywiołem, bronią i ratują, razem bo zespołem grupa to jest zwarta, zgaszą każdy ogień, pogonią jak czarta, a gdy także Tobie krzywda by się stała to nie zwlekaj wcale, tylko szybko działaj i już na ratunek strażaków zawołaj, oni w dzień czy w nocy, zawsze do pomocy!

    I tak aż do końca maja, a nawet dni kilka dłużej, słyszę codziennie roześmiane buzie, ich zadowolenie i uśmiech na twarzy dzieci cieszą, bo przecież wspaniale, gdy zawód strażaka od najmłodszych lat niejednego kusi. Jak to mówią… czym skorupka za młodu nasiąknie… a zawód strażaka, to piękny zawód, bo niesie pomoc potrzebującym każdego dnia, od poniedziałku do niedzieli, bez względu na porę dnia i nocy służy mieszkańcom w potrzebie.

    Dlatego dzisiaj w dniu św. Floriana, patrona strażaków –  naszego święta – myślę, że warto na chwilkę zatrzymać się i spojrzeć z uśmiechem, na tych którzy są zawsze gotowi do niesienia pomocy – na strażaków krośnieńskich i na całą brać strażacką!

     

    ze strażackim pozdrowieniem

          asp. Urszula Rędziniak

     

  • Blog

    Pachnące świeżością…

    Już mam je w domu, pachnące farbą drukarską tomiki.

    To jest ten moment, gdy serce samo rośnie!

    Joasiu dziękuję za Twoje malowane sercem obrazy 🙂

  • Blog

    Srebrna na medal!

    Dzisiaj, tuż po jubileuszu dwudziestopięciolecia Wagi i Miecza, mam przyjemność napisać dla Państwa kilka słów refleksji. Takie rocznice w naszej społeczności nie są codziennością i dlatego myślę, że jest to dobry moment by zatrzymać się na chwilę, i spojrzeć z dumą w przeszłość oraz z nadzieją na przyszłość. Cieszę się razem z Czytelnikami, że tak nieduża gmina, tak niewielka społeczność jak nasza ma możliwość spisywania codziennej historii dla przyszłych pokoleń.

    Myślę, że czasami sami nie zdajemy sobie sprawy, jak ważne w naszym życiu jest oparcie i stabilność emocjonalna, która od pierwszych chwil życia kształtuje naszą osobowość, najpierw poprzez rodzinę, potem przedszkole (czasami żłobek), szkołę, a następnie już w życiu dorosłym, poprzez pracę, działalność samorządową, społeczną, stosunki sąsiedzkie i regionalizm jaki tworzy to nasze miejsce zamieszkania. I to jak nas ta społeczność wychowa, i jak my sami się w niej odnajdziemy, pozwala każdemu z nas zakorzenić się na dłużej tworząc dzisiaj krajobraz strzyżowskiej wspólnoty.

    To właśnie jubileusz dwudziestopięciolecia nasunął mi refleksję więzi jaka łączy nas – mieszkańców. Jeżeli moi drodzy pochylicie się nad stronicami miesięcznika, jeśli zechcecie zagłębić się w jego kolejne stronice, to niejednokrotnie przeglądając np. wydarzenia gospodarcze czy też kulturalne z poprzednich lat nasuną się Wam wspomnienia, przypomną dobre chwile lub też smutny czas, ale zawsze to będzie echo naszych wspólnych wydarzeń zamknięte w pamiętniku „Waga i Miecz”.

    Osobiście, od początku, miałam przyjemność uczestniczyć w przygotowaniach do uroczystości, która odbyła się w dniu 9 kwietnia 2016 r. w Domu Kultury „Sokół”. Wiele osób zaangażowało się całym sercem w projekt gali. Kilka miesięcy wcześniej, na czele z ówczesną jeszcze Redaktor Naczelną – Anetą Kozioł i Towarzystwem Miłośników Ziemi Strzyżowskiej zaczęliśmy planować, jak uczcić srebrne gody gazety. Po wstępnym przygotowaniu pomysłu uzyskaliśmy jego akceptację na szczeblu samorządowym, a Mariusz Kawa – Burmistrz Strzyżowa uznał projekt za atrakcyjny i czynnie włączył się w jego realizację.

    Ci z Państwa, którzy byli na gali wiedzą jak trudno było zebrać w pigułce 25 lat pracy twórczej, jak omówić ponad 300 wydanych numerów, jak uszanować ponad 900 piszących i jak dotrzeć z tymi informacjami do wszystkich naszych mieszkańców, tak by nikt nie poczuł się dotknięty, i tak by nikogo nie pominąć.

    Ci z Was, którzy nie mogliście być obecni na gali, uwierzcie mi, to było bardzo trudne zadanie.

    Mam jednak nadzieję że udało się uhonorować wszystkich tych, którzy włożyli swój wkład w istnienie naszej strzyżowskiej gazety.

    Dlatego biorąc pod uwagę ogrom materiałów znajdujących się w kolejnych miesięcznikach na jubileuszowym spotkaniu postanowiliśmy przedstawić dorobek gazety tematycznie czyli zaprezentować miesięcznik w takiej formie, w jakiej ukazuje się współcześnie, przy jednoczesnym uwzględnieniu całego rysu historycznego jego istnienia. Toteż na scenie strzyżowskiego Domu Kultury pojawiały się informacje dotyczące miasta i gminy Strzyżowa, te ważne i te mniej ważne wtedy, ale dzisiaj istotne dla całokształtu naszej społeczności.

    Wielkie i drobne wydarzenia z życia mieszkańców, społeczne potrzeby i oczekiwania obywateli, przeplatane są do dzisiaj wydarzeniami  oświatowymi i kulturalnymi. Myślę, że mieszkańcy naszego regionu cenią sobie ten różnorodny misz-masz, gdzie informacje o gospodarce czy też samorządności łączą się z wierszem i książką, gdzie sportowe wiadomości płyną strugą nieprzerwaną,  nawet gdy kroniki policyjne donoszą, a Baby Glinickie z przymrużeniem oka śpiewają, pielęgnując tradycje regionalizmu.

    Jesteśmy razem nie tylko od święta, my tutaj żyjemy na co dzień i jesteśmy twórcami naszej historii, a Waga i Miecz przez kolejne lata, aż do złotego jubileuszu, a nawet diamentowego i dalej… ma szanse zapisywać naszą własną, strzyżowską tożsamość na kartach miesięcznika –  dla potomnych, dla naszych dzieci i wnuków…

    Nie pozwólmy by ta kronika zaginęła, cieszmy się wolnością słowa, działając, czyniąc, tworząc i dzieląc się codziennością sami twórzmy historię, naszą strzyżowską opowieść.

     

     

    Z życzeniami kolejnych jubileuszy

    dla miesięcznika „Waga i Miecz”

    Urszula Rędziniak

     

     

     

     

  • Blog

    Słowem – odwaga!

     

    Dzisiaj chciałabym się podzielić emocjami jakie mogą towarzyszyć gdy strona za stroną wczytasz się w słowa antologii, tomiku który właśnie trzymasz w dłoniach, ale tak to już jest z poetami, że wena przewrotną bywa, więc ja też przeplatać będę myśli – słowem i wierszem, bo jest o czym wspominać i co opowiadać…

    Wieczór nadchodził gwieździsty i czystością zachodzącego dnia pachniało wokoło, gdy tylko sobie znanymi sposobami grono utalentowanych osób stanęło w szranki o laur zwycięstwa w konkursie „Jednym słowem – poezja” zrealizowanym przez Bibliotekę Publiczną Gminy Wiśniowa.

    I już pomysł goni zamiar, a jest się czym dzielić, bo pisać każdy może, trochę lepiej lub gorzej, szczególnie dzisiaj gdy dostępność środków masowego przekazu jest nieograniczona i tylko odwagi potrzeba by zamieścić swoją twórczość tak, by publiczność mogła ją zobaczyć, dotknąć poczytać, poczuć i pokochać. I tylko dziw bierze, że o Gminie Wiśniowa tak cicho wierszowanym słowem było do dzisiaj.

    Miałam przyjemność trzymać w dłoniach wszystkie stronice wierszy jako jedna z pierwszych. Ciekawa lektura, a po niej chwila zamyślenia, jedno spojrzenie w twórczość poetycką i już autorom, wszystkim, i każdemu z osobna można powiedzieć wiele, ważne by z umiarem ważyć słowa, bo to początek pisarski i zrazić uczuć niczyich nie można. Dlatego warto podkreślić, że mamy tutaj debiut pisarski ośmiu osób, które różnią się od siebie pod każdym względem, ale zostały połączone miłością do słowa i odwagą, aby pokazać swoje wiersze szerszemu gronu.

    Dla wielu twórców w takiej sytuacji zaczynają się schody, bo wiersz wyciągnięty z zakamarków szuflady nabiera życia. Pisarz miał swój zamysł, stworzył własne „dzieło” i  w zasadzie z pietyzmem pielęgnuje go jak „dziecko”. I nagle zderza się z szarą rzeczywistością, odbiorem indywidualnym każdego słowa, z krytyką, uwagami i pochlebstwami, wzruszeniem i smutkiem, radością i łzą, cukierkową słodyczą i cytrynowym smakiem recenzji. 

    Przed takimi dylematami staną wszyscy autorzy niniejszego tomiku, bo odważyli się na publikację swoich wierszy, oni pierwsi po słowach gratulacji zderzą się ze ścianą sławy. Jednak świadomość potrzeby tworzenia powinna zrównoważyć wagę dobrego słowa z krytyką, dopuścić do siebie możliwość indywidualnego postrzegania liryki, a przede wszystkim pozwolić uwolnić się emocjom i wykorzystać je do kolejnego wiersza, do tworzenia nowych obrazów, do malowania innej rzeczywistości, do kreowania mody na poezję, po prostu tak by umilać chwile słowem pisanym, idąc krok za krokiem własnych refleksji, dokładając do tego wiedzę i szlif literacki.

    Otwartość poezji polega właśnie na jej niepowtarzalności. Jak już nadmieniłam, nie da się mówić o poezji bez strof ulotnych, bez ich metafor i meandrów niepewności. To jak narkotyk, wciąga, pochłania i nie pozwala odejść w nieznane. Dlatego grupa wiśniowieckich autorów miała szczęście, gdyż ktoś postanowił ich twórczość wyciągnąć z zakamarków szuflad. Pomysł zacny, a co najważniejsze udało się go przerodzić w czyn. Cieszę, że Biblioteka zrealizowała swój pomysł, bowiem… tutaj pozwolę sobie na symboliczną metaforę  ekspresji i  zacytuję fragment wiersza Agnieszki Zamorskiej ***(Na grobie nieznanego poety)

    „Grób nieznanego poety

    Pęka w szwach

    Od nie zapisanych słów

    Nie utrwalonych gestów

    Natchnień

    I pustki”

    Konkurs „Jednym słowem – poezja” przyczynił się do odkrycia kilku wrażliwych osób, które odważyły się wyciągnąć swoje wiersze z szuflady.  Jak już wspomniałam, czytając po kolei wszystkich autorów doznałam wielu przyjemnych odczuć, tym bardziej, że zamieszczone wiersze są różnorodne zarówno co do treści jak i co do formy, a to oznacza, że ich autorzy na etapie tworzenia nadają przemyślany kształt swoim słowom. Ciekawość życia, zatroskanie nad niepewnością i wiara spełnienia, my dzisiaj możemy zaczytać się w ciszy zamierzonego wytchnienia w strofy twórców, którzy podzielili się z nami wrażliwością jak choćby Monika Urbanek w swoim wierszu:

    „Zagubiony w labiryncie mego serca

    W otchłani błądzących dusz

    W świecie zła i samozniszczenia

    Szukasz mnie jak pocieszenia”

    Ulotność uczuć znana jest każdemu, a jednak ubrana w metaforę potrafi zmienić świat i jego postrzeganie. Zdołać złapać marzenie i utrzymać iskrę nadziei w sercu, tak wiele i tak nie dużo, gdy tylko zechcemy pozwolić myślom szybować bezkarnie, tak aby powtarzając strofy za Martą Ciosek z wiersza Zielony sweter pamiętać o każdej chwili radości i zadowolenia, o istocie bycia z drugim człowiekiem, bo przecież

    „(…) Takie ręce mogłyby objąć cały świat

    gdyby im na to pozwolił

    (…)czasem do szczęścia potrzeba nam tak niewiele”

     Jak już wyżej wspomniałam, wiersze w tomiku wyróżnia wielobarwność poruszanej tematyki, każdy z nich jest inny, tak jak osoby które je tworzyły. Stąd mamy możliwość nie tylko poznać twórczość, ale także spojrzeć innym okiem na ich twórców, bo przecież musisz zostawić cząstkę siebie w wierszu tak, by on ożył, by odnalazł swoją drogę do innego serca, by trafił na swoją bratnią duszę. Taka rozmaitość emocji i wrażeń pozwala czytelnikowi bez znużenia podążać śladem twórcy, i chociaż zmienia się klimat poszukujemy nadal, jak choćby w wierszu Zuzanny Jaskółki Szukam;

    „(…) na zakurzonym skrzyżowaniu

    pośród babiego lata nad drogą

    szukam Cię (…)”

    by po chwili słowami Janiny Jałowiec Przy stole znaleźć ukojenie i odpoczynek, jak to się nam zdarza prawie codziennie, lecz z reguły bezwiednie, a tutaj czarno na białym, zmienia się nastrój, zmienia się krajobraz, a mimo to słowa skreślone przenośni odcieniem przykuwają uwagę czytelnika:

    „(…) zaparzę ci wspomnienia

    w imbryku zapomnianej rozmowy

    pij póki gorące

    (…)aby każda cząstka życia

    była tak samo słodka”

     Prawda, że słowa tu płyną razem z zapachem kawy poddając pod rozwagę codzienność, tak by nie zapomnieć o radości dnia każdego, bo przecież życie nam ucieka, a my czasami powinniśmy choćby na chwilę przystanąć, na przykład na odrobinę poezji Roberta Jurasza, a może też spotkamy swojego Anioła Stróża, który odpoczywa jak w wierszu Frasobliwy Anioł Stróż

    (…)Strażnik domowego ogniska

    Frasobliwie siedzi na kamieniu

    I nie wie jak to się stało,

    że aż tak bardzo się zagapił.

     I tak od miłosnych uniesień poprzez smak domowego ogniska zbliżyliśmy się do istoty wiary by po chwili zmienić rytm i podążyć romantycznym tonem Żywiołów Agaty Książek, która z wielką pasją przenosi nas w prawo buntu i pewność zwycięstwa podszytą romantyzmem i marzeniami. To młodość, ona rządzi się własnymi prawami:

    „(…) Iść mi trzeba,

    Póki ciało żyje

    Z twarzą wygiętą do nieba

    Gdzie smutek mój i ogień się skryje”

    Tak w życiu bywa, kończąc opowieść o twórcach, zatrzymam się na chwilę przy strofach czerwienią skropionych, patriotyzmem osnutych na jawie, a może tylko we śnie, dla odmiany fragment wiersza Andrzeja Gugały Jawa/sen, który nadal podkreśla istotę miłości do ojczyzny, zakorzenioną w każdym z nas od urodzenia:

    „(…) poprzez mgłę kończącej się wizji

    jeszcze zdążyłem zauważyć

    na każdym z nich biało-czerwona

    kokarda mimo-wszystko…”

    Jak widać mamy tutaj niebagatelną wielorakość doznań i emocji, a przecież to zaledwie fragment, tego co kryje w sobie antologia, na której stronice serdecznie zapraszam, bo moja opowieść już dobiega końca…

    W Prima Aprilis, choć to nie był żart odbyło się spotkanie zorganizowane przez Bibliotekę, na które przybyło wiele zacnych osobistości i oczywiście laureaci wydanego tomiku. Sala pękała w szwach od tłumu gości i wspaniałej atmosfery podczas całego wieczorku poetyckiego. Efektem końcowym było wręczenie uczestnikom 10 pamiątkowych tomików antologii „Wiśniowa z poezją w tle”.

    Mnie jako przewodniczącej komisji konkursowej przypadł w udziale zaszczyt ogłoszenia wszystkich zwycięzców. Ponadto wśród ośmiu laureatów tomiku jury wyróżniło Martę Ciosek jako autora najlepszego zestawu wierszy oraz Roberta Jurasza jako autora najlepszego wiersza pt.  Frasobliwy Anioł Stróż.

    Wszystkim nagrodzonym życzę dalszych sukcesów, wielu spotkań z czytelnikami, Bibliotece kolejnych ciekawych projektów, Wam zaglądającym na strony antologii odpoczynku wśród strof pełnych metaforycznych uniesień i poetyckich wzlotów, a sobie udziału w kolejnym takim przedsięwzięciu pełnym emocji i wzruszeń, tam gdzie można pozwolić refleksjom poszybować wraz ze strofami w nieznaną przyszłość, do innego wymiaru, gdzie słowo jest lekiem na całe zło.

    Fot. Grzegorz Tomaszewski

     

     

     

  • Archē

    Z erotyką w tle

    Biblioteka Publiczna Gminy i Miasta im. Juliana Przybosia w Strzyżowie oraz Krąg Twórczy Archē w dniu 8 marca 2016 r. o godz. 1700 zaprosiło mieszkańców Strzyżowa i okolic na spotkanie poetycko- muzyczne pt. Z erotyką w tle. Jeszcze w styczniu Krąg Twórczy Archē wyszedł z propozycją spotkania z mieszkańcami z okazji Dnia Kobiet. Pomysł został zaakceptowany, a Członkowie Kręgu przystąpili do pracy przygotowując różnorodne formy tekstów liryczny, erotyków, fraszek i żartów, aby w to marcowe popołudnie zabawić, rozśmieszyć i wzruszyć wszystkich Gości.

    I nagle pojawiło się pytanie czy spotkanie „Z erotyką w tle” nie jest zbyt śmiałym przedsięwzięciem?

    Wówczas rozbawiło mnie to pytanie, jednak dzisiaj postanowiłam się z Wami podzielić  słowem poetyckim o Kobiecie z przymrużeniem oka skropionym odrobiną frywolności i żartu w rytmie tanga, bo czymże jest dzisiaj słowo pisane w krótkich formach literackich, gdzie jest erotyk i liryka, gdzie fraszka i igraszka.

    A przecież  „nie samym chlebem żyje człowiek” !

    Czy wiecie Państwo, że  nazwa erotyk pochodzi o greckiego słowa erotikós czyli miłosny?

    Erotyk akcentuje miłość zmysłową, charakteryzującą się głębią uczuć i pasją, jest lirycznym utworem poetyckim.

    Erotyki pisał już Jan Kochanowski – Do dziewki

    „(…) Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy,

    Tym, pospolicie mówią, ogon jego twarszy,

    I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy

    Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy”.

     

    Inni znani wielcy Poeci również z chęcią sięgali po ten wyrafinowany, ulotny i zmysłowy gatunek poetycki. Myślę, że warto tutaj wymienić choćby  wiersze: Ta łza – Adama Asnyka, Prośba o wyspy szczęśliwe – Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, W malinowym chruściaku – Bolesława Leśmiana czy Erotyk – Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

    Współcześni Poeci również nie stronią od tej formy lirycznej i często możemy się z nią zetknąć na łamach gazet, w wydanych tomikach czy choćby na spotkaniach poetyckich.

    I tak właśnie było 8 marca, gdy na spotkaniu poetycko-muzycznym swoje erotyki zaprezentowała rzeszowska Poetka – Nina Opic, która z wielką wrażliwością ukazała oblicza miłości zmysłowej. Również część Twórców Kręgu Archē zaprezentowało własne erotyki i liryki poświęcone miłości i Kobiecie. Aby spotkanie było urozmaicone Krąg Twórczy Arche przygotował również fraszki oraz specjalnie na tę okazję napisany horoskop erotyczny dla kobiet wyzwolonych. Wiersze prezentowane na spotkaniu można odnaleźć na stronie internetowej http://www.bpgimstrzyzow.pl/ – tutaj Krąg Twórczy Archē dzięki uprzejmości Biblioteki Publicznej Gminy i Miasta im. Juliana Przybosia w Strzyżowie ma swój kącik. Zainteresowanych serdecznie zapraszamy.

    Wśród gości pojawiła się pisarka z Rzeszowa – Danuta Stokłosa, która zaprezentowała swój wiersz pt. Biała miłość. Miło nam było, gdy głos zabrała Irena Wojciechowska z Dyskusyjnego Klubu Książki i zarecytowała wiersz nieznanego poety, dodając uroku naszemu spotkaniu.  Dziękujemy także Stanisławowi Pytko i Pawłowi Lasocie za udział w deklamacji horoskopu.

    Jednak słowo recytowane to nie jedyny element marcowego spotkania. Cenimy sztukę i kulturę w każdym wymiarze, współpracujemy z innymi grupami bądź osobami twórczymi i dzięki ich życzliwości, na spotkaniu mogliśmy gościć zespół muzyczny Trio Galicyjskie z Niebylca, które przygrywało nam w rytmie tanga. Nie zabrakło też piosenek, które romantycznie zaśpiewała nasza strzyżowianka – młoda i utalentowana Marta Dubiel.

    Gwoździem wieczoru był wymowny występ w rytmie tanga!

    Na powitanie i zakończenie programu Urszula i Andrzej Curyłowie  zatańczyli dla nas wymownie, wkładając w każdy kolejny krok uczucie i emocje, które nieodmiennie od lat przeplatają się w tym tańcu.

    Spotkanie 8 marca dobiegło końca. Ja jednak jeszcze muszę wspomnieć o najważniejszym, o gościach, którzy licznie przybyli na nasz wieczorek. Bardzo się cieszymy i dziękujemy, że tak liczne i zacne grono dorosłych i młodzieży chciało spędzić z nami ten wieczór.  Nadmienię tutaj tylko, że relację ze zdjęciami mogą Państwo znaleźć na stronie internetowej Biblioteki.

    Krąg Twórczy Archē obchodzi w marcu swój pierwszy rok istnienia, tak więc spotkanie z okazji Dnia Kobiet zbiegło się z pierwszą rocznicą. Mamy nadzieję, że przypadła Państwu do serca nasza działalność i spotkania z nami. Liczymy na Waszą obecność na kolejnych wieczorach poetyckich i mamy nadzieję na kolejne rocznice Kręgu.

    Dzisiaj chcemy Państwu życzyć aby ta chwila wniosła w Wasze serca wiosenną radość i pogodę ducha oraz spokój i ciepło, a wraz z poezją rozkwitła nadzieja na lepsze jutro!

     

    Fot. Paweł Lasota

    Biblioteka Publiczna Gminy i Miasta

    im. Juliana Przybosia w Strzyżowie

  • Wiersze

    W tłumie

     
    Tłum kolorowy,

    radosny i pełen uniesienia

    przywitał Pana

    kwieciem obsypując

    w potrzebie  zbawienia.

     

    I tylko smutek Jego oczu

    budził zdziwienie

    trącał duszy strunę

    rzucając się cieniem.

     

    (…)

     

    Tłum kolorowy,

    wrzaskliwy, żądny zemsty

    wydał wyrok

    by krew przelano

    za zbawienia gesty.

     

    I tylko smutek Jego oczu

    przepełniony boleścią

    poruszył wiele serc,

    wylał łzę niewieścią.

     

    (…)

     

    Tłum kolorowy,

    współczesny w swej samotności

    szafując uczuciami

    zapomniał o prawdzie

    człowieczej godności.

     

    I tylko smutek w oczach Jezusa

    przypomina o wolności,

    gdy spogląda zatroskany

    w imię jedynej miłości.

     

     

     

     

     

     

  • Wiersze

    Trzy razy M…

     
     
    jedna litera
    a każdy z nich inny obraz
    wyznacza
     
    może najpierw
    rozpatrzę wersję light
    gdy w głowie
    snują się trójkami
     
    misiek – mężczyzna – macho
     
    albo w wersji hard
    łatwiej będzie się odnaleźć
    bo przed oczami
    dostojnie maszerują
     
    mnich – mąż – męczennik
     
    uffffffff
    i jak jednym słowem
    literą tudzież gestem
    zamknąć rysunek faceta
    z twarzą na M
     
    może lepiej żebyś dla mnie
    został strażakiem