Idzie wiosna!
Tak zaczęła się przygoda ze stroną „Szeptane buty”. Tajne hasło „idzie wiosna” było wyznacznikiem mojej wędrówki w zaciszu ogniska domowego, gdy dzieci pochłonięte przygotowaniem niespodzianki dla matki, próbowały uniknąć wpadki.
Dobrze pamiętam ten dzień, 6 marca 2015 roku.
Wieczorem miał odbyć się wieczorek poetycki z okazji wydania drugiego tomiku „Jej imię… Kobieta”. Obecność zapowiedziało wielu gości, zacnych znajomych, przyjaciół i rodziny.
W strzyżowskiej Bibliotece, jak zwykle przygotowano wszystko na wysoki połysk, a artyści ze Studia piosenki Barbary Szlachty czynili ostatnie próby przed występem.
I tylko moje dzieci, zamiast przebywać wśród gości, jak na złość zniknęły w pokoju wraz z laptopami. Zajęte, jak to bywa z młodzieżą swoimi sprawami, spławiając mnie niedbałym gestem i półuśmiechem, razem z dziadkami będąc w radosnej komitywie przeciwko rodzicielce.
I tak, ja „stara” matka, szczycąca się wspaniałą znajomością własnych dzieci i mającą super kontakt z cała trójką, dałam się wyprowadzić z równowagi, a nawet idąc dalej… dałam się wyprowadzić po prostu w pole! Moje pociechy tak sprytnie i bezpretensjonalnie zagrały mnie na nosie, że… kilka godzin później poryczałam się publicznie.
Ot i masz, to co wychowasz!
Wieczorne spotkanie mijało w bardzo serdecznej atmosferze. Goście dopisali w całej okazałości. Było kolorowo, serdecznie i nastrojowo. Wiersze przeplatane piosenką, słowo z życia zamknięte w chwili uniesienia i energia wibrująca pomiędzy starymi murami synagogi. Mam wielkie szczęście, bo na mojej drodze stają wspaniali ludzie, życzliwi, serdeczni, bez maniery zadufania. Z życzliwością przyjmowano moje opowieści o istocie tworzenia wierszy o Kobiecie. Anegdoty z codziennego życia zamknięte w słowie poetyckim zostały przez to zacne grono przyjęte ze śmiechem, a nawet nagradzane brawami.
Jednak wszystko co piękne kończy się szybko, więc i ja wzruszona chciałam podziękować uczestnikom wieczoru.
Wówczas…
Moja pierworodna córka Adriana stanęła przy mikrofonie, skutecznym gestem sadzając mnie na krześle. Pierwszy raz publicznie zabrała głos, tylko po to by powiedzieć wszystkim obecnym, co moje dzieci i mąż, moja najbliższa rodzina myśli o mojej twórczości. To było niespodziewane i niezapomniane przeżycie. Łzy wzruszenia znalazły ujście w jednej chwili, bez żadnych obiekcji rozmazując makijaż i topiąc wszelkie smutki w kropli szczęścia… bo okazało, się że oni są ze mnie dumni, że nie przynoszę im wstydu, że kochają mnie bezwarunkowo, za to jaka jestem.
Monika z Łukaszem podchodzili od stolika do stolika i coś rozdawali zaproszonym gościom, a na ścianie biblioteki ukazał się obraz… z morzem w oddali… to był prezent, dla mnie od moich kochanych dzieci. Adusia, Moniczka i Łukaszek przygotowali w sekrecie autorską stronę internetową dla swojej matki, wymyślili jej tytuł, zaprojektowali układ wizualny i jeszcze tego dnia wprowadzali wiersze, by strona nie była goła.
„Idzie wiosna” to było ich tajne hasło, które powtarzali, by ukryć przede mną przygotowywaną skrzętnie niespodziankę, gdy zbliżałam się zbytnio do nich i ich laptopów.
Strona „Szeptane buty” otrzymała swoją nazwę od moich dzieci, a one wyciągnęły ją z mojego pierwszego opublikowanego wiersza. Jak się potem okazało, Monika i Łukasz roznosili przygotowane ulotki o stronie i jej adresie. Do dzisiaj te ulotki są moją wizytówką, gdy tylko ktoś chce pozyskać adres strony, a ja…
gdy tylko wspomnę sobie to zdarzenie to się wzruszam, bo mam cudowną rodzinę, wspaniałe dzieci, które nawet chyba się nie spodziewały jaki prezent mi przygotowały.
Dzisiaj, po dwóch latach jej istnienia, po blisko 40.000 odsłon wiem, że ten piękny prezent, tak bliski mojemu sercu i pasji, ma taką niepowtarzalną wartość, bo został wymyślony z miłości do mnie. I to jest bezcenne, a moje dzieci są jedyne i niepowtarzalne, i mogę je tylko kochać bezgranicznie, każdego z osobna i wszystkich razem!
fot. Paweł Lasota